7. etap tegorocznego Giro d'Italia zapowiadał wejście w góry. Liczący niemal 200 kilometrów wyścig wystartował w Diamante, a meta znajdowała się w Potenzy. Profil trasy sprzyjał ucieczkom.
I widzieliśmy ich kilka, ale nie były one w stanie utrzymać dystansu nad peletonem na więcej niż kilka kilometrów. Ostatecznie jednak uformowała się siedmioosobowa grupa, która wypracowała kilkuminutową przewagę nad pozostałymi.
Z czasem ucieczka zaczęła się przerzedzać aż na końcu w walce o zwycięstwo zostało trzech zawodników. Zadecydował sprint na finiszu, który znajdował się na podjeździe. Ostatecznie najlepszy okazał się Holender Koen Bouwman, za nim przyjechał jego rodak Bauke Mollema, a trzeci finiszował reprezentant gospodarzy Davide Formolo.
Niecodzienny obrazek mogli oglądać kibice zgromadzeni na mecie. Tom Dumoulin, który ostatecznie finiszował czwarty, uniósł ręce w geście triumfu, gdy zobaczył, że jego kolega z drużyny wygrał etap.
W klasyfikacji generalnej prowadzenie zachował Juan Pedro Lopez. Hiszpan ma 38 sekund przewagi nad Lennardem Kaemną (BORA - hansgrohe) z Niemiec oraz 58 sekund nad Estończykiem Reinem Taamarae (Intermarche - Wanty - Gobert Materiaux). Jedyny Polak Cesare Benedetti (BORA - hansgrohe) zajmuje 124. miejsce ze stratą ponad godziny i 6 minut do lidera.
Czytaj więcej:
Giro d'Italia. Kapitalny finisz szóstego etapu! Francuz wygrywa o milimetry
Przed wojną rozmawiał z rzecznikiem Putina. Teraz zdradza, co usłyszał
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk