Jesteśmy najlepsi w jednym z najniebezpieczniejszych sportów świata

Archiwum prywatne / Wojtek Dopierała / Emilia Biała wystartowała w mistrzostwach świata zaledwie 10 miesięcy po pierwszym nurkowaniu bez butli
Archiwum prywatne / Wojtek Dopierała / Emilia Biała wystartowała w mistrzostwach świata zaledwie 10 miesięcy po pierwszym nurkowaniu bez butli

Nie ma listy najniebezpieczniejszych sportów świata bez freedivingu, czyli nurkowania bez butli z powietrzem. A już mało kto wie, że w tej dyscyplinie najlepsi na świecie są Polacy i trenują w specjalnym basenie tuż pod Warszawą.

W tym artykule dowiesz się o:

Aby zrozumieć, czym jest freediving, najlepiej zapoznać się z osiągnięciami najlepszych zawodników na świecie.

Rekordzista świata Herbert Nitsch na jednym wdechu zszedł do morza na głębokość 214 metrów, a po czterech minutach i 26 sekundach był już na powierzchni i uśmiechał się do kamery. Najlepszy Polak, Mateusz Malina, w basenie potrafi przepłynąć pod wodą 300 metrów bez konieczności wynurzania się, a rekordziści w nurkowaniu statycznym (leżeniu na wodzie) wstrzymują oddech na blisko 12 minut!

W wodzie dla freedriverów nie ma rzeczy niemożliwych, a sportowcy nieustannie przekraczają granice.

27 basenów olimpijskich

- Kilka lat temu pojechałam na nurkowanie do Francji i w jednym klubie nurkowym spotkałam więcej freediverów, niż wtedy było w całej Polsce. Mieli do dyspozycji cały obiekt, sprzęt, profesjonalnych trenerów. Trudno więc powiedzieć, na czym polega fenomen polskiego freedivingu, ale być może nieco trudniejsze warunki lepiej hartują mistrzów - opowiada wicemistrzyni świata z 2011 roku Emilia Biała.

Aktualna rekordzistka świata Magdalena Solich-Talanda dodaje, że gdy osiem lat temu zaczynała starty, w mistrzostwach Polski brało udział pięć kobiet. Dziś jest już osobny  związek sportowy, a na bardzo wysokim poziomie startuje przynajmniej kilkanaście kobiet. Na świecie też freediving rozwija się w szybkim tempie.

ZOBACZ WIDEO: Tak wygląda w wieku 35 lat. Zdradziła receptę na niesamowitą figurę

- No i od niedawna mamy do dyspozycji najlepszy obiekt w Europie, do którego na treningi zjeżdżają ludzie z całego świata - dodaje Biała.

Specjalny basen wybudowany za bagatela 50 mln złotych w Mszczonowie pod Warszawą robi wrażenie. Lustro wody ma wymiary 20 na 25 metrów, a cały basen mieści osiem tysięcy metrów sześciennych wody, czyli tyle, ile znajduje się w 27 basenach olimpijskich. Basen dla nurków ma głębokość ponad 45 metrów, a na poziomie 20 metrów są efektowne pięciokondygnacyjne jaskinie ze stalaktytami i płaskorzeźbami stylizowanymi na te ze świątyń kambodżańskich. Jest tunel jak w afrykariach, są pokoje hotelowe na poziomie pięciu metrów pod wodą z widokiem na nurkujących oraz wrak statku na dnie basenu.

W Deepspot w Mszczonowie trenują obecnie najlepsi zawodnicy na świecie. Wśród Polaków jest m.in. Magdalena Solich-Talanda
W Deepspot w Mszczonowie trenują obecnie najlepsi zawodnicy na świecie. Wśród Polaków jest m.in. Magdalena Solich-Talanda

Aktorka rekordzistką Polski

Tę szaloną, ale zarazem fascynującą dyscyplinę sportu, ponad dwa lata uprawia znana aktorka, a prywatnie żona rzecznika PZPN Jakuba Kwiatkowskiego. Agata Załęcka, jak się okazało, ma naturalny dar do tej dyscypliny i stąd bardzo szybko osiągnęła wyczynowy poziom.

