Polski Związek Kolarski na skraju bankructwa. Dług sięga grubo ponad 11 mln złotych

Agencja Gazeta / Fot. Przemek Wierzchowski/Agencja Gazeta / Na zdjęciu: kolarze w trakcie wyścigu
Agencja Gazeta / Fot. Przemek Wierzchowski/Agencja Gazeta / Na zdjęciu: kolarze w trakcie wyścigu

Podczas ostatniego zjazdu delegatów uwaga skupiła się na wzajemnych obelgach, obrażaniu dziennikarzy, jak również licytowaniu się, kto, ile i kiedy wypił alkoholu za związkowe pieniądze. A kolarska centrala ma ważniejsze problemy - finansowe.

W tym artykule dowiesz się o:

Właśnie o problemach finansowych rozmawiamy z przewodniczącym Komisji Rewizyjnej PZKol-u, Krzysztofem Golwiejem. To on przygotował szczegółowy raport, który pokazuje, jaki bałagan panuje w Pruszkowie. Nie tylko na kontach bankowych, ale również i w dokumentacji.

Najważniejsze wnioski z raportu Komisji Rewizyjnej Polskiego Związku Kolarskiego:

- związek przestał na bieżąco płacić podatek VAT (od września 2017)
- w połowie listopada zadłużenie na bieżącym rachunku związku wyniosło ponad 1,3 mln złotych, 
- dług wobec spółki Mostostal Puławy na dzień 9.11.2017 to prawie 10 mln złotych (9799300,86 zł), to zadłużenie powiększa się codziennie (!) o kwotę 830,94 zł
- w dniu 11.10.2017 z konta związku dokonano płatności w wysokości 116500 zł, nie wiadomo, czego dotyczył ten przelew,
- związek zapłacił faktury na łączną kwotę 158342,50 zł marce "Druk24" bez umowy zawartej na piśmie,
- od 14.11.2017 konta bankowe związku są zablokowane przez komornika,
- związek wydał na stroje sportowe w 2017 roku blisko 750 tys. zł, a w 2016 roku (olimpijskim) ok. 360 tys. zł,
- koszt utrzymania toru w Pruszkowie wynosi ok. 150 tys. zł netto miesięcznie.

Marek Bobakowski, WP SportoweFakty: Czy można zaryzykować tezę, że Polski Związek Kolarski jest bankrutem?

Krzysztof Golwiej, przewodniczący Komisji Rewizyjnej PZKol: Kondycja każdej firmy zależy od tego, czy jest w stanie płacić bieżące zobowiązania czy nie. Sam prowadzę działalność gospodarczą i doskonale wiem, jak to działa. Niestety, na dzień dzisiejszy kolarska centrala ma z tym problem.

Zaległości podatku VAT, ponad 1,3 mln straty na rachunku własnym, komornik, który zablokował konta bankowe, odsetki wynoszące 830 zł dziennie! Raport, który odczytał pan na ostatnim Nadzwyczajnym Wyborczym Zjeździe Delegatów, nie zostawia na związkowych finansach suchej nitki.

Od tego jest właśnie Komisja Rewizyjna. Jesteśmy organem kontrolującym to, co jest najważniejsze w działalności każdego związku sportowego i nie tylko. Czyli finanse.

Od kiedy w związku zaczęły się problemy?

Mniej więcej od połowy roku. A konflikt na linii prezes Dariusz Banaszek - firma CCC je pogłębił. Kiedy w listopadzie do związku wszedł komornik, to już był nokaut.

Kilka konkretów. Jak to możliwe, że w XXI wieku profesjonalnie, a przynajmniej mówiący, że tak działa, związek sportowy może nie posiadać podpisanych umów ze sponsorami?

To pytanie do prezesa. Też się zdziwiliśmy, że otwierając teczkę "Umowy" nie znaleźliśmy tam dokumentów potwierdzających współpracę z wieloma podmiotami, które na przykład reklamują się na torze, dostarczają sprzęt sportowy, itd. Nie rozumiem tego. Na dodatek prezes, którego o to pytałem, nie chciał mi wyjaśnić, o co chodzi.

Umowa z Orlenem?

Ma klauzulę tajności. Ma do niej dostęp bardzo wąskie, oceniam, że kilkuosobowe, grono. I dobrze, ja to rozumiem. Natomiast nie akceptuję sytuacji, że jako przewodniczący Komisji Rewizyjnej nie mogę na nią rzucić okiem. Przecież nie chcę nic kopiować, wynosić, publikować. Chcę się zorientować, czy wszystko jest w niej ok.

Niepokoją również wypłaty z konta własnego i gromadzenie pieniędzy w sejfie, na torze w Pruszkowie. O co chodzi? Po co takie operacje finansowe?

Tutaj też nie uzyskaliśmy odpowiedniej wiedzy od prezesa Banaszka. Mogę sobie jednak wyobrazić, że chodzi o zaliczki dla trenerów. W polskich związkach sportowych nadal posługuje się bardzo często gotówką, a nie operacjami bezgotówkowymi. Trener jadący na mistrzostwa czy zgrupowanie pobiera z kasy związku gotówkę i płaci nią na miejscu. Pewności nie mam, ale być może o to właśnie tutaj chodzi.

[b]

Sprawdzaliście wydatkowanie pieniędzy ministerialnych? Czy tam jest wszystko w porządku?[/b]

Tak, badaliśmy te sprawy. Wedle mojej wiedzy, jest wszystko dobrze. Pieniądze ministerialne to świętość. Tutaj nie można popełnić nawet najmniejszego błędu. Jako Polski Związek Kolarski musimy być maksymalnie ostrożni. Przecież w przeszłości mieliśmy już problemy z wydatkowaniem pieniędzy publicznych, co skończyło się dla nas katastrofą.

Świętość to również zasada 15-20-25, czyli zobowiązania wobec Urzędu Skarbowego i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Tak. Do 15. dnia każdego miesiąca musimy płacić składki emerytalne, do 20. zaliczki podatkowego, a do 25. VAT. No i z tym ostatnim jest problem. PZKol zalega sporo pieniędzy. To jest oczywiście związane z bałaganem z płatnościami faktur od sponsorów.

Ale jak ma nie być bałaganu w płatnościach, skoro sponsorzy odchodzą. A odchodzą, bo widzą żenujące zachowanie delegatów PZKol na zjeździe. Upublicznianie prywatnych rozmów między pracownikami związku, a przedstawicielami firm, obelgi, wyzwiska, publiczne pranie brudów...

Klasę się ma, albo nie. Mówi się, że jak facet stoi pod ścianą, nie odzywa się, to i tak na pierwszy rzut oka widać, czy jest dżentelmenem, czy gościem bez zasad. Niestety, podzielam pana zdanie: to, co się działo na ostatnim zjeździe, było żenujące. Niektórzy zaatakowali również moją osobę. Nie zareagowałem. Nie ma sensu. To do niczego nie prowadzi.

Publiczne pranie brudów prowadzi za to do straty sponsorów. Odeszło CCC, umowę "zamroziły" Orlen i 4F, zakładając, że umową z tą drugą firmą w ogóle kiedykolwiek została podpisana. Jak znaleźć nowych sponsorów? Jaka firma wejdzie do związku, który 22 grudnia popełnił wizerunkowe samobójstwo?

Na sponsorów trzeba chuchać, trzeba o nich dbać. To są ludzie sukcesu, którzy zazwyczaj prezentują wysoki poziom nie tylko finansowy, ale również i kultury osobistej. Dlatego przed nowym zarządem i prezesem Banaszkiem bardzo trudne zadanie pozyskania firm, które będą wspierały finansowo PZKol. Bo bez tych pieniędzy będzie bardzo trudno przeżyć.

Zdaje się, że prezes Banaszek ma inny pomysł. Otrzymał od delegatów zgodę na zaciągnięcie kredytu pod hipotekę toru. Zakładając, że znajdzie się bank, który będzie zainteresowany, zarząd zyska kilka miesięcy spokoju dzięki kilku milionom złotych.

Decyzja delegatów wzbudza mój sprzeciw. Nie tędy droga. Każdy kredyt trzeba spłacić razem z odsetkami i kosztami manipulacyjnymi. Jeżeli nie mamy pieniędzy na pokrywanie zobowiązań bieżących, to skąd weźmiemy pieniądze na spłatę kolejnego kredytu? Moim zdaniem odpowiedzialność za wzięcie takiej pożyczki powinna spoczywać na osobach, które o tym decydują. Gdyby odpowiadały swoim prywatnym majątkiem, to sto razy by się zastanowiły przed podjęciem takiej decyzji. To bardzo zły pomysł!

ZOBACZ WIDEO Złoci juniorzy pojadą na "dorosłe" MŚ? "Trzy nazwiska są oczywiste"

Czy PZKol może zbankrutować, ogłosić upadłość, stracić tor, po prostu przestać istnieć?

Nawet nie dopuszczam do myśli takiej sytuacji. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. Bardzo trudnej. Mimo wszystko wierzę jednak, że uda się wyjść obronną ręką. Szkoda, że z zarządu musieli odejść tak oddani sprawie ludzie jak Lucjusz Wasielewski czy Marek Kosicki. To działacze, którzy w niczym nie zawinili, nie mają nic wspólnego z fatalną sytuacją związku, ale zachowali się honorowo i pozytywnie odpowiedzieli na wezwanie ministra sportu do dymisji. Na początku stycznia spotyka się nowy zarząd. Zobaczymy, jaki przedstawi plan wyjścia z tego impasu. Obiecuję, że jako Komisja Rewizyjna nadal będziemy patrzeć na ręce zarządowi. Od tego jesteśmy.

Nie boi się pan, że zostaniecie odwołani? Choć wedle statutu może dokonać tego tylko Walne Zgromadzenie Delegatów.

Zostaliśmy wybrani na 4-letnią kadencję. Przed nami jeszcze sporo czasu. Osobiście nie zakładam, że ktoś będzie chciał nas usunąć. Przecież ja też jestem z tego środowiska, nie jestem obcy. Byłem w zarządzie PZKol za czasów Ryszarda Szurkowskiego. Chcę, aby polskie kolarstwo się rozwijało. Nie robię niczego złośliwie. Kontroluję finanse właśnie po to, aby pokazywać, że coś nie działa, że trzeba coś zmienić.

Komentarze (0)