Na sobotę (12 października) zaplanowano wybory nowego prezesa Polskiego Związku Kolarskiego. Rzekło się, że stanowisko to jest jednym z najbardziej skompromitowanych w naszym kraju (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ).
Kandydatów było trzech: Rafał Makowski, Marek Leśniewski oraz Jacek Kowalski. W pierwszej turze 30 głosów otrzymał Leśniewski, 27 Makowski i 13 Kowalski. Do drugiej tury przeszli dwaj z największą liczbą głosów.
Rywalizacja była niezwykle wyrównana. W drugiej turze najwięcej głosów otrzymał Leśniewski - 35. Pokonał Makowskiego raptem jednym głosem. Wtedy jednak rozpoczęły się kuriozalne sceny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!
Zaczęto bowiem podważać jeden z głosów. Niektórzy sugerowali, że został on oddany w nieprzepisowy sposób. Mianowicie "X" przy nazwisku Leśniewskiego nachodził na kratkę, która znajdowała się przy Makowskim (zdjęcie na końcu artykułu).
Jak poinformował na platformie X Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty, padła propozycja powtórzenia głosowania. Nie było to jednak możliwe, ponieważ część delegatów rozjechała się już do domów.
Jak zatem zakwalifikowano wspomniany głos? Wygląda na to, że decyzja nie została podjęta w żadną ze stron.
"Koniec wyborów w PZKol. Tylko nikt nie wie, kto jest prezesem. Ale może to i dobrze. Łatwiej będzie rozwiązać tę patologię" - napisał Bobakowski.
"Finał wyborów na prezesa PZKol jest niezbitym dowodem, że ta organizacja nadaje się do rozwiązania. Bez odbioru" - dodał dziennikarz.
Dodajmy, że w ostatnich siedmiu latach aż sześciokrotnie zmieniał się prezes Polskiego Związku Kolarskiego.