- Po trzech tygodniach zanurkowałam na samo dno basenu, czyli na głębokość 45,5 metra - opowiada nam Załęcka. - Mówi się, że takie wyniki robi się w dwa lata. Kilka miesięcy później wzięłam udział w pierwszym Deepspot Challenge, podczas którego pokonałam wiele znacznie bardziej doświadczonych zawodniczek i zdobyłam złoto. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko - mówi aktorka, który po raz pierwszy bez butli zanurkowała w Mszczonowie pod koniec 2020 roku.

Jej talent szybko dostrzeżono, a chwilę później aktorkę powołano do kadry Polski. Już w sierpniu tego roku na mistrzostwach świata w Hondurasie zeszła w morzu na głębokość 62 metrów, czym wyrównała rekord Polski w płetwach. W innej konkurencji osiągnęła głębokość 50 metrów, płynąc żabką w głąb oceanu, i to też było najlepsze osiągnięcie w historii naszego kraju.

Dla Agaty Załęckiej freediving okazał się idealnym połączeniem sztuki i sportu. Aktorka jest reprezentantką Polski w tej dyscyplinie
Dla Agaty Załęckiej freediving okazał się idealnym połączeniem sztuki i sportu. Aktorka jest reprezentantką Polski w tej dyscyplinie

Wyglądają jak syreny

- Gdy byłam dzieckiem, fascynowały mnie syreny. Z tą dyscypliną po raz pierwszy zetknęłam się podczas jednego z pobytów w Egipcie. Nurkując w akwalungu, ujrzałam wokół siebie zakapturzone postaci z monopłetwą (pojedynczą płetwą przypominającą płetwę syreny - przyp. red.), które wyglądały jak zjawy, a ich ruchy w wodzie były hipnotyzujące - wspomina Załęcka. - To właśnie wtedy moja dziecięca fascynacja ożyła. Nie potrafiłam jednak pojąć, jak to możliwe, że ktoś może nurkować tak głęboko o własnych płucach bez dodatkowej butli z powietrzem. Dopiero po latach zdałam sobie sprawę, że właśnie freediving jest moim przeznaczeniem - tłumaczy.

Choć na co dzień trenuje na najnowocześniejszym i najgłębszym obiekcie w Europie, to przyznaje, że esencją tego sportu jest nurkowanie na otwartych akwenach.

- Największą frajdę sprawia mi nurkowanie w morzu. Czuję tam bliskość z naturą, cieszę się nieograniczoną przestrzenią i oczywiście głębokością. W Meksyku miałam okazję kilkukrotnie zanurkować na 55 metrów w zupełnej ciemności i są to niepowtarzalne przeżycia. Wokół panował zupełny mrok, nie miałam choćby lampki, ale dopiero w takich warunkach mogłam się całkowicie skoncentrować - opowiada aktorka znana m.in. z filmów "Rewers", czy hitu ubiegłego roku "Pewnego razu na krajowej jedynce".

Monopłetwa to charakterystyczny atrybut każdego freedivera. Agata Załęcka rywalizuje także w konkurencjach z tradycyjnymi płetwami lub bez dodatkowego sprzętu
Monopłetwa to charakterystyczny atrybut każdego freedivera. Agata Załęcka rywalizuje także w konkurencjach z tradycyjnymi płetwami lub bez dodatkowego sprzętu

Zbędne ruchy zużywają powietrze

Wśród reprezentantów Polski w tej dyscyplinie nie brakuje ludzi, którzy stosunkowo późno rozpoczęli przygodę nie tylko z nurkowaniem, ale nawet z pływaniem. Emilia Biała dobrze nauczyła się pływać dopiero podczas studiów, a niedługo później była wiodącą zawodniczką na świecie.

- Najgłębiej zanurkowałam na głębokość 60 metrów w Morzu Śródziemnym. O czym myślałam? Odpowiedź jest bardzo prosta - o niczym. Na takiej głębokości liczy się przede wszystkim utrzymanie koncentracji, a każdy zbędny ruch czy naprężenie mięśni zwiększa ryzyko urazu ciśnieniowego i niepotrzebnie zużywa zapas powietrza - przyznaje jedna z najbardziej doświadczonych polskich freediverek.

Przyszła freediverka najpierw pracowała w korporacji, ale dość szybko zdała sobie sprawę, że taka praca nie jest dla niej. Dziś wraca do biura, ale tylko w roli instruktora oddychania, a jednocześnie szkoli adeptów.

