"Instytucjonalny spisek". Rosjanie przyznają, że ukrywano doping u sportowców

PAP/EPA / KAY NIETFELD / Flagi Rosji i Igrzysk Olimpijskich
PAP/EPA / KAY NIETFELD / Flagi Rosji i Igrzysk Olimpijskich

Rosja po raz pierwszy przyznaje, że jej sportowi działacze uczestniczyli w procesie ukrywania dopingu u sportowców - pisze "New York Times". Apogeum procederu były zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi.

- To był instytucjonalny spisek - powiedziała w rozmowie z nowojorską gazetą Anna Anceliowicz, dyrektor rosyjskiej Agencji Antydopingowej. Dodała, że schematy ukrywania dopingu funkcjonowały przez lata i podkreśliła zarazem, że przedstawiciele najwyższych rosyjskich władz nie byli zamieszani w sprawę.

"New York Times" przypomina, że były szef moskiewskiego laboratorium antydopingowego Grigorij Rodczenkow już w maju tego roku mówił o zorganizowanym instytucjonalnie dopingu i podmienianiu próbek pobranych od rosyjskich zawodników w czasie igrzysk w Soczi. Sam Rodczenkow w grudniu 2014 roku zniszczył 1417 próbek na kilka dni przed audytem Międzynarodowej Agencji Antydopingowej (WADA). Po tym, jak został zdymisjonowany, w obawie o swoje życie uciekł do USA i zaczął ze szczegółami opowiadać, jak w Rosji ukrywano doping.

W lipcu zlecone przez WADA, a przeprowadzone przez Richarda McLarena dochodzenie wykazało, że rosyjscy urzędnicy manipulowali próbkami moczu sportowców i tuszowali pozytywne wyniki testów, a wszystko odbywało się pod nadzorem ministerstwa sportu. W konsekwencji raportu wiele rosyjskich zawodników i zawodniczek nie dopuszczono do startu na igrzyskach w Rio de Janeiro.

Kolejnym, miażdżącym ciosem dla rosyjskiego sportu, była upubliczniona 9 grudnia druga część raportu McLarena. Ze śledztwa przeprowadzonego przez kanadyjskiego prawnika wynika, że na instytucjonalnym programie tuszowania dopingu, w którym uczestniczyło ministerstwo sportu, komisja antydopingowa i służby specjalne, skorzystało w latach 2011-2015 ponad 1000 sportowców z 30 różnych dyscyplin.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot i Kamil Stoch odskoczą czołówce PŚ? Rafał Kot zabrał głos

McLaren poinformował, że są dowody na manipulację przy próbkach moczu dwunastu medalistów IO w Soczi. Zimowe igrzyska sprzed prawie trzech lat były apogeum procederu (Rosja wygrała wówczas klasyfikację medalową, zdobywając 33 złote medale), ale dotyczył on też letnich igrzysk olimpijskich w Londynie (2012) i lekkoatletycznych mistrzostw świata w Moskwie (2013). .

Po ujawnieniu drugiej części raportu McLarena Rosjanie najwyraźniej doszli do wniosku, że dalsze zaprzeczanie istnieniu instytucjonalnego ukrywania dopingu nie ma sensu. I stąd wyznanie Anceliowicz, która przyznała, że była zszokowana wynikami dochodzenia. Zarówno ona, jak i inni rosyjscy oficjele, zaprzeczają jednak czemu innemu - że program dopingowy był wspierany i finansowany przez państwo. "Jako państwo definiują prezydenta Władimira Putina i jego najbliższych współpracowników" - pisze "New York Times".

Gazeta uważa, że drastyczna zmiana tonu Rosji może być zmotywowana chęcią pojednania się z międzynarodowym ruchem olimpijskim, który wymaga od niej zaakceptowania wyników śledztwa, zanim przywróci laboratorium w Moskwie akredytację i znów zacznie brać pod uwagę Rosję, jako miejsce rozgrywania konkurencji olimpijskich.

Witalij Smirnow, były minister sportu i szef rosyjskiego komitetu olimpijskiego, przyznaje, że popełnionych zostało wiele błędów, ale mówi też, że "Rosja nigdy nie miała możliwości, jakie dano innym krajom" i zwraca uwagę na dokumenty upublicznione przez grupę hakerską Fancy Bears. Wynika z nich, że na stosowanie zabronionych substancji z powodów medycznych zgodę otrzymały m.in. siostry Serena i Venus Williams, gwiazda igrzysk w Rio de Janeiro Simone Biles, Christopher Froome, Petra Kvitova i polska złota medalistka z Rio Natalia Madaj. Wspomniana grupa jest ponoć powiązana z rosyjskim wywiadem wojskowym - GRU.

- To szczęście, że WADA miała Rodczenkowa - komentuje z kolei Wiktor Bierezow, prawnik rosyjskiego komitetu olimpijskiego. - Może w Chinach, Londynie i we wszystkich innych miejscach mogły się dziać te same rzeczy. Ponieważ system jest zepsuty - uważa.

Z powodu nagminnego stosowania dopingu rosyjscy lekkoatleci zostali wykluczeni z igrzysk w Rio de Janeiro. Nie będą mogli startować w międzynarodowych imprezach także w 2017 roku.

W ubiegłym tygodniu Międzynarodowy Komitet Olimpijski ogłosił, że przeprowadzi postępowanie dyscyplinarne wobec 28 reprezentantów Rosji na igrzyskach w Soczi, co do których zachodzi podejrzenie manipulacji przy wynikach testów antydopingowych. Wśród tych zawodników są m.in. mistrz olimpijski z Soczi w biegu na 50 kilometrów Aleksander Legkow, srebrny medalista na tym samym dystansie Maksim Wylegżanin oraz brązowi medaliści z IO w Vancouver (2010) w sprincie drużynowym Jewgienij Biełow i Aleksiej Pietuchow.

Komentarze (1)
avatar
pajac
28.12.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sport już całkiem schodzi na psy. To co, nie można już dopingować nawet sportowców, za to też są kary i wykluczenia? Czyli co, kibice powinni siedzieć cicho i nikogo nie wspierać, bo ktoś uznał Czytaj całość