Oprócz koszmarnych mrozów, w kość dawał także ostry wiatr. Z tego powodu m.in. przełożono rywalizację drużyn mieszanych w narciarstwie alpejskim. Skrócono też bieg mężczyzn, który zamiast 50 kilometrów liczył "tylko" 28.
Mimo niemałego ułatwienia zimowe igrzyska olimpijskie w Pekniie na długo zapamięta Remi Lindholm. Fiński biegacz wyjaśnił swoim mediom, że pod koniec zawodów potrzebował okładu termicznego, aby rozmrozić swojego członka.
- Zapewne się domyślacie która część ciała była trochę zamarznięta, gdy skończyłem bieg. To były jedne z najgorszych zawodów, w jakich brałem udział. Chodziło tylko o to, aby przetrwać - powiedział.
- Kiedy po mecie części ciała zaczęły się rozgrzewać, ból był nie do zniesienia - podsumował.
Zawodnicy mieli na sobie cienkie kombinezony, podkoszulki, ochronną odzież, a także plastry na twarz i uszy. Mimo wszystko nie dało się zaradzić takim temperaturom, z którymi musieli walczyć nie tylko sportowcy, ale organizatorzy.
Zobacz też:
Burza w Rosji. Zaatakował dziennikarzy w mediach społecznościowych
Adam Małysz reaguje na reportaż Wirtualnej Polski. "To jest bardzo niesprawiedliwe"
ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem