- Spędziłem tutaj 11 lat swojego życia. Ostatnie lata były bardzo trudne. Trochę mnie złamali psychicznie - tak opisywał Remco Evenepoel szkółkę piłkarską RSC Anderlechtu już jako zawodowy kolarz, cytowany przez cyclingnews.com.
Jako młody chłopiec marzył o karierze piłkarza. Trafił do szkółki do Anderlechtu, gdzie grał w zespołach juniorskich na pozycji lewego obrońcy. Zaliczył również przygodę z młodzieżową drużyną PSV Eindhoven. Dziewięciokrotnie reprezentował Belgię, cztery razy w barwach reprezentacji U-15 i pięć razy w zespole U-16.
Poszedł w ślady ojca
Nie był jednak w stanie zrobić w piłce tego najważniejszego kroku - z juniora do seniora. Gdy nie widział już przyszłości w piłce, poszedł w stronę ojca, Patricka Evenepoela, byłego zawodowego kolarza. Na efekty jego treningów rowerowych nie trzeba było długo czekać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: płynęła ze... szklanką na głowie. Nieprawdopodobny wyczyn Katie Ledecky!
Zaledwie 18 miesięcy po rozpoczęciu profesjonalnych przygotowań, Remco zachwycił na juniorskich mistrzostwach Europy. Wygrał zarówno indywidualną jazdę na czas jak i wyścig ze startu wspólnego. Pokazał, ze drzemie w nim ogromny potencjał. Tym razem nie miał problemów z przejściem z juniora do seniora.
W 2020 roku wygrał już cztery wieloetapowe wyścigi. Przed pandemią dwa i już w sierpniu - tydzień po tygodniu - kolejne dwa. Najpierw na początku sierpnia nie dał szans rywalom w Rumunii. Teraz znokautował kolarzy na Tour de Pologne. - W sobotę ścigaliśmy się o miejsca 2-4, bo jak Remco dodał gazu, to nie mieliśmy z nim żadnych szans - mówił na mecie etapu w Bukowinie Tatrzańskiej Rafał Majka.
Nowy Eddy Merckx
Eksperci są pod wrażeniem formy Belga. Gdy w sobotę zaatakował i na kilku kilometrach odjechał rywalom, zachwytów nad jego dyspozycją nie było końca. "Pozamiatał", "Co za forma", "Geniusz" - można było usłyszeć z ust polskich i zagranicznych komentatorów w biurze prasowym wyścigu.
- Rodzi nam się nowy Eddy Merckx (czterokrotny mistrz świata w kolarstwie) - mówi bez wahania Czesław Lang. - Zobaczymy jak dalej będzie przebiegać jego kariera, ale już teraz pokazał, że ma wielkie serce do walki. W sobotę był wyjechany, czyli dał z siebie wszystko i jeszcze trochę - dodał dyrektor Tour de Pologne.
- Nieudana piłkarska przygoda wzmocniła mnie w życiu i sporcie, mimo że na początku byłem załamany. Trafiłem jednak do świetnego zespołu (Deceuninck-Quick Step - przyp. red.) i jestem dumny, że mogę jego barwy reprezentować i uczestniczyć w tej zabawie - podkreśli Evenepoel, cytowany przez cyclingnews.com.
Nie zapomniał o przyjacielu
Jego zespół na 77. Tour de Pologne przeżył trudne chwile. Na 1. etapie w Katowicach makabrycznemu wypadkowi uległ Fabio Jakobsen, który walczył o życie. Tą batalię wygrał, a Remco nie zapomniał o swoim koledze z zespołu. W sobotę, gdy wjeżdżał na metę w Bukowinie Tatrzańskiej, wziął do ręki numer startowy kolegi i z nim wjechał na metę. Piękny, wzruszający gest (więcej TUTAJ).
- Taki plan pojawił się w mojej głowie dzień wcześniej. Poprosiłem naszego dyrektora sportowego o numer Fabio. Kiedy wjeżdżałem na metę z nim czułem się wyjątkowo. Na tym etapie cierpiałem, ale mój przyjaciel Fabio cierpiał jeszcze bardziej w szpitalu - mówił na mecie późniejszy zwycięzca wyścigu.
Za kilka tygodni może się o nim zrobić jeszcze głośniej. 20-letni Belg zamierza pojechać w tegorocznym Tour de France (29 sierpnia - 20 września). Eksperci są zgodni - może w nim namieszać. Z taką formą jak na Tour de Pologne stać go nawet na zwycięstwo.
Czytaj także: podwójny triumf grupy Deceuninck-Quick Step w 77. Tour de Pologne