Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Rewelacyjnie spisała się Aleksandra Mirosław w poniedziałkowych eliminacjach wspinaczki sportowej. Oglądanie popisów Polki na żywo było niezwykłym doświadczeniem.
Już w pierwszym biegu eliminacyjnym 30-latka pobiła własny rekord świata - uzyskała 6,21 s, w niesamowitym tempie wyprzedzając rywalkę. Drugi bieg w serii? Kolejny rekord świata. I to jaki!
6,06 s zrobiło na wszystkich gigantyczne wrażenie, bo przeciwniczki nie potrafiły pokonać granicy 6,30 s. Po prostu magia.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk
W drugiej części eliminacji nasza gwiazda i mistrzyni świata znów nie miała sobie równych, tym razem osiągając czas 6,10 s, znów najlepszy ze wszystkich zawodniczek.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jedno: szkoda że po tak wspaniałym występie nasza gwiazda nie chciała, choćby krótko, porozmawiać z polskimi dziennikarzami, którzy czekali na nią blisko 30 minut.
Mirosław zgodziła się tylko na jedno zdanie dla TVP Sport, potem odmówiła jakichkolwiek komentarzy.
Gdy na ślubowaniu olimpijskim przed wylotem do Paryża podeszliśmy do naszej reprezentantki z prośbą o kilka minut rozmowy, odpowiedziała, że nie udziela wywiadów do czasu igrzysk. Okazało się, że cisza medialna trwa też podczas zmagań.
Na nic zdały się działania przedstawiciela Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który na naszą prośbę poszedł jeszcze raz do Aleksandry Mirosław z prośbą o choćby minutę rozmowy. Niestety, bez powodzenia.
Na szczęście przyjazd dziennikarzy na Le Bourget Sport Climbing Venue nie okazał się bezcelowy, bo rozmowna okazała się druga nasza reprezentantka Aleksandra Kałucka, która szeroko opowiadała o swoim bardzo dobrym występie w eliminacjach i nowym rekordzie życiowym (6,38 s).
Liczymy, że w środę, gdy odbędą się ćwierćfinały, półfinały i finał Mirosław znów będzie najszybsza i zdobędzie medal, a najlepiej, by o złoto powalczyła ze swoją rodaczką.