Po nerwowej rozgrzewce rywalizacja na francuskich szosach wchodzi w decydującą fazę. - Na razie ciężko mówić o formie faworytów. Pierwszy tydzień wyścigu zawsze należy do tych, których nie będziemy widzieli w górach. Każdy zawodnik szuka swojej szansy na koszulkę, na etap, pokazanie się. Stąd tłok, ścisk, kraksy... Te wszystkie problemy skończą się jednak wówczas, kiedy wjedziemy w Pireneje i Alpy - nie kryje były uczestnik Wielkiej Pętli i medalista olimpijski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
[ad=rectangle]
Jak Lang ocenia pierwsze etapy? - Widzieliśmy przede wszystkim wielką dynamikę. Jest dużo akcji, a kolarstwo pokazywane jest jako sport, w którym trzeba umieć zaryzykować i podjąć trudną decyzję w ważnym momencie. Zobaczyliśmy też, jak ważna jest praca zespołowa. Widzieliśmy kolarstwo takie, jakie jest - mówi.
- Tour de France jest inny od wszystkich innych wyścigów w tym, że jest pięknie pokazany - podkreśla organizator Tour de Pologne. - Widzimy rzeczy, których na innych wyścigach realizatorzy nie są w stanie wychwycić. Kolarze wiedzą, jakim zainteresowaniem cieszy się Wielka Pętla. Każdy stara się w związku z tym walczyć, zabłysnąć. Na tym polega niepowtarzalność wyścigu.
W pierwszym tygodniu na etapach widoczni byli Biało-Czerwoni. - Polacy wypełniają swoje role. Michał Kwiatkowski i Michał Gołaś pomagali Tony'emu Martinowi, który zdobył żółtą koszulkę lidera, oraz rozprowadzali na płaskich etapach jednego z najszybszych kolarzy świata, Marka Cavendisha. Dobrze się spisują, są doceniani. Scena, w której dopychali do mety Martina po kraksie, była symboliczna. Pokazała, że nasi potrafią pomóc innym - nie kryje nasz rozmówca.
- Bartek Huzarski na jednym z etapów popisał się husarską szarżą, a Rafała Majka jedzie zgodnie z wytycznymi. Musi dotrwać do gór w jak najlepszym zdrowiu i pomóc Alberto Contadorowi wygrać cały wyścig - podsumowuje Lang. - Czy Majka przy okazji ugra coś dla siebie? Na trasie zdarzają się różne sytuacje. Trzeba być w dobrej formie i szukać swojej szansy.