Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Taka historia ma prawo zdarzyć się tylko podczas igrzysk olimpijskich, bo tu obowiązuje specjalny system przydziału miejsc dla każdej z federacji. Nawet kraje afrykańskie, które nie mają rozbudowanego systemu szkolenia mogą więc wysłać na igrzyska po jednym zawodniku i zawodniczce, którzy wystąpią w eliminacjach 50 metrów stylem dowolnym.
Co prawda, nie zdarzają się już takie przypadki jak w Sydney, gdzie podczas eliminacji 100 metrów stylem dowolnym Eric Moussambani był bliski utopienia się w basenie, a podczas swojego występu nie walczył o jak najlepszy wynik, ale o to, by w ogóle dopłynąć do ściany basenu.
Przykład Divine Miansadi pokazuje jednak, że wciąż marzenie o olimpijskim debiucie może być łatwiejsze niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. 20-letnia zawodniczka została zgłoszona do igrzysk z czasem 48.26, czyli wynikiem, który bez większych problemów jest w stanie uzyskać osoba chodząca na basen raz w tygodniu. Uspokajamy jednak wszystkich, którzy po tej informacji zamarzą o wyjeździe na igrzyska - Europejczycy na przydział miejsc ze względu na narodowość nie mają co liczyć. Dla porównania, najlepsza Polka Katarzyna Wasick w eliminacjach tej samej konkurencji uzyskała wynik prawie dwukrotnie lepszy - 24.27 sek.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Kolejne medalowe nadzieje Polski? "To byłaby sensacja"
Miansadi była dość zaskoczona, czy podeszliśmy do niej w strefie dla dziennikarzy. Z jej kraju nie przyjechał bowiem nikt, kto zajmowałby się relacją z igrzysk. Nie ma się zresztą czemu dziwić, bo Republika Demokratyczna Konga wysłała na igrzyska 15 sportowców, a żaden z nich nie ma szans na choćby zbliżenie się do walki o medale.
- Rok temu pierwszy raz w życiu poszłam na basen. Do dziś jestem zresztą jedyną kobietą, która trenuje pływanie. Spodobało mi się i obecnie pływał około trzy godziny każdego dnia. Jeszcze pięć miesięcy temu miałam problemy, by złamać minutę na 50 jardowym basenie (ok. 45 metrów - dop. aut.). W tym czasie byłam w stanie poprawić się o ponad 15 sekund - przyznaje zawodniczka, która ostatecznie uzyskała 44.10 sek.
20-latka jest nie lada sensacją nie tylko wśród zagranicznych obserwatorów, ale także w swoim kraju. Demokratyczną Republikę Konga zamieszkuje 99 milionów ludzi, to najdłuższy basen w tym kraju mierzy... 33 metry. W zamieszkanej przez 17 milionów ludzi Kinszasie jest zaledwie kilka sportowych basenów.
- Na co dzień studiuję prawo, ale być może wkrótce będę musiała zdecydować, czy kontynuować moje treningi. Mocno mobilizują mnie jednak kibice. Proszę mi wierzyć, że w swoim kraju stałam się supergwiazdą. Nie chwaliłam się swoim znajomym ze studiów, że pływam, a oni sami zaczęli do mnie podchodzić, bo usłyszeli w mediach, że jadę na igrzyskach. Nikt nie mógł w to uwierzyć, bo pływanie nie jest u nas popularne. Zresztą w ogóle bardzo mało kobiet uprawia sport. W mojej reprezentacji na igrzyska w Paryżu jeden jedyną kobietą. Liczę, że mój przypadek pokaże innym kobietą, że warto sięgać po marzenia. Moje się właśnie spełniło - dodawała uśmiechnięta od ucha do ucha Miansadi.
Czytaj więcej:
Fibak o Świątek: Była inna
Najgorszy scenariusz. Polacy rozbici
A kim są dziennikarze tego portalu, robiący takie błędy w artykułach że oczy i zęby bolą, czytając to?