To był świetny początek Tour de Pologne w wykonaniu kolarskiej reprezentacji Polski. I etap (szczegółowa relacja TUTAJ >>) przyniósł nie tylko ucieczkę, w której byli: Adrian Kurek i Jakub Kaczmarek, ale także szalony finisz w Krakowie, gdzie Paweł Franczak pokazał, że należy się z nim liczyć.
Polski kolarz oczywiście nie miał większych szans z tuzami światowego peletonu: Pascalem Ackermannem czy Fernando Gavirią, ale ósme miejsce należy uznać za sukces. Przecież wyprzedził m.in. Johna Degenkolba (który był bohaterem konferencji prasowej przed startem TdP - TUTAJ dowiesz się dlaczego >>), Lukę Mezgeca czy Bena Swifta.
- Doskonale znam końcówkę etapu w Krakowie - powiedział dziennikarzom Franczak. - Tutaj zawsze jest chaotycznie i zawsze ciasno. I przede wszystkim niebezpiecznie.
ZOBACZ WIDEO: 76. Tour de Pologne. Piotr Wadecki skomentował hitowy transfer do CCC Team
Polak zwrócił uwagę, że z tych powodów nie było klasycznego ustawienia "pociągów" innych ekip i wyprowadzania sprinterów na jak najlepsze pozycje. - Trzeba było przeskakiwać z jednego koła, na drugie koło - stwierdził. - I mieć trochę szczęścia.
Tego szczęścia nie potrzebował Ackermann. - Oczywiście, on ma po prostu najlepsze nogi. Osobiście cieszę się z tego ósmego miejsca, to nie jest zły wynik. Jestem również zadowolony z jazdy całej ekipy, fajnie się pokazaliśmy.
W niedzielę (4.08.) kolejna szansa dla sprinterów, wśród nich Franczaka. - Tak, przy "Spodku" mamy bardzo szybki sprint - zapowiedział. - W ogóle w tej edycji TdP dla sprinterów są aż cztery szanse. Dlatego jestem dobrej myśli przed kolejnymi etapami.
Marek Bobakowski, Kraków