Michał Kwiatkowski odpowiedział krytykom. Bez słów. Po prostu wygrał etap Tour de France [OPINIA]

Były mistrz świata przez dwa lata był "grillowany" nie tylko przez kibiców, ale i kolarskich fachowców. Że rozmienia się na drobne, że nie ma już ambicji, że za kasę Ineos zrobi wszystko. Dzisiaj wyprowadził cios. To był nokaut.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Michał Kwiatkowski (z prawej) oraz Richard Carapaz PAP/EPA / Stephane Mahe / Na zdjęciu: Michał Kwiatkowski (z prawej) oraz Richard Carapaz
Michał Kwiatkowski osiągnął w kolarstwie bardzo wiele. Wywalczył mistrzostwo świata, wygrał monument Mediolan - San Remo, dwukrotnie okazał się najszybszy podczas Strade Bianche, ma w swojej kolekcji triumf w Amstel Gold Race, zwyciężył również w wyścigach etapowych: Tirreno-Adriatico czy Tour de Pologne. Jest jednym z najlepszych kolarzy świata.

Dzisiaj do swojej kolekcji dołożył zwycięstwo etapowe podczas Tour de France (TUTAJ znajdziesz relację >>). O tym, by podnieść ręce w geście triumfu na linii mety etapu "Wielkiej Pętli" marzy każdy nastolatek, który rozpoczyna przygodę z kolarstwem. Marzył i "Kwiato". Dzisiaj jego marzenie się spełniło. Finiszował wspólnie z kolegą z zespołu - Richardem Carapazem. Jednak to Polak pierwszy przekroczył linię mety. Taka była decyzja Teamu Ineos. To podziękowanie za wiele lat pracy na rzecz kolegów z ekipy.

Kwiatkowski często powtarza, że karma zawsze wraca. No i dzisiaj wróciła. Polski kolarz przez kilka ładnych lat był pomocnikiem podczas TdF. Do jego zadań należały: ochrona lidera, dyktowanie tempa na podjazdach, oddanie koła swojemu koledze, a nawet rozwożenie bidonów. Wykonywał polecenia szefów Ineos bez słowa sprzeciwu. Był dumny, że również dzięki jego pracy Christopher Froome, Geraint Thomas czy Egan Bernal wygrywali klasyfikację generalną najbardziej prestiżowego wyścigu świata.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 3,5-latka największą fanką Rafała Majki

Polscy kibice - przepraszam za generalizowanie - się nie cieszyli. Od dwóch lat na forach internetowych "grillowali" Kwiatkowskiego. Zarzucali mu, że "sprzedał się i jeździ tylko dla kasy" (Team Ineos jest uważany za najbogatszą drużynę w peletonie - przyp. red.), że "nie ma już ambicji", że "to wstyd by mistrz świata woził bidony", że jego kariera "to już równia pochyła". Nie tylko kibice. Część ludzi uznających się za ekspertów od kolarstwa wysuwała podobne zarzuty.

To towarzystwo najwyraźniej zapomniało, że kolarstwo to sport zespołowy - jak piłka nożna. Drużyny kolarskie potrzebują nie tylko Roberta Lewandowskiego i Leo Messiego, ale także Joshuę Kimmicha czy Gerarda Pique. A na końcu sukces świętuje cała ekipa.

Kwiatkowski nie odpowiadał, nie wdawał się w polemikę, nie reagował - choć pewnie musiał się mocno gryźć w język. Wytrzymał tę krytykę, która czasami zamieniała się w hejt. Aż w końcu dzisiaj udowodnił wszystkim, że się mylili. Nie musiał nawet używać słów. Po prostu wygrał etap Tour de France. Pokazał, że jego pozycja w zespole jest bardzo mocna.

Michał ma 30 lat, przed sobą zapewne jeszcze kilka lat sukcesów. Pamiętajmy o tym zanim skrytykujemy go bezpodstawnie następnym razem.

Czytaj także: Groźna sytuacja na mecie. Kibic mógł przeszkodzić Michałowi Kwiatkowskiemu w wygranej >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×