Kluczem do sukcesu jest utrzymanie koncentracji i zapanowanie nad emocjami. Nie jest to łatwe zwłaszcza podczas zawodów. Na zdjęciu Emilia Biała podczas nurkowania w morzu (fot. 27MM/archiwum prywatne)
Kluczem do sukcesu jest utrzymanie koncentracji i zapanowanie nad emocjami. Nie jest to łatwe zwłaszcza podczas zawodów. Na zdjęciu Emilia Biała podczas nurkowania w morzu (fot. 27MM/archiwum prywatne)

Nie trzeba używać siły mięśni

Podczas nurkowania w głąb morza lub basenu nie potrzeba używać siły mięśni, bo na głębokości około 20 metrów ciało pod swoim ciężarem opada bez konieczności dodatkowych ruchów. Ten moment nazywa się stanem swobodnego opadania. Ciało poddaje się wtedy żywiołowi, a sylwetka lekko pochylona wygląda tak, jakby freediver oddawał pokłon naturze. Dla wielu jest to sens tego sportu.

Do nurkowania na głębokość około 20 metrów można szybko dojść, ale później każdy metr trzeba wytrenować. Dochodzi tam choćby blood shift czyli odpływ krwi z kończyn i gromadzenie się jej w płucnych naczyniach krwionośnych.

Wszystko po to, by zapobiec zapadnięciu się klatki piersiowej, bowiem płuca ulegają kompresji. Na głębokości stu metrów są jedenastokrotnie mniejsze niż na powierzchni.

Mimo gigantycznego wpływu ciśnienia freediverzy mogą poruszać się pod wodą szybciej niż zwykli nurkowie. Przy użyciu specjalistycznego sprzętu (wind do szybkiego zanurzania się czy balonów z powietrzem do wynurzania się) najlepsi potrafią poruszać się pod wodą z prędkością przekraczającą 2 m/s, czyli tylko nieco wolniej niż najszybsi pływacy świata.

Ludzie patrzą na nich dziwnie

Kluczowa, poza techniką, jest także umiejętność zachowania koncentracji nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach. O ile w morzu na 60 metrach jest jeszcze trochę światła i całkiem ciepło, to w jeziorach o takim komforcie można jedynie pomarzyć.

- Nurkując choćby w jeziorze Hańcza można mieć wrażenie, jakby nurkowało się w smole. Nie dość, że jest tak ciemno, że z trudem można dostrzec swoją rękę, to dodatkowo poniżej dziesiątego metra głębokości woda ma zaledwie cztery stopnie Celsjusza. To dodatkowa trudność, a przecież w takich warunkach cały czas trzeba być maksymalnie zrelaksowanym. Z tego powodu tak dużo czasu spędzamy na treningu mentalnym. Uczymy się odpowiednio oddychać, bo im mniej adrenaliny towarzyszy nam podczas nurkowania, tym jesteśmy bardziej rozluźnieni i zużywamy mniej tlenu, a to z kolei przekłada się na czas pozostawania pod wodą. Dążymy do stanu prawdziwej relaksacji - dodaje Biała.

Najlepsza Polka, Magdalena Solich-Talanda, trenuje pięć-sześć razy w tygodniu na basenie, a przynajmniej raz chodzi na siłownię.

- Wbrew pozorom pływanie w basenie jest trudniejsze mentalnie, bo zawsze można się po prostu wynurzyć, a przez to trzeba mocniej walczyć z samym sobą, by przesuwać swoje granice - mówi Magdalena Solich-Talanda.
- Wbrew pozorom pływanie w basenie jest trudniejsze mentalnie, bo zawsze można się po prostu wynurzyć, a przez to trzeba mocniej walczyć z samym sobą, by przesuwać swoje granice - mówi Magdalena Solich-Talanda.

- Gdy jestem na jakimś basenie po raz pierwszy, ludzie dziwnie na mnie patrzą, bo przecież nie często zdarza się osoba, która cały czas pływa tylko pod wodą. Na moim ulubionym basenie znają mnie już doskonale i wiedzą, czym się zajmuję - tłumaczy z uśmiechem.

Choć zawodniczka jest aktualną rekordzistką świata w dwóch konkurencjach, to wciąż nie jest w stanie utrzymać się tylko z uprawiania tej dyscypliny.

