W Argentynie odnotowano do tej pory nieco ponad 30 tys. przypadków zakażenia koronawirusem, a 800 osób zmarło. W niektórych częściach tego kraju domowa izolacja spowodowana pandemią trwa już blisko trzy miesiące. Wciąż nie zostały wznowione rozgrywki sportowe.
- National Basketball League ogłosiła już zakończenie sezonu. Tak naprawdę to jedyna dyscyplina, która ma wizję tego, jak będzie funkcjonować w przyszłości. Nadal nie ma wieści chociażby o piłce nożnej - powiedział nam Gaston Acosta, dziennikarz mieszkający w Buenos Aires.
Pandemia to trudny czas także dla niego i jego kolegów po fachu. - Pracuję w jednym z zespołów ligi koszykarskiej [Bahia Basket - dop. MK], który na szczęście ma dobrą sytuację ekonomiczną. Pracuję także w marketingu cyfrowym, więc wszystko jest w porządku, ale znam sporo osób, które straciły pracę z powodu koronawirusa - dodał nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowita metamorfoza byłej pływaczki. Internauci są zachwyceni
Szybka reakcja rządu
W Argentynie obostrzenia wprowadzono bardzo szybko, bo już 20 marca. Pomogło to przystopować rozprzestrzenianie się wirusa po kraju. - Byliśmy pierwszym państwem Ameryki Łacińskiej, który rozpoczął izolację. Jeśli porównasz nasze liczby z Brazylią czy Chile, zobaczysz naprawdę dużą różnicę - tłumaczył Acosta.
Dodajmy, że w Brazylii odnotowano już ponad 850 tys. przypadków zakażenia, więcej jest jedynie w Stanach Zjednoczonych. W Chile pozytywny wynik testu uzyskało 167 tys. osób (stan na 14.06, godz. 12:00). Problemy przeżywa również Peru.
W przeliczeniu na milion mieszkańców w Chile chorych jest 9000 osób, w Brazylii 4000, a w Argentynie niespełna 700. Warto dodać, że w różnych częściach tego kraju obowiązują inne obostrzenia. Wszystko zależy od liczby zachorowań w danym regionie. Najgorsza sytuacja panuje w Buenos Aires.
- Wraz z dziewczyną mieszkamy w Buenos Aires. Blokada tutaj jest bardzo surowa, praktycznie nie wychodzimy z mieszkania od trzech miesięcy. Moja siostra mieszka w Mar del Plata, nadmorskim mieście. Jest lekarzem, pracuje i ma się dobrze. Rodzice z kolei przebywają w Bahia Blanca, tam odnotowano zaledwie około 50 przypadków. Nie mogą się doczekać powrotu do normalności w przyszłym miesiącu - powiedział dziennikarz.
Największy problem to nie COVID-19
Kwarantanna w Buenos Aires zaczęła się 20 marca i ma potrwać do 21 czerwca. Ten czas wykorzystano na przygotowanie szpitali na pandemię. Wciąż także obowiązkowe jest noszenie maseczek ochronnych. Bez niej nie można wejść np. do sklepu.
- Rząd wykonał naprawdę dobrą robotę. Teraz kraj jest praktycznie gotowy, aby ludzie wyszli na ulice i zobaczyli, co się stanie - wyjaśnił Gaston Acosta. - Jeśli pandemia będzie się rozwijać, szpitale będą gotowe na przyjęcie dużej liczby osób - dodał.
Dziennikarz przekonuje, że aktualnie to nie COVID-19 jest największym problemem Argentyńczyków. - Wierzę, że ludzie się już nie boją. Przyzwyczajamy się do tej sytuacji i teraz największym zmartwieniem jest to, jak przetrwać w biednej gospodarce - powiedział.
- Argentyna nie jest stabilna. Już wcześniej mieliśmy problemy ekonomiczne. Mamy miliardowe długi wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego i nie ma możliwości osiągnięcia porozumienia - zakończył.
Czytaj także:
- Pokonali koronawirusa! Prawie 20 tysięcy kibiców na stadionie w Nowej Zelandii
- Australia wygrywa z COVID-19. Luke Perry: W Perth żyje się już niemal całkiem normalnie