Agresja na polskich drogach. "To gorsze niż rak i koronawirus razem wzięte"

Kierowcy narzekają na rowerzystów, kolarze na prowadzących samochody - i tak w kółko. Konflikt trwa od wielu lat, wiele rodzin przeżywa dramat, giną ludzie. A teraz, po okresie lockdownu związanego z epidemią, jest jeszcze gorzej.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Rowerzysta zawsze stoi na straconej pozycji w zderzeniu z samochodem Getty Images / RG / Rowerzysta zawsze stoi na straconej pozycji w zderzeniu z samochodem
Rita Malinkiewicz i Katarzyna Konwa (żona polskiego olimpijczyka Marka Konwy) jechały rowerami na spotkanie ze znajomymi. To miało być piękne popołudnie spędzone na dwóch kółkach, w dobrym towarzystwie. W pewnym momencie samochód nadjeżdżający z przeciwnego kierunku nagle zmienił pas i wjechał wprost w kobiety. Trzask, grzmot, cisza... Obie rowerzystki do dzisiaj walczą w szpitalu o życie.

Ewelina i Grzegorz Wierciochowie - to małżeństwo ratowników TOPR. W piękne popołudnie wybrali się na wycieczkę rowerową. Jechali drogą, nikomu nie zawadzali. Na tej samej drodze dwóch młodych kierowców zorganizowało sobie wyścigi. Jeden z nich zdenerwował się na kolarzy, bo przeszkadzali mu w wygraniu tej chorej rywalizacji. Wkurzył się i nagle zahamował tuż przed nimi. Nie mieli szans na reakcję. Uderzyli w karoserię. Zwichnięty bark, pęknięty kask, ogólne potłuczenia.

Tak wyglądał wypadek koło Zakopanego.

Nawet zawodowcy się boją

To tylko dwa dramatyczne zdarzenia z ostatnich dni. W każdym roku mamy kilka tysięcy wypadków z udziałem rowerzystów, to średnio ponad 10 takich wydarzeń... dziennie! Martwi również to - jak mówią twarde dane, które podaje policja - że rok do roku jest coraz gorzej. Wzrost liczby wypadków dotyczących kolarzy wynosi ok. 10-12 procent rocznie.

ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"

- "Konflikt" na linii kolarze-kierowcy istnieje w zasadzie od zawsze, ale w ostatnim czasie, z uwagi na gwałtownie zwiększający się ruch rowerowy prowadzi do efektu kuli śnieżnej. Po prostu przybywa rowerzystów - twierdzi Tomasz Czernich, redaktor serwisu kolarsko.pl oraz kolarz-amator.

Doszło do tego, że nawet kolarze zawodowi boją się o swoje zdrowie.

Maja Włoszczowska, medalistka igrzysk olimpijskich w kolarstwie górskim: - coraz bardziej boję się jeździć po szosie!

Wtóruje jej Marta Lach, zawodniczka CCC Liv. - Strach wyjeżdżać, zwłaszcza ostatnio.

Pandemia pogorszyła sytuację na drogach

No właśnie. "Zwłaszcza ostatnio". Wszyscy moi rozmówcy podkreślili, że coś się zmieniło po okresie zamknięcia, lockdownu związanego z pandemią koronawirusa.

- Lockdown spowodował, że drogi stały się puste - mówi Marek Tyniec, kolarz-amator, autor bloga xouted.com. - Kierowcy znów poczuli się panami świata, zaczęli jeździć szybciej i bardziej niebezpiecznie.

Z tymi słowami zgadza się Lach: - Ludzie świrują! Nie ma treningu, żeby mi ktoś nie zajechał drogi, żebym nie poczuła na łokciu lusterka, albo karoserii samochodu.

- Mam wrażenie, że po okresie zamknięcia w domach wszyscy zaczęli jeździć bardziej brawurowo - dodała Włoszczowska.

Z taką tezą zapewne zgodzi się również Paweł Bernas. Kolarz grupy Mazowsze Serce Polski podczas jednego z treningów omal nie został potrącony przez kierowcę. Wszystko dlatego, że jechał obok swojego kolegi (prawo na to zezwala - przyp. red.), co tak mocno zdenerwowało prowadzącego audi, że nie zachował należytej odległości podczas wyprzedzania.

Na koniec wszystkim puściły nerwy, wdali się w wulgarną pyskówkę.

Kolarze też mają swoje za uszami

To nie jest też tak, że zawsze są winni kierowcy, a kolarze to świętoszki. Oj, nie. - Kierowcy na drogach są względem rowerzystów agresywni, ale bądźmy szczerzy: ci drudzy czasami też swoje za uszami mają - przyznaje Czernich.

- Oczywiście, że kolarze nie są święci - dodaje Lach. - Jeżdżą środkiem drogi, utrudniają życie kierowcom.

Tyniec zgadza się z tym, że rowerzyści również popełniają wykroczenia, ale... - Należy pamiętać o konsekwencjach - tłumaczy. - Wykroczenia rowerzystów są głównie irytujące dla kierowców, a nie są realnie niebezpieczne. Natomiast konsekwencją najpowszechniejszych wykroczeń kierowców, przekroczenia prędkości czy wymuszenia pierwszeństwa, są śmierć i kalectwo.

Jednocześnie Tyniec zauważa jest rozwiązanie tego problemu. Bardzo proste rozwiązanie. Otóż trzeba egzekwować prawo i wyłapywać piratów drogowych.

Apel o 1,5 metra odległości podczas wyprzedzania

- Jesteśmy w absolutnym ogonie w UE, jeżeli chodzi o tę kwestię, w jednym szeregu z Bułgarią i Rumunią - przekonuje. - Piractwo drogowe jest gorsze niż rak i koronawirus razem wzięte. Ograniczenie tego problemu jest najważniejszym i pierwszym elementem, o który powinniśmy zadbać.

Marek Konwa, którego żona leży obecnie w szpitalu i walczy o powrót do zdrowia, do normalnego życia apeluje: - Jeżdzę na rowerze wyczynowo od 17 lat. Obecna sytuacja jest tragiczna. Kierowców nie zbawi 1,5 metra odległości od wyprzedzanych rowerzystów. A rowerzyście często uratuje to życie. Proszę o ten minimalny odstęp i szacunek na drodze.

- Szanujmy się, tolerujmy, ułatwiajmy życie - dodaje Lach. - Proszę to napisać. To dla mnie ważne.

A przecież to nic trudnego, potrafimy trzymać nerwy na wodzy. Czernich dwa lata temu (w maju 2018 roku) przejechał 4 tysiące kilometrów, aby pomóc choremu Wojtusiowi. Spędził na rowerze 20 dni, zetknął się z różnymi sytuacjami, niejednokrotnie się bał o swoje zdrowie, ale...

- Nikt ani razu nawet na mnie nie zatrąbił - przekonuje. - A przecież jeździłem drogami krajowymi, o sporym natężeniu ruchu.




Przeczytaj inne artykuły tego autora:

Koronawirus w kopalniach. Piłkarz-górnik opowiada nam o warunkach pracy na dole >>

Czesław Lang: Koronawirus jest gorszy niż wojna. Bo nie znamy wroga (wywiad) >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×