Ostatni raz chodził w Walentynki. W spełnieniu marzeń pomóc może każdy
Kamil Wolny toczy najważniejszą walkę w życiu. Chce nie tylko wrócić do zdrowia, ale spełnić swoje największe marzenie, jakim jest ślub z ukochaną Izą. W realizacji tych planów pomóc może każdy.
Jednak w ostatnich miesiącach to nie sport jest dla niego najważniejszy. Wszystko zaczęło się z końcem 2021 roku. Czuł ból w okolicy odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Zbagatelizował to, uważał że to przez stojącą pracę. W jego organizmie już rozwijał się podstępny nowotwór, którego początkowo nie potrafiono zdiagnozować. Później okazało się, że to rzadki przypadek (nowotwór germinalny przestrzeni zaotrzewnej) i potrzebne są duże pieniądze na leczenie. Kamila wesprzeć można na stronie Fundacji Rakiety. Zbiórka prowadzona jest TUTAJ.
Ostatni raz chodził w Walentynki
- Myślałem, ze "poboli i przestanie", ale niestety nie przestawało, doszło promieniowanie do nogi lewej do tego stopnia, że miałem problem ze snem, ból był na tyle intensywny, że żadne leki przeciwbólowe nie pomagały. W styczniu, po kilku tomografiach i rezonansie, zdecydowano się pobrać wycinek tego co miałem w sobie. Niestety ten zabieg nic nie wykazał, miesiąc rehabilitacji i dochodzenia do siebie, kolejny miesiąc bez snu - wspomina Wolny.
ZOBACZ WIDEO: Świetny kandydat na selekcjonera kadry. Tylko nie ma telefonuWalentynki zeszłego roku to ostatni dzień, kiedy chodził o własnych siłach. Chciał wiedzieć, co mu dolega, ale lekarze rozkładali ręce. Dopiero gdy trafił do Beskidzkiego Centrum Onkologicznego, wykonano biopsję, po której postawiono diagnozę: nowotwór. Wtedy podjęto decyzję o leczeniu chemioterapią.
Pojawiły się jednak kolejne zdrowotne problemy. - W dużej mierze przez zmianę nowotworową moje trzony w okolicy lędźwiowej stały się bardzo podatne na złamanie i koniec końców uległy złamaniu dwa z nich, kompletnie przekreślając moje szanse na jakąkolwiek rehabilitację w trakcie leczenia - dodał.
Leczenie przynosi efekty
Chemioterapia dawała efekty, przyszła kolej na radioterapię. Guz początkowo miał 20 cm na 10 cm i zmniejszył się do rozmiarów 6 mm na 3,5 mm. Kamil przeszedł operację zespolenia połamanych trzonów i nie było żadnych przeciwskazań do rozpoczęcia rehabilitacji. Po kilku tygodniach usłyszał kolejną kiepską wiadomość.
- W październiku wróciłem na kolejna dawkę chemioterapii, niestety po jednej dawce okazało się, że mój szpik kostny jest w bardzo kiepskiej formie, podanie kolejnej chemii mogłoby doprowadzić do całkowitego uszkodzenia szpiku, od tamtego czasu, czyli okolic połowy października, jestem w takim "zawieszeniu" jeśli chodzi o leczenie - wyznał.
Miesięczna rehabilitacja to koszt około 30 tysięcy złotych. Tylko ona pozwoli odzyskać mu pełną sprawność i spełnić marzenie, jakim jest ślub z ukochaną Izą. - Chcę wstać na własne nogi, wyjść na spacer, do sklepu, pójść pod prysznic o własnych siłach. Teraz najważniejsza rzecz dla mnie - stanąć przed ołtarzem z kobietą mojego życia - zakończył.
Czytaj także:
Gdzie zagramy z Albanią pierwszy domowy mecz eliminacji EURO 2024? PZPN walczy o ten stadion
76-latek wysyła sygnał do PZPN. Jest gotowy do przejęcia kadry