Sekretarz generalny polskiego związku wysłał maila. Trzykrotnie powtórzył to samo zdanie

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto oraz linkedin.com / Sekretarz generalny PZKol - Cezary Jedliński - nie rozwiał wątpliwości, które narosły wokół wydawania publicznych pieniędzy przez kolarską centralę.
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto oraz linkedin.com / Sekretarz generalny PZKol - Cezary Jedliński - nie rozwiał wątpliwości, które narosły wokół wydawania publicznych pieniędzy przez kolarską centralę.

Po 28 dniach doczekaliśmy się odpowiedzi ze strony Polskiego Związku Kolarskiego ws. wątpliwości, które się pojawiły wokół wydawania publicznych pieniędzy.

30 listopada 2023 roku - jako dziennikarz WP SportowychFaktów wysłałem do Polskiego Związku Kolarskiego (a konkretnie do: prezesa Rafała Makowskiego, wiceprezes Katarzyny Dzięcioł-Biełowieżec oraz sekretarza generalnego Cezarego Jedlińskiego) pięć pytań dotyczących współpracy na linii kolarska centrala - poznańska kancelaria rachunkowa "Denarius". Zaniepokoiły nas w redakcji doniesienia, że pracownicy wymienionej firmy znaleźli się na liście płac programów szkoleniowych finansowanych z pieniędzy publicznych.

O sprawie napisaliśmy w artykule p.t. "Tajemniczy przepływ ministerialnych pieniędzy. Nabrali wody w usta" (TUTAJ znajdziesz ten materiał >>). Chcieliśmy się upewnić, że trójka pracowników poznańskiej kancelarii rachunkowej zgodnie z przepisami pobiera świadczenia finansowane z pieniędzy nas wszystkich - podatników. Przypomnijmy, że w firmie "Denarius" usłyszeliśmy trzask odkładanej słuchawki, a prezes Makowski poinformował nas, że "on ma 30 dni na udzielenie odpowiedzi".

Po 28 dniach (28.12.) odpowiedź nadeszła. Odebraliśmy maila, którego autorem jest Cezary Jedliński. Trzykrotnie używa tego samego sformułowania: "z względu na ochronę danych osobowych nie udostępniam informacji na temat pracy osób fizycznych" (najprawdopodobniej nastąpił mały błąd i autor chciał napisać: "ze względu..." - przyp. red.).

ZOBACZ WIDEO: Padło pytanie o kasę. Szef KSW odpowiada wprost

Ochrona danych osobowych - wg sekretarza generalnego PZKol - powoduje, że polski podatnik nie dowie się, jakie dokładnie zadania wykonuje trzech pracowników firmy "Denarius", że otrzymują za to wynagrodzenie z pieniędzy ministerialnych. Nie dowie się również w jakich okresach czasu ci ludzie współpracowali (współpracują nadal?) z kolarską centralą, nie dowie się także, czy zostali oni zaakceptowani przez podmiot, który wypłaca wynagrodzenie.

Czy ci ludzie wykonują prace związane z zaległymi rozliczeniami PZKol-u (za lata 2017-22), które nie mogą być wynagradzane z tego programu? Jedliński odpowiedział: "nie ujawniamy szczegółów żadnych umów, które zawierane są z jakimkolwiek z naszych partnerów na zasadach biznesowych.".

Przypomnijmy, że pod koniec października 2023 prezes Makowski publicznie przyznał podczas jednego ze spotkań, iż "Denarius" właśnie tym się zajmuje.

I na koniec. Jedliński wymienił w mailu zakres pracy księgowych (nie wiemy czy wszystkich, czy tylko tych z Poznania) i wśród wielu punktów znajdują się:

- "przygotowanie materiałów do sprawozdań finansowych w zgodzie z obowiązującymi przepisami prawa"
oraz
- "przygotowanie materiałów na potrzeby sporządzania rachunku zysków i strat",

czyli obowiązki, które należy wykonać, by w końcu przygotować rozliczenia z lat 2017-22.

Na prośbę o przedstawienie konkretnych dokumentów, które rozliczał "Denarius", byśmy mogli się zorientować, czy dotacja ministerialna została dobrze wydana, odpowiedzi nie uzyskaliśmy.

Być może uda się ją pozyskać kontrolerom z ministerstwa sportu. Kilka tygodni temu przedstawiciele resortu w odpowiedzi na inny nasz artykuł (TUTAJ go znajdziesz >>) zapowiedzieli kontrolę związku w roku 2024. Być może dopiero wtedy będziemy mogli się dowiedzieć, czy publiczne pieniądze zostały wydane zgodnie z ich przeznaczeniem.

Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty



Źródło artykułu: WP SportoweFakty