22 kwietnia minie dokładnie rok od tragedii, która wstrząsnęła całym środowiskiem kolarskim. To wtedy kierujący furgonetką Giuseppe Giacconi potrącił słynnego Michele Scarponiego. Włoski kolarz grupy Astana zmarł.
Sprawą zajęła się policja, a 58-letni sprawca wypadku miał odpowiadać przed sądem. Kierowca furgonetki jednak był zdruzgotany faktem, że zabił człowieka. Jego zdrowie psychiczne znacznie podupadło i prawdopodobnie to doprowadziło do rozwinięcia się guza mózgu.
Giacconi 13 lutego zmarł na raka. Od razu pojawiła się informacja, że sprawa potrącenia Scarponiego została zamknięta.
Do dzisiaj nie wiadomo, jak doszło do wypadku. 58-latek zeznał, że oślepiło go słońce i dlatego nie widział kolarza. Śledztwo jednak potem wykazało, że Giacconi prawdopodobnie oglądał film na telefonie. Gdyby to udowodniono, to spotkałyby go surowe konsekwencje.
Sprawca zostanie pochowany na tym samym cmentarzu, co były mistrz Gior d'Italia, czyli w miejscowości Filottrano.