Czegoś takiego jeszcze nie było. Zachowanie kibiców przed igrzyskami może zaskoczyć

Getty Images /  Kyodo News / Fukushima, Japonia
Getty Images / Kyodo News / Fukushima, Japonia

W Japonii nikt w to nie wierzył, ale Tokio ostatecznie zorganizuje pierwsze pandemiczne igrzyska olimpijskie w historii. Impreza przejdzie do historii również z powodu "niemego dopingu".

W tym artykule dowiesz się o:

Nadzieja Rozjaśnia Naszą Drogę - pod tym hasłem rozpoczęła się dzisiaj o 9:40 japońskiego czasu sztafeta olimpijska. Ogień olimpijski przybył z Grecji do Japonii przeszło rok temu, 12 marca. Ze względu na sytuację epidemiologiczną na świecie organizatorzy igrzysk olimpijskich podjęli decyzję o przesunięciu tego najbardziej prestiżowego wydarzenia sportowego o rok. Sztafeta olimpijska także musiała zostać przełożona, więc ogień trafił na wiele miesięcy do Japońskiego Muzeum Olimpijskiego w Tokio.

121 dni, 875 miejsc

11 marca 2021, w dziesiątą rocznicę wielkiego trzęsienia ziemi w regionie Tohoku, ogień olimpijski wystawiono w domu kultury w Otsuchi w prefekturze Iwate. 10 lat wcześniej miasteczko zostało prawie w całości zmiecione z powierzchni ziemi przez ogromną falę tsunami. Iwate, Miyagi i Fukushima to prefektury, które najbardziej ucierpiały podczas tej katastrofalnej klęski żywiołowej, dlatego uznano, że sztafeta powinna rozpocząć się w tym rejonie.

- Czuję siłę mieszkańców regionu Tohoku. Chcemy pokazać postępy - mówiła szefowa komitetu organizacyjnego Tokyo 2020 Seiko Hashimoto. - Ogień olimpijski przyniesie siłę, energię i nadzieję. W erze, w której tak wiele relacji między nami zostało zerwanych przez COVID-19, 10 tys. osób zaangażowanych w sztafetę połączy olimpijski płomień - dodała.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak to możliwe?! Nie uwierzysz, co w pokojowym hotelu zrobiła Anita Włodarczyk

Wielki start sztafety olimpijskiej zaplanowano w miejscu, które stało się symbolem odbudowy po trzęsieniu ziemi - Narodowym Centrum Szkoleniowym J-Village w Fukushimie. Stamtąd pochodnia przemierzy prefekturę, odwiedzając nadmorskie miasta i wioski, które odbudowano po katastrofie.

Z Fukushimy ogień olimpijski w ciągu 121 dni odwiedzi wszystkie prefektury Japonii, dotrze do 875 miejsc. Tokijska część sztafety olimpijskiej odbędzie się w ciągu ostatnich 15 dni i zakończy 23 lipca podczas ceremonii otwarcia igrzysk.

Znicz olimpijski napędzany wodorem

Pochodnię zaprojektowano z motywem kwiatu wiśni. Ma pięć oddzielnych płomieni wyłaniających się z płatków kwiatów i łączących się na środku pochodni, emitując jednocześnie bardziej jaskrawe światło - tzw. "Ścieżkę nadziei".

Ważący 1,2 kg i wysoki na 71 cm znicz olimpijski wyprodukowano przy użyciu tej samej technologii wytłaczania aluminium, która jest używana do produkcji słynnego pociągu shinkansen. Około 30 proc. materiału pochodzi z recyklingu aluminium, pierwotnie wykorzystywanego w tymczasowych budynkach mieszkalnych służącym ofiarom trzęsienia ziemi i tsunami w 2011. Po raz pierwszy w historii igrzysk olimpijskich ogień olimpijski będzie napędzany wodorem.

