Mogli wybrać inne kraje, jednak zdecydowali się zdobywać medale dla Polski

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Trzy lata później pojawiła się szansa wyjazdu na studia. Z grupą Czeczenów trafił do Polski. Nie oszukujmy się, nie od początku wiedział, że zostanie w naszym kraju. Bardziej doświadczeni uchodźcy powtarzali: "byle dostać się do Niemiec, tam jest lepszy świat". - Dlatego wryło się w moją głowę, że Polska nie jest odpowiednim krajem dla mnie - mówi Chalidow. - Po tylu latach widzę, jak bardzo się myliłem.

Ostatecznie został w Polsce (choć mógł wybrać jeszcze Włochy lub Egipt), rozpoczął studia, wrócił do tego, co robił w Czeczenii - do sportu. Szybko stał się największą gwiazdą sportu, który pokochali Polacy - MMA. Szybki, zwinny, silny jak tur. Chalidow powinien już dawno walczyć w USA, gdzie zarabia się potężne pieniądze. Nie bardzo się jednak do tego pali. - Po co mam wyjeżdżać? - powtarza. - Od 2010 roku mam polskie obywatelstwo, świetnie się tutaj czuję, nie mam potrzeby nic zmieniać w swoim życiu. Jako naród przygarnęliście mnie wiele lat temu, zagubionego nastolatka. Dziękuję wam za to każdego dnia, a walcząc na galach MMA i dając kibicom rozrywkę, w jakimś stopniu spłacam ten dług, który mam wobec mojej nowej ojczyzny.

Polka o lekko azjatyckich rysach

W 2003 roku usłyszał o niej każdy Polak. Nawet ten, który ze sportem nie był za pan brat. Maria Liktoras razem ze "Złotkami" Andrzeja Niemczyka wywalczyła złoty medal mistrzostw Europy w siatkówce. - Nagle Polacy zaczęli pytać, skąd ta dziewczyna o lekko azjatyckich rysach - wspomina tamten czas.

Urodziła się na przedgórzu Wielkiego Kaukazu, w Mineralnych Wodach. Siatkarskiego rzemiosła uczyła się w ZSRR, a potem na Ukrainie. - Jako nastolatka w życiu nie przypuszczałam, że moją ojczyzną stanie się inny kraj - mówi.

Grając w Dynamie Jenestra Odessa wpadła w oko działaczom Chemika Police. Ci namówili ją na kontynuowanie kariery w naszym kraju. Był rok 1997. Przez prawie 10 lat była wielką gwiazdą nie tylko naszej reprezentacji, ale również naszej ligi. W międzyczasie otrzymała polski paszport. - Czułam, i nadal czuję się tutaj jak u siebie w domu - opowiada. - Polacy są ciepłymi ludźmi.

W 2006 roku wyjechała do ligi rosyjskiej (występowała m.in. w Dynamie Moskwa). Złośliwi mówili, że do Polski już nie wróci, że z pewnością zapomni o swojej nowej ojczyźnie. - Bolały mnie te słowa - mówi. - Jednak wiedziałam, iż nie mówią tego moi przyjaciele. Na nich zawsze mogłam liczyć. Wiedziałam, i oni również, że ja do Polski wrócę na stałe. Nie wyobrażam sobie innego miejsca do życia. Nie chodzi o pieniądze, nie chodzi o sprawy polityczne, nie chodzi nawet o rozwój sportowy. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego wybrałam Polskę. Po prostu świetnie się tutaj czuję.

Jak powiedziała, tak zrobiła. Po zakończeniu kariery w barwach Dynama Moskwa, i przygody z reprezentacyjną siatkówką (rozegrała dla Polski aż 173 mecze), zajęła się pracą szkoleniową w Policach, wychowywaniem synka oraz działalnością polityczno-społeczną. Od 2010 roku (już drugą kadencję) jest radną Szczecina.

Polska - kraj tolerancji

Nazwiska sportowców, którzy otrzymali polskie obywatelstwo można wymieniać wręcz w nieskończoność. Upadek komunizmu w naszym kraju, otwarcie granic, a potem członkostwo w Unii Europejskiej spowodowało, że dojrzeliśmy, aby przyjmować do naszej społeczności uchodźców. Emmanuel Olisadebe, Roger, znakomici kajakarze: Iwan Klementiew i Michał Śliwiński, Andrzej Liczik, cała grupa koszykarzy z Joe "Józkiem" McNaullem na czele, Nadieżda Kostiuczyk (badmintonistka, która zrzekła się białoruskiego obywatelstwa), Andrzej Kozłowski... Powody ich decyzji były różne: od ekonomicznych, przez polityczne, po społeczne.

Każdy przypadek łączy jednak wspólny mianownik. - Generalnie Polacy są bardzo tolerancyjnym narodem, który nie ma problemu z akceptacją ludzi z innych części świata. Ludzi, którzy najczęściej szukają swojego miejsca na ziemi, ciepła rodzinnego, bezpieczeństwa. - A Polska to daje! - mówią zgodnie bohaterowie naszej historii.

Marek Bobakowski



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×