Polka zakończyła serię mistrzyni na MŚ

Materiały prasowe / Robert Zwoliński/Polski Futnet / Na zdjęciu: reprezentantki Polski w futnecie
Materiały prasowe / Robert Zwoliński/Polski Futnet / Na zdjęciu: reprezentantki Polski w futnecie

Za nami pierwszy dzień kobiecych mistrzostw świata w futnecie Modrice 2025. Reprezentacja Polski wygrała cztery z siedmiu spotkań, ale nastroje są pozytywne, a jedną z bohaterek całego dnia mundialu była Aleksandra Kurczewska.

Kapitan reprezentacji Polski, Aleksandra Kurczewska była najbardziej zapracowaną z naszych zawodniczek w pierwszym dniu tegorocznego mundialu. Ola rozegrała trzy spotkania singlowe, a później grała też w dwójkach i trójkach. Trzy pierwsze mecze kosztowały ją jednak dużo sił.

- Dziewięć setów w singlu, to nie jest łatwe pod względem wysiłku fizycznego. Cieszę się, że dwa z tych meczów udało się przechylić na moją korzyść. W mojej grupie są bardzo dobre zawodniczki. Każdy może wygrać z każdym. Ja to nazywam grupą śmierci, bo trafiły tu świetne zawodniczki - podkreśla Kurczewska.

ZOBACZ WIDEO: Hit z udziałem Polaka? Jest na "tak", ale stawia jeden warunek

Kapitan naszej kadry rozpoczęła od wygrania z Rumunką 2:1 (14:12, 9:11, 11:4). Później czekał ją mecz z wielokrotną mistrzynią świata, Boglarką Lepsenyi. Węgierka na mundialach zawsze prezentuje się w wyśmienitej formie. Na imprezie tej rangi nie przegrała przez 17 lat, aż do dzisiaj i meczu z Aleksandrą Kurczewską. Polka zwyciężyła 2:1 (11:6, 3:11, 11:9) po wyśmienitej grze, w której wielokrotnie zaskakiwała doświadczoną mistrzynię.

- Na mistrzostwach świata Boglarka Lepsenyi była niemal bezbłędna. Czasami zdarzało się jej przegrywać sety, ale mecze wygrywała. Mierzyłam się z nią wcześniej dwa razy - raz w lidze czeskiej, raz w turnieju towarzyskim we Francji. Oba spotkania przegrałam, więc jestem z tego meczu mega dumna i szczęśliwa - nie ukrywała kapitan polskiej kadry, która w kolejnym pojedynku musiała uznać wyższość reprezentantki Monako 1:2 (6:11, 11:7, 8:11).

Jak się miało okazać później, to nie była jedyna przegrana z krajem, którego flaga jest podobna do naszej. Czerwono-Białe wygrały z Biało-Czerwonymi jeszcze na zakończenie dnia, w rywalizacji trójek. Trzeba przyznać, że to był chyba najsłabszy nasz mecz. Polki nie potrafiły złapać rytmu i wejść na swój najwyższy poziom. Efektem była porażka 0:2 (7:11, 5:11).

Wcześniej w rywalizacji trójek pokonaliśmy Irak 2:0 (11:9, 11:3). W końcówce drugiego seta na parkiecie pojawiły się debiutantki w kadrze - Izabela Toczek i Kinga Podżunas. Ta druga wykonała ostatni serw w tym spotkaniu, a cały mecz zakończyła Toczek. Nieco szczęśliwie, ale też efektownie zakręcając piłkę tuż za siatkę przy próbie podbicia.

- Miałam małą nadzieję, że trener mnie wpuści. W pierwszym secie miałyśmy problemy, ale w drugim była duża przewaga i trener wpuścił debiutantki - mnie i Izę Toczek. Udało się zagrać kilka minut. Jest dużo dopingu na trybunach. Emocje bardzo fajne. Udało się kilka meczów wygrać. Na pewno będziemy chciały wyjść z jak najlepszego miejsca w grupie - cieszyła się po debiucie Kinga Podżunas.

Na koniec jeszcze musimy podkreślić doskonały mecz deblistek. Polki pokonały Rumunki 2:0 (11:1, 11:2). Angelika Puchalska i Agnieszka Jarczak grały doskonale, dzięki czemu odpocząć mogła trzecia w składzie - Aleksandra Kurczewska. - Dziewczyny zagrały bezbłędny mecz. Nie popełniły żadnego błędu w ataku, co jest wyjątkowym osiągnięciem. Super czuły się na korcie, wszystko im wchodziło, super broniły, bardzo dobrze doprowadzały piłkę do siatki. Dzięki temu łatwiej było im atakować, więc wielkie brawa za ten mecz - chwaliła koleżanki kapitan Biało-Czerwonych.

W drugim meczu dwójek Polki przegrały z Węgierkami 1:2 (9:11, 14:12, 6:11), ale zwycięstwo w tym jednym secie może mieć znaczenie przy układzie tabeli. Wszystko zależy od wyników sobotnich (22 listopada) spotkań.

Rywalizację znów rozpoczną singlistki. Olę Kurczewską czeka spotkanie z reprezentantką Korei Południowej, a później dwa mecze deblistek.

Rozpoczną się także zmagania trójek. Najpierw zagramy z Dunkami, a potem zmierzymy się ze Szwajcarkami i to może być spotkanie bardzo ważne dla układu tabeli w Grupie B.

Na tym sobotnie granie może się nie skończyć, bowiem zwycięzcy grup awansują do półfinałów, ale zespoły z miejsc 2-3 zagrają repasaże. Natomiast mecze o medale i zakończenie mistrzostw świata w niedzielę (23 listopada).

Dodajmy jeszcze, że trenerem naszej kadry jest Michał Kłosiński, a kadrę Biało-Czerwonych uzupełniają sędzia Maciej Adamczyk i PR Manager Robert Zwoliński.

Komentarze (1)
avatar
p-artner
23.11.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Na czym one w końcu grają ? 
Zgłoś nielegalne treści