- Wykładam na uczelni wyższej oraz pracuję z dzieciakami jako nauczyciel. Specjalizuję się w korekcji wad postawy. Obroniłam pierwszy w Polsce doktorat na temat freedivingu, dzięki temu promuję sport nie tylko jako zawodnik, ale również od strony naukowej. Mam wspaniałych sponsorów, którzy wspierają mnie od lat, i tyko dzięki ich pomocy mogę wyjeżdżać na zawody i przygotowywać się do startów. W ubiegłym roku powstał Polski Związek Freedivingu, co wyniosło freediving do rangi sportu wyczynowego. Również dzięki temu mogę otrzymywać stypendium za osiągnięte wyniki - dodaje zawodniczka, która w ostatnich latach poprawiła jedenaście rekordów świata, a podczas zawodów wielokrotnie okazywała się lepsza od wielu mężczyzn.

Polka staruje w freedivingu basenowym, a jej rekordy to 277 metrów przepłynięte pod wodą w płetwach i 209 metrów bez płetw.

Najniebezpieczniejszy sport świata?

Środowisko odrobiło lekcję po tragicznych wypadkach Audrey Mestre i Nicka Mevoliego. W tym sporcie środki bezpieczeństwa są niezwykle istotne, bo głęboko pod wodą nie ma zbyt wiele sposobów na pomoc drugiemu człowiekowi. Podczas zawodów rozgrywanych w otwartych wodach asekurujący nurek schodzi najniżej na głębokość 40 metrów, co przy próbach na głębokości przekraczającej sto metrów sprawia, że przez większość czasu śmiałek jest osamotniony. Przyjęcie pod wodą tlenu z butli jest z kolei niemożliwe, bo po powrocie na powierzchnie wiązałoby się to z rozsadzeniem płuc.

Każdy freediver musi przestrzegać zasad bezpieczeństwa i dobrze znać swój organizm, to pozwala uniknąć blackoutów, czyli utraty przytomności w wodzie (fot. 27MM/archiwum prywatne)
Każdy freediver musi przestrzegać zasad bezpieczeństwa i dobrze znać swój organizm, to pozwala uniknąć blackoutów, czyli utraty przytomności w wodzie (fot. 27MM/archiwum prywatne)

- Paradoksalnie, wypadki spowodowane niedotlenieniem (tzw. blackout, czyli chwilowa utrata przytomności lub LMC, czyli utrata kontroli motorycznej nazywana przez freediverów sambą - przyp. red.), o ile się zdarzają, najczęściej mają miejsce blisko powierzchni lub dopiero po jej osiągnięciu. To właśnie na pierwszych dwudziestu metrach ciśnienie zmienia się najbardziej - relacjonuje Biała.

Najczęściej zasłabnięcia zdarzają się na zawodach, gdy dochodzi dodatkowy stres i nadmierna ambicja. Takie przypadki zdarzają się jednak nie tylko nowicjuszom, ale także bardziej doświadczonym zawodnikom.

- Dwa razy zdarzyło mi się zaliczyć blackout, czyli chwilowo stracić przytomność. W obu przypadkach - tuż po wynurzeniu. Za pierwszym razem przepłynęłam o 15 metrów dalej niż ówczesny rekord świata, ale krótka utrata przytomności sprawiła, że mój wynik nie mógł zostać zaliczony. Na szczęście nie odczuwałam później żadnych skutków ubocznych - dodaje Solich-Talanda.

Deepspot to wymarzone miejsce dla polskich freediverów (na zdjęciu Agata Załęcka). W Europie są jeszcze dwa podobne obiekty, ale każdy z nich dużo płytszy niż ten w Mszczonowie
Deepspot to wymarzone miejsce dla polskich freediverów (na zdjęciu Agata Załęcka). W Europie są jeszcze dwa podobne obiekty, ale każdy z nich dużo płytszy niż ten w Mszczonowie

- Do wody podchodzę z pokorą i przywiązuje dużą wagę do kwestii bezpieczeństwa. Freediving to bardzo umysłowy sport, dzięki któremu stałam się swoją najlepszą przyjaciółką. Polecam, bo we freedivingu każdy odnajdzie siebie - podsumowuje Załęcka.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Nie żyje Grzegorz Skrzecz
Natalia Kaczmarek poprawiła rekord Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty