Maliszewska: W nic już nie wierzę. W żadne testy. W żadne igrzyska

Materiały prasowe / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: Natalia Maliszewska
Materiały prasowe / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: Natalia Maliszewska

Natalia Maliszewska po raz pierwszy zabrała głos w sprawie zamieszania, do jakiego doszło w ostatnich dniach wokół jej osoby. Wpis Polki w mediach społecznościowych łamie serce.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=52870]

Natalia Maliszewska[/tag] nie została dopuszczona do startu olimpijskiego w kwalifikacjach na 500 metrów w short tracku. Ostatnie dni były prawdziwym roller coasterem emocji i dla niej, i dla polskich kibiców.

W piątek Maliszewska opuściła izolację, na której przebywała w wyniku pozytywnego testu na koronawirusa. Polski Komitet Olimpijski podjął walkę o to, by 26-latka została dopuszczona do startu. W sobotę, gdy nasza nadzieja medalowa była już na hali i przygotowywała się do rywalizacji, otrzymała wiadomość, że jednak nie może wystartować. Jej test ponownie był pozytywny.

W niedzielę 26-latka po raz pierwszy zabrała głos w całej sprawie. Opublikowała długi wpis za pośrednictwem insta story.

"Jest mi tak cholernie ciężko odezwać się i cokolwiek powiedzieć. Dać znać, że żyję, choć uważam, że coś we mnie wczoraj umarło. Od ponad tygodnia żyję w strachu, a te wahania nastrojów, płacz, który pozbawia mnie tchu, sprawiają, że nie tylko ludzie wokół mnie się o mnie martwią. Ale ja sama" - rozpoczęła.

"Testy pozytywne, negatywne, testy bliskie wyjścia z izolacji, nagle testy pozytywne z wynikami, które kwalifikują mnie do leżenia w szpitalu pod respiratorem. Później znów dobre wyniki i szansa na warunkowe zwolnienie. Później totalna klapa. Brak możliwości... nadzieja umarła" - w ten sposób opisała zamieszanie wokół jej osoby. A później przeszła do tego, co działo się w ostatnich godzinach przed startem.

"Ta noc to był horror. Spałam w ubraniu, bo bałam się, że ktoś za chwilę zabierze mnie znowu do izolatki. (...) Później wielka nadzieja. Pakuję się na lodowisko, startuję! Rozpakowuje ubrania, rozwieszam strój... i nagle wiadomość, że oni się jednak pomylili. Że jednak nie powinni wypuszczać mnie z izolatki! Że jednak jestem zagrożeniem! Że nie mogę wystartować. Muszę wracać jak najszybciej do wioski..." - przekazała nasza reprezentantka.

ZOBACZ WIDEO: Czy Polacy zdobędą w Pekinie medale? "Nastroje są naprawdę dobre"

Na koniec raz jeszcze uzewnętrzniła swoje emocje. "Ja też tego nie rozumiem. W nic już nie wierzę. W żadne testy. W żadne igrzyska. Jest to dla mnie jeden wielki ŻART. Mam nadzieje, że ten, kto tym steruje, nieźle się przy tym bawi. Mój mózg i serce więcej już nie zniesie" - napisała.

Na koniec podziękowała kibicom. "Do usłyszenia wkrótce" - zakończyła.

Czytaj także:
Bukmacherzy jasno o szansach polskich skoczków
"Zmiotło mnie z planszy". Stoch zabrał głos przed walką o medale

Źródło artykułu: