Udany początek sezonu mistrza świata z 2014 roku. "Na takiego Kwiatkowskiego czekają polscy kibice"

PAP/EPA
PAP/EPA

Wiele wskazuje na to, że "Kwiato" ma już za sobą kryzys, który targał nim przed rokiem. A to świetna wiadomość w perspektywie wyzwań, jakie sobie postawił na najbliższe miesiące. Wyzwań, które mają go doprowadzić po raz drugi na szczyt.

17 kwietnia 2016. 20 kilometrów do mety wyścigu Amstel Gold Race. Zziębnięty, niepocieszony, wręcz załamany Michał Kwiatkowski rezygnuje z dalszej jazdy. Wsiada do samochodu. - Próbowaliśmy z całych sił, ale grad z deszczem zamroził dłonie, stopy, nogi, plecy, a na koniec myśli i ambicje - napisał potem na swoim profilu na Facebooku.

Rio de Janeiro dało nadzieję

Ten obrazek jest doskonałym symbolem całego sezonu 2016. Przez większą część roku "Kwiato" miał problemy, jak nie z pogodą, to ze zdrowiem, samopoczuciem, formą. Nie pojechał na Tour de France, stracił prawie pół godziny do Timo Wellensa w klasyfikacji generalnej Tour de Pologne. Niektórzy mówili o największym kryzysie formy w całej jego karierze. Sam mistrz świata z 2014 roku też jakby się wycofał. Był mniej aktywny w social mediach, nie pokazywał się przed kamerami, trudno było znaleźć z nim aktualny wywiad.

Wyścigiem zapowiadającym odbudowę formy Kwiatkowskiego były igrzyska olimpijskie. To właśnie jego długa akcja spowodowała, że Rafał Majka mógł w końcówce zaatakować i zdobył brązowy medal. - Pojechaliśmy jak wspaniały zespół, a Rafał doskonale to wykończył - cieszył się "Kwiato" na mecie.

Cieszył się bez cienia zazdrości, bez cienia smutku, że to nie on był tym razem liderem polskiej reprezentacji. I to jest równie ważne, jak jego jazda w Rio de Janeiro.

ZOBACZ WIDEO Trener Andrzej Strejlau o duecie Lewandowski-Milik: Wspaniała para

Ubiegłotygodniowa (1-5.02.) Volta Valenciana była pierwszym startem naszego kolarza w 2017 roku. - Kwiatkowski rozpoczął starty dokładnie tak, jak zapowiadał - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty komentator Eurosportu, Adam Probosz. - Nie powtórzył ubiegłorocznych błędów i wyraźnie szykuje pierwszy szczyt formy na ważne wiosenne klasyki. Na razie testuje swoje możliwości, co widzieliśmy na etapach w Walencji.

Rzeczywiście, Kwiatkowski pokazał się w kilku momentach. Dowiódł, że zeszłoroczne problemy ma za sobą. Jechał aktywnie, pewnie, a atak podczas ostatniego etapu... Ręce same składały się do oklasków. - Na koniec zaserwował nam akcję w swoim stylu: piękny, ponad 20-kilometrowy atak z byłym kolegą z drużyny - dodaje Probosz. - To był "Kwiato" na jakiego czekają kibice. Dynamiczny, atakujący, ufający swoim instynktom. Bo że potrafi "czytać" wyścigi, to wiemy już od dawna.

Zabrakło kilkuset metrów

- Cudowna akcja - twierdzi dyrektor sportowy Polskiego Związku Kolarskiego, Andrzej Piątek. - Peleton pędził, jak szalony, przecież tam utworzyły się kolarskie "pociągi", a mimo to Polak utrzymywał przewagę. Mieli naprawdę spory problem, aby go dojść. Szkoda, że meta nie była dosłownie 300 metrów wcześniej.

Kwiatkowski zajął 23. miejsce w klasyfikacji generalnej Volty. Ważniejsze od miejsca jest jednak to, że widać u niego zdecydowanie inne podejście do jazdy niż przed rokiem. - Zupełnie zmieniłem sposób przygotowań do sezonu - powiedział kilka dni temu Sebastianowi Parfjanowiczowi  z Telewizji Polskiej. - W zeszłym roku zapomniałem, że największe sukcesy odnosiłem wtedy, gdy cieszyłem się kolarstwem, jazdą na rowerze (...) Teraz będzie inaczej.

