Na początku lat 90. XX wieku Luc Leblanc należał do czołowych francuskich kolarzy. W 1994 roku sięgnął we włoskiej miejscowości Agrigento po tytuł mistrza świata ze startu wspólnego. Wygrywał także pojedyncze etapy w Tour de France i był najlepszym "góralem" w Vuelta a Espana 1994.
56-latek wiele przeżył w trakcie i po zakończeniu kariery. O swojej historii zdecydował się opowiedzieć w książce pt. "Ważne, aby przeżyć". Kilka anegdot przytoczył w rozmowie z portalem RMC Sport. Wyznał m.in. jak chciał popełnić samobójstwo.
- Wziąłem pistolet i poszedłem do lasu. Lufę przyłożyłem sobie pod gardło (…) Wtedy pomyślałem o dwójce moich dzieci i mojej rodzinie. W końcu odłożyłem broń i wróciłem do wioski - powiedział Leblanc.
Wydarzenie to miało miejsce w 2003 roku, pięć lat po zakończeniu przez niego zawodowej kariery. Do sytuacji tej doprowadziła kumulacja różnych złych zdarzeń z przeszłości. W 2000 roku kolarz przyznał się do stosowania EPO, do czego miała go nakłonić grupa kolarska Festina. Potem został także oskarżony o oszustwo podatkowe.
Leblanc sporo również przeżył jako młody człowiek. W wieku 12 lat został potrącony przez samochód, który zabił jego młodszego brata. Z tą śmiercią długo nie mógł się pogodzić. Wypadek sprawił, że utykał na jedną nogę i przez to był wyśmiewany przez całe życie. Potem zmagał się z depresją i nie mógł odnaleźć się w rzeczywistości po zakończeniu sportowej kariery.
Czytaj także:
Dogonił dwie legendy za jednym zamachem. Kapitalny wyczyn Lewandowskiego
Piłkarski kryminał piłkarza Barcelony. Co on najlepszego zrobił? (WIDEO)