Koszmar Michaela Antonelliego rozpoczął się 15 sierpnia 2018 roku. Wówczas reprezentant San Marino uczestniczył w fatalnie wyglądającym wypadku podczas wyścigu Florence-Viareggio.
Niespełna 19-letni wtedy zawodnik upadł po 91 km rywalizacji. Antonelli wpadł na klif. Obrażenia były duże. Konieczna była szybka pomoc lekarzy. Do szpitala transportowano go helikopterem.
Jak relacjonuje "La Gazetta dello Sport", po tym dramatycznym incydencie rozpoczęła się walka o życie Antonelliego. Obejmowała ona przenoszenie kolarza do różnych placówek medycznych.
Antonelli uczestniczył w bardzo długim i trudnym procesie rehabilitacji. Praca ze specjalistami przynosiła jednak oczekiwane skutki - stan zdrowia młodego sportowca wciąż się poprawiał.
Michael reagował, potrafił samodzielnie jeść i rozpoznawał ludzi. Wrócił też do domu. Niestety, na początku grudnia dopadły go kolejne poważne perturbacje zdrowotne.
"LGdS" podaje, że miał "poważny kryzys oddechowy". Z tej przyczyny trafił do szpitala. Tym razem lekarze nie zdołali go uratować. Doniesienia medialne wskazują też na to, że 21-latek został zaatakowany przez koronawirusa.
Czytaj także:
> Fabio Jakobsen dopiął swego. Kolarz po koszmarnym wypadku wrócił na rower
> Kolejny dopingowicz w peletonie. Rinaldo Nocentini zdyskwalifikowany do 2024 roku