Data opublikowania rankingu UCImiejsce Michała Kwiatkowskiego
13.10.2012 48.
15.10.2013 23.
14.10.2014 16.
04.10.2015 26.
23.10.2016 67.
05.02.2017 95.

Probosz przytakuje głową. - Mam wrażenie, że rzeczywiście ten trudny czas już za nim i z niecierpliwością czekam na kolejne starty. To może być kolejny bardzo dobry sezon Michała, bardzo w to wierzę - przyznaje.

A sezon zapowiada się bardzo interesująco. Kwiatkowski odpuszcza tym razem klasyki "na brukach", mocno przygotowuje się do "ardeńskiego weekendu", na który składają się: Strzała Walońska, Liege-Bastogne-Liege i Amstel Gold Race. Potem przyjdzie czas na przygotowania i start w Tour de France. - Po Wielkiej Pętli tak naprawdę będą się dla mnie liczyły już tylko mistrzostwa świata w norweskim Bergen - powiedział w wywiadzie dla TVP Sport sam Kwiatkowski.

2014 - mistrzostwo świata, 2017 - mist...

- Moim zdaniem przed Michałem jest bardzo podobny sezon do tego sprzed trzech lat - przekonuje Piątek.

Gdyby słowa dyrektora sportowego polskiej federacji się ziściły oznaczałoby to wiele ważnych zwycięstw. To właśnie w 2014 roku Kwiatkowski wygrał między innymi Strade Bianche, był w ścisłej czołówce (miejsce w pierwszej piątce) wszystkich klasyków ardeńskich, zajął drugie miejsce w Tour de Britain, w końcu zdobył złoty medal mistrzostw świata! Z pewnością nikt z nas nie miałby nic przeciwko powtórce z historii. Zwłaszcza, że trasa MŚ w Bergen jest - jak mówią fachowcy - "wprost stworzona dla Kwiatkowskiego". Jej długość, profil, dynamika, to wszystko powinno odpowiadać Polakowi.

Skąd taki optymizm? - Na przełomie 2015 i 2016 roku Michał zmienił nie tylko zespół, ale również trenera, wpadł w nowe środowisko - tłumaczy Piątek. - To wszystko nie mogło zostać bez wpływu na jego formę. Zawsze powtarzam, że trener potrzebuje minimum pół roku, a często nawet roku, aby poznać swojego nowego kolarza. Aby poznać jego organizm, charakter, przyzwyczajenia. Ten ciężki rok mamy już za sobą.

Pozostaje nadal jeszcze jedna bardzo ważna kwestia: czy "Kwiato" powinien skupić się na wyścigach jednodniowych, czy trenować pod kątem wielkich tourów. Sam kiedyś przyznał, że chciałby zostać kolarzem uniwersalnym. Z doświadczenia jednak wiemy, że jest to bardzo trudne, często po prostu niemożliwe. - Gdybym ja miał doradzać, to Michał jest wprost stworzony do klasyków - przekonuje Piątek. - Chociaż... Jeździ w Sky, który swego czasu potrafił z Bradleya Wigginsa, który był kolarzem torowym, zrobić triumfatora TdF. Dlaczego nie mieliby w przyszłości zrobić tego samego z Polakiem?

- Nie podejmuje się odpowiedzi na pytanie: czy Kwiatkowski to kolarz na klasyki czy na wielkie toury - komentuje z kolei Probosz. - On znakomicie zna swój organizm, ma wokół siebie najlepszych fachowców i myślę, że wspólnie podejmą najlepsze decyzje. Będąc z boku, nie znając wyników badań ani innych danych, do których dostęp mają ludzie w ekipie Team Sky, trudno oceniać czy radzić. Ja chciałbym, żeby wygrywał wszystko.

Z tym ostatnim zdaniem trudno się nie zgodzić. Zwłaszcza w obliczu wrześniowych mistrzostw świata.

Marek Bobakowski