W nocy ze środy na czwartek policja zrobiła nalot na hotel, w którym zatrzymała się ekipa Bahrain Victorious. Jak się okazuje ma to miejsce ze trwającym od 3 lipca dochodzeniem w sprawie związanej z posiadaniem substancji zabronionych przez wspomniany zespół.
Portal Cyclingnews.com informuje, że w akcji uczestniczyło ok. 50 funkcjonariuszy, którzy dokładnie przeszukali hotel oraz autokar zespołu. Na ten moment nie ma informacji czy nalot przyniósł jakiekolwiek efekty w sprawie.
"Celem prowadzonego śledztwa jest określenie prawdopodobieństwa popełnienia przestępstw, które były podstawą jego wszczęcia" - napisano w oświadczeniu francuskiej policji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak spędza wakacje dziewczyna Ronaldo
"Samo śledztwo czy przeprowadzona akcja jeszcze nie przesądzają o tym, że przestępstwo miało miejsce. Do momentu, w którym nie zostanie udowodniona wina, każdy podejrzany jest niewinny" - poinformowała policja.
Całe zamieszanie skomentował również przedstawiciel zespołu Bahrain Victorius. - To nic specjalnego, mieliśmy wizytę policji. Poproszono nas o dane dotyczące treningów. Sprawdzili autokar i tyle - powiedział Milan Erzen, szef teamu Bahrain Victorious w rozmowie z portalem Cyclingnews.com.
Zespół później wystosował specjalne oświadczenie w tej sprawie. Zwrócono w nim uwagę, że policyjna akcja może znacząco wpłynąć na postawę zespołu w kolejnych dniach.
"Proces wpłynął na regenerację naszych zawodników i planowanie posiłków, a jako profesjonalny zespół, dobre samopoczucie naszego zespołu jest kluczowym priorytetem" - napisano w oświadczeniu.
W najbliższych dniach powinniśmy poznać kolejne fakty dotyczące tej sprawy. Na ten moment zespół Bahrain Victorious, pomimo zamieszania, kontynuuje start w tegorocznym Tour de France.
Team Bahrain Victorious official statement @LeTour #TDF2021https://t.co/IlvAyVlqM5
— Team Bahrain Victorious (@BHRVictorious) July 15, 2021
Zobacz także: Wielkie cierpienie Rafała Majki
Zobacz także: Pierwsze takie Tour de France w historii