19 lat temu Ryszard Szurkowski stracił syna w zamachu na World Trade Center

Norbert Szurkowski - syn jednego z najbardziej znanych zawodników w historii polskiego sportu - przyszedł 11 września 2001 roku do jednej z wież World Trade Center dosłownie na chwilę. Dokonać kilku poprawek remontowych. Został tam na zawsze.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Zamach na World Trade Center pochłonął trzy tysiące ludzkich istnień Getty Images / James Devaney/WireImage / Zamach na World Trade Center pochłonął trzy tysiące ludzkich istnień.
11 września 2001 roku - to jedna z najczarniejszych dat w historii ludzkości. Tego dnia terroryści z Al-Kaidy porwali cztery samoloty pasażerskie. Dwa z nich uderzyły w budynki World Trade Center, trzeci w Pentagon, a czwarty miał uderzyć w Biały Dom, ale rozbił się w Pensylwanii. Wielu z nas pamięta przerażające obrazki płonących wież w Nowym Jorku. Jeden z samolotów wbił się w 104. piętro jednej z wież. Najprawdopodobniej to właśnie na tym poziomie przebywał wówczas Norbert Szurkowski, syn wielkiej legendy polskiego kolarstwa - Ryszarda Szurkowskiego. Najprawdopodobniej, bo ciała 31-latka nigdy nie zidentyfikowano. A nikt, kto przebywał na 104. piętrze i wyżej, nie przeżył tej katastrofy. W sumie zginęło trzy tysiące osób.

31-latek wszedł do WTC wcześnie rano, przed ósmą. Miał dokonać kilku poprawek remontowych (m.in. dokleić tapetę) w biurze firmy Cantor Fitzgerald. To była jego dodatkowa praca. O dziewiątej rano miał być już w warsztacie samochodowym, gdzie był na etacie. O 8:46 samolot uderzył w WTC. Norbert Szurkowski nie pojawił się w pracy.

Nie chciał odszkodowania

Ryszard Szurkowski mocno przeżył tę katastrofę. Bardzo mocno. Przez wiele lat nie chciał rozmawiać o tej sytuacji. Kiedy rodziny zmarłych w zamachu domagały się odszkodowania finansowego, mistrz świata w kolarstwie szosowym oraz medalista igrzysk olimpijskich, nie chciał nawet o tym słyszeć. Nie wypełnił dokumentów, nie otrzymał ani centa.

ZOBACZ WIDEO: US Open. Wojciech Fibak o dyskwalifikacji Novaka Djokovicia: To mogą być historyczne konsekwencje dla tenisa

- Bardzo długo nie mógł pogodzić się ze śmiercią dorosłego syna - mówią znajomi Szurkowskiego.

I bardzo długo nie wypowiadał się publicznie w tej sprawie. Przez wiele lat. Dopiero w książce "Ryszard Szurkowski. Wyścig. Autobiografia" napisanej właśnie przez Szurkowskiego, z pomocą dziennikarzy: Krzysztofa Wyrzykowskiego i Kamila Wolnickiego po raz pierwszy (i ostatni) zabrał głos.

O zamachu były kolarz dowiedział się z telewizji. Nie skojarzył od razu, że jego syn pracował w WTC, dopiero kiedy rozmawiał z synową, to sobie to uzmysłowił. - Zacząłem dzwonić bezpośrednio do Norberta. "Leave the message" (zostaw wiadomość - przyp. red.) - słyszałem raz za razem - można przeczytać w książce wydanej w 2019 roku (TUTAJ znajdziesz więcej szczegółów >>).

Gdyby nie zapaliło się czerwone światło

O mały włos, a Norberta nie byłoby w tym czasie w WTC. Okazuje się, że żona wyjechała już z garażu na ulicę, gdy zorientował się, iż nie ma przy sobie karty chipowej potrzebnej do wejścia do wież. Bez niej nie zostałby wpuszczony. To był efekt pierwszego zamachu z 1993 roku, kiedy to w podziemiach WTC terroryści zdetonowali ciężarówkę wypełnioną materiałami wybuchowymi.

Syn Szurkowskiego zauważył, że żona zatrzymała się na czerwonym świetle, na pierwszym skrzyżowaniu obok domu. "Odwrócił się i zobaczył, że żonę zatrzymało czerwone światło na skrzyżowaniu. Gdyby jakieś auto stanęło za nią, to by go nie zauważyła. Albo gdyby synowa nie trafiła na czerwone... No ale zdążył, wziął kartę i poszedł do pracy" - można przeczytać w książce.

Nazwisko "Szurkowski" jest na tablicy upamiętniającej ofiary 11 września 2001 roku.

Jakby tego było mało, to wstępnie Szurkowski miał jechać do WTC w poniedziałek, 10 września. Nie zdążył, coś go zatrzymało, musiał zmienić plany. Pojechał we wtorek, 11 września.

Norbert nie dożył narodzin swojej córeczki - Klaudii. Żona Urszula była we wrześniu 2001 roku w zaawansowanej ciąży.

Ciała nie zidentyfikowano

Ciała Norberta Szurkowskiego nigdy nie zidentyfikowano. Symboliczny pogrzeb odbył się w Wiechowicach koło Wrocławia. Syn byłego kolarza był jedną z sześciu ofiar śmiertelnych zamachu na WTC, które pochodziły z Polski.

Przypomnijmy, że obecnie Ryszard Szurkowski walczy o powrót do normalnego życia po makabrycznym wypadku, którego stał się ofiarą latem 2018 roku podczas wyścigu kolarskiego dla amatorów w niemieckiej Kolonii. Były mistrz tak niefortunnie i mocno uderzył twarzą w asfalt, że uszkodzeniu uległ rdzeń kręgowy.

Mimo wielomiesięcznej rehabilitacji Szurkowski nadal nie porusza się samodzielnie. Jednak walczy. Co miesiąc potrzeba kilkudziesięciu tysięcy złotych, aby mogła trwać skomplikowana rehabilitacja. Trzymamy kciuki za Mistrza.

PS
Każdy, kto chce wspomóc finansowo byłego sportowca, może to zrobić poprzez platformę pomagam.pl - KLIKNIJ TUTAJ >>.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×