Ponad 350 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem i trzy tysiące zgonów. Dziennie! Statystyki z Indii szokują. Świat z przerażeniem patrzy, co się dzieje w drugim - po Chinach - najludniejszym kraju globu. Tak dramatycznej sytuacji jeszcze nigdzie nie było, od marca 2020 roku.
- To rozdzierające serce obrazy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty, Mihir Vasavda, dziennikarz sportowy "The Indian Express". - Najtrudniejsza sytuacja jest w dużych miastach, m.in. stolicy New Delhi. Tutaj szpitale są przepełnione. Nowi pacjenci do nich nie trafiają, bo nie ma łóżek. Nie ma też respiratorów.
"Nie potraktowano ostrzeżeń poważnie"
Druga fala w Indiach "wystrzeliła" niespodziewanie. Po jesiennych problemach (wówczas dzienna liczba zakażeń doszła do 100 tysięcy) nastąpiło uspokojenie. W styczniu i lutym notowano zaledwie kilkanaście tysięcy nowych zakażeń. A pamiętajmy, że w Indiach żyje ponad 1,3 miliarda ludzi.
Oto wykres nowych zakażeń koronawirusem w Indiach.
Co się stało? Skąd nagle taka sytuacja? - Trudno mi jednoznacznie powiedzieć i jednoznacznie wskazać, co się stało - odpowiada Vasavda. - Być może rząd nie był przygotowany na drugą falę i wszyscy, łącznie ze społeczeństwem, bardzo się rozluźnili po spadku liczby przypadków w styczniu i lutym. Kiedy pojawiły się prognozy, że czeka nas druga fala, niestety nie potraktowano tych ostrzeżeń poważnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Strzela jak "nowy Messi"
- Sytuacja była pod kontrolą jeszcze kilka tygodni temu, a druga fala przyszła jak huragan - powiedział w specjalnym orędziu do narodu premier Narendra Modi.
Wirusolodzy wskazują, że wpływ na dramatyczne zwiększenie liczby nowych przypadków miały: lokalne wybory oraz przeprowadzenie największego festiwalu religijnego świata, Kumbha Mela. W ramach obchodów 5 mln wiernych zgromadziło się nad Gangesem.
Dusi się gospodarka, dusi się sport
Światowe media alarmują, że "Indie się duszą". Chodzi o brak tlenu medycznego, tak potrzebnego w walce z zarazą. Brakuje go już nawet w prywatnych szpitalach. W publicznych skończył się już dawno. Dochodzi do napaści na konwoje transportowe i kradzieży butli z tlenem z ciężarówek, które transportują je do punktów medycznych.
Ale "dusi się" również gospodarka i sport. W największych miastach Indii trwa lockdown. - Podstawowe sklepy, np. spożywcze, są otwarte - twierdzi Vasavda. - Działają też fabryki. Jednak już nie można iść do pubu, restauracji, galerii handlowej czy kina.
Na zewnątrz - podobnie jak w Polsce - jest obowiązek zakrywania ust i nosa maseczką. Jednak w ostatnich dniach rząd w Indiach zasugerował... - Abyśmy nosili maseczki również w swoich domach! - informuje nas dziennikarz "The Indian Express". - Nie wiem czy to będzie tylko rekomendacja, czy wejdzie taki przepis na stałe.
Stadiony świecą pustkami
Od marca 2020 roku zamrożony jest praktycznie cały sport. Poza Azjatycką Ligą Mistrzów, poza rozgrywkami najwyższych lig piłkarskich (od października 2020 do marca 2021), poza krykietem (Indian Premier League), wszystkie inne zawody i turnieje zostały odwołane.
- Oczywiście te spotkania, które zostały rozegrane, odbyły się bez udziału publiczności - dodaje Vasavda. - Kibice w Indiach po raz ostatni weszli na trybuny ponad rok temu!
A co ze sportowcami przygotowującymi się do igrzysk olimpijskich Tokio 2020? - Oni są skoszarowani w ośrodkach sportowych - tłumaczy dziennikarz "The Indian Express". - Część z nich opuszczała kraj, by uczestniczyć w zawodach międzynarodowych. Część naszych olimpijczyków jest też już zaszczepiona przynajmniej pierwszą dawką, a wkrótce wejdą zmiany w przepisach umożliwiające zaszczepienie się wszystkich powyżej 18. roku życia i wówczas już każdy z naszej reprezentacji olimpijskiej zostanie zabezpieczony.
Legenda sportu w szpitalu
Mimo środków ostrożności i centralnych przygotowań wielu sportowców z Indii zostało zakażonych i przechorowało COVID-19. - Wiadomością dosłownie sprzed chwili (rozmowa została przeprowadzona 27 kwietnia - przyp. red.) jest to, że aż siedem zawodniczek reprezentacji w hokeju na trawie zostało zakażonych - mówi Vasavda.
Choroba dopadła również Sachina Tendulkara Ramesha. To prawdziwa legenda najpopularniejszego sportu w Indiach - krykieta. Były (w 2013 roku zakończył karierę) kapitan reprezentacji narodowej, członek światowej "alei gwiazd", powszechnie uważany za jednego z najlepszych zawodników w historii tej dyscypliny sportu, wylądował w szpitalu. Bardzo ciężko przechodził chorobę, potrzebował opieki medycznej.
- Na całe szczęście koronawirus nie doprowadził do śmierci nikogo ze znanych kibicom sportowców - kończy Vasavda. - Chociaż trzeba sobie uzmysłowić, że to nie koniec. Czeka nas jeszcze wiele tygodni walki z zarazą.