Znicz olimpijski ma nieść ponad 10 tys. osób pochodzących z różnych środowisk i odgrywających różne role w społeczeństwie. Ich sylwetki można zobaczyć na stronie internetowej organizatorów oraz w mediach społecznościowych. Wśród nich znajdziemy sportowców, aktorów, gwiazdy show businessu, ale także zwykłych mieszkańców, którzy reprezentują dany region, jak na przykład poławiaczka pereł z prefektury Mie, surfer przesiedlony z prefektury Fukushima po awarii elektrowni jądrowej czy ryksiarz z Kyushu.

Niestety nie wszyscy dopisali. Kika dni przed rozpoczęciem sztafety wycofało się kilku celebrytów, m.in. liderka żeńskiej drużyny piłkarskiej Sawa Homare i aktorka Hirosue Ryoko. Decyzję tłumaczyły problemami ze zdrowiem.

3M czyli niemy doping

Japońskie określenie "mitsu" (blisko), zwane potocznie 3M, odnosi się do sytuacji epidemiologicznej w Japonii i oznacza zachowanie dystansu społecznego - "mippei" (zamknięta przestrzeń), "misshū" (przeludnione miejsca) i "missetsu" (brak dystansu społecznego).

Pierwszy raz tego sformułowania użyła Koike Yuriko, gubernator Tokyo podczas konferencji prasowej dotyczącej wprowadzenia stanu wyjątkowego. Powiedziała dziennikarzom, że robią wszystko to, czego powinno się unikać podczas pandemii, czyli jest ich zbyt dużo i siedzą blisko siebie w zamkniętej przestrzeni. Od tamtej pory "mitsu" pojawiało się bez przerwy mediach w kontekście zaleceń związanych walką z COVID-19, a w grudniu 2020 zostało uznane słowem roku.

Podczas sztafety olimpijskiej obowiązuje zasada "mitsu", ale organizatorzy biorąc pod uwagę bezpieczeństwo i zdrowie uczestników, wprowadzili dodatkowe obostrzenie - zakaz głośnego aplauzu. Wygląda więc na to, że igrzyska w Tokio będą zapamiętane m.in. z powodu niemego doping.

"Shikata ga nai" - słowo klucz

Od 2012 roku i momentu ogłoszenia, że gospodarzem letnich igrzysk olimpijskich 2020 będzie Tokio, Japończycy z ogromnym entuzjazmem przygotowywali się do tego wydarzenia. Podobnie jak igrzyska w 1964 roku były symbolem wyjścia Japonii z kryzysu po II wojnie światowej, tak Tokyo2020 niosło ze sobą nadzieję na odbudowę prestiżu kraju.

Organizatorzy nie oszczędzali na przygotowaniach. Koszty przekroczyły 26 mld dolarów. Impreza miała być skazana na sukces. Niestety pandemia spowodowała jej przesunięcie, a w rzeczywistości mało kto wierzył, że wydarzenie w ogóle się odbędzie.

W Japonii istnieje powiedzenie "shikata ga nai", które oznacza "nic nie można poradzić" i jest prawdopodobnie jednym z najpopularniejszych zwrotów wypowiadanych przez Japończyków. Większość społeczeństwa zaakceptowała fakt, że długo wyczekiwana impreza nie dojdzie do skutku. W mediach rzadko podejmowano temat organizacji igrzysk w 2021 r., ze sklepów zniknęły gadżety, a rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne przestały emitować piosenkę "Papurika", która stała się nieoficjalnym utworem imprezy.

Rozpoczęcie sztafety olimpijskiej jest więc sygnałem, że jeszcze nie wszystko stracone i mimo trudnej sytuacji, Japończycy będą mogli cieszyć się atmosferą rywalizacji sportowej i zaprezentować z najlepszej strony.

Korespondencja: Patrycja Yamaguchi, Japonia

Nie żyje legendarny maratończyk. Biegał z niepełnosprawnym synem >>
Martyna Dąbrowska zakończyła karierę >>

Źródło artykułu: