12. etap Giro d'Italia miał aż 204 kilometry długości z metą w Cesenatico. Trasa długa, a pogoda nie rozpieszczała - kolarze walczyli tak z trasą, jak i z obfitymi opadami deszczu.
Już na starcie wyścigu uaktywniła się ucieczka, która w pewnym momencie miała nawet 13 minut przewagi nad goniącą grupą.
Z każdym kolejnym kilometrem przewaga topniała, a grupa - która początkowo liczyła trzynastu kolarzy - również malała.
Na czele stawki jechali Ukrainiec Mark Padun z Bahrain-McLaren i Ekwadorczyk Jhonatan Narvaez z Ineos Grenadiers. Ten pierwszy ok. 25 kilometrów przed metą miał jednak pecha i musiał wymienić rower.
Padun rzucił się w pogoń za Narvaezem, zmniejszając w pewnym momencie straty do 10 sekund, ale pogoń kosztowała go zbyt wiele, żeby móc skutecznie zaatakować. Narvaez wygrał etap mając ponad minutę przewagi nad Padunem. Trzeci na mecie zameldował się Simone Clarke z EF Pro Cycling.
Peleton dotarł na metę osiem minut po Narvaezie. Znajdowała się w nim cała czołówka, dlatego też w klasyfikacji generalnej nie doszło do większych zmian. Najlepszy z Polaków okazał się Rafał Majka, który sklasyfikowany został na 21. miejscu.
Liderem klasyfikacji generalnej 103. edycji wyścigu nadal jest Portugalczyk Joao Almeida.
Zobacz także:
Arnaud Demare wygrał kolejny etap. Dobra forma Petera Sagana
Niebezpieczny upadek kolarza. August Jensen poturbowany podczas wyścigu
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: efektowne "nożyce" piłkarza Barcelony. Trafił idealnie