Na przestrzeni całego wyścigu doszło do kilku sporych kraks. W jednej z nich uczestniczył Szymon Sajnok. Polski kolarz upadł na trasie biegnącej z Terneuzen do Schoten.
Sytuacja od początku wyglądała poważnie. 26-latek błyskawicznie został zabrany do szpitala na szczegółowe badania. Tam też spędził jedną noc. Więcej o stanie zdrowia polskiego kolarza dowiadujemy się z oświadczeniu opublikowanego przez grupę Q36.5 Pro Cycling Team, do której należy Sajnok.
"Badania pokazały, że doznał złamania lewej strony miednicy bez przemieszczenia. Dodatkowo doznał otarć na obu łokciach oraz stłuczeń na żebrach. Noc spędził w szpitalu, będąc pod obserwacją i został wypisany w czwartek, by kontynuować leczenie w domu" - napisano.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor NBA nie przestaje zadziwiać. Jak on to trafił?
Nie obyło się zatem bez groźnej kontuzji. Spekuluje się, przerwa Szymona Sajnoka może potrwać nawet kilka miesięcy. To złe wiadomości nie tylko dla samego kolarza i jego fanów, lecz także grupy Q36.5 Pro Cycling Team.
Sajnok nie jest jedynym kolarzem, który zakończył wyścig z urazem. Dla przykładu Gerben Thijssen z grupy Intermarche złamał kostkę, przez co jego występ w Giro d’Italia stoi pod sporym znakiem zapytania.
Dodajmy, że 112. edycja belgijskiego klasyku padła łupem Belga Tima Merliera (Soudal Quick-Step). Za jego plecami uplasowali się Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck) oraz Dylan Groenewegen.
Przypomnijmy, że Szymon Sajnok specjalizował się w przeszłości w kolarstwie torowym. Debiut olimpijski w tej dyscyplinie zaliczył w 2021 roku podczas igrzysk w Tokio.
Zobacz także:
Ależ scena na finiszu! To mogło się źle skończyć
Ależ to zrobiła. Wielki sukces Polki