Andrzej P. skazany na 4 i pół roku bezwzględnego więzienia

Przed Sądem Okręgowym w Legnicy zakończył się proces Andrzeja P. Były trener reprezentacji Polski i dyrektor sportowy Polskiego Związku Kolarskiego usłyszał wyrok.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Andrzej P w przeszłości prowadził min żeńską kadrę narodową w kolarstwie górskim Newspix / TEDI/newspix.pl / Andrzej P. w przeszłości prowadził m.in. żeńską kadrę narodową w kolarstwie górskim.
1530 dni. Tyle minęło od wywiadu, którego ówczesny wiceprezes PZKol - Piotr Kosmala - udzielił naszemu serwisowi (TUTAJ przeczytasz całość >>) i od którego ruszyła lawina. W listopadzie 2017 roku usłyszeliśmy po raz pierwszy publicznie, że w polskim kolarstwie dochodziło do skandalicznych scen: zastraszania, podawania środków nasennych, seksu z podopiecznymi (również nieletnimi), a nawet... próby gwałtu.

Zawodniczki oskarżyły Andrzeja P. - byłego selekcjonera reprezentacji w kolarstwie górskim, a potem dyrektora sportowego związku. Człowieka, który przez wiele lat wiele znaczył w polskim kolarstwie. Któremu się nie odmawiało. Jego historię opisaliśmy szczegółowo TUTAJ >>.

Winny zarzucanych mu czynów

2 lutego 2022 roku Sąd Okręgowy w Legnicy ogłosił wyrok. "Uznaję Andrzeja P. za winnego i wymierzam mu łączną karę pozbawienia wolności na okres 4 lat i 6 miesięcy" - powiedział sędzia Andrzej Szliwa. - Dodatkowo nakładam zakaz wykonywania zawodu trenera kolarstwa na okres 6 lat oraz zakaz zbliżania się do poszkodowanych kobiet na okres również 6 lat.

ZOBACZ WIDEO: Awantura na konferencji Michniewicza. "Pana wypowiedź nadaje się do prokuratury"

Sędzia Szliwa dokładnie określił miejsca, w których miało dojść do przestępstw. Podkreślił również, że poszkodowanymi były trzy kobiety. Dodał również, że czas, który Andrzej P. spędził w areszcie będzie zaliczony na poczet kary.

Kiedy Andrzej P. trafi do więzienia? Na razie tego nie wiadomo, ma możliwość złożenia odwołania od wyroku. Czy to zrobi? Nie znamy odpowiedzi na to pytanie.

Prawie rok w areszcie

Przypomnijmy, że Andrzej P. przebywał już w areszcie tymczasowym, gdyż prokuratorzy obawiali się matactwa z jego strony. Opuścił go ostatecznie za poręczeniem majątkowym (90 tys. zł) i dlatego mógł odpowiadać przed sądem z "wolnej stopy".

Proces toczył się w Legnicy. Byłego trenera reprezentował jeden z najlepszych prawników w Polsce - Jacek Dubois, który często w sprawach politycznych współpracuje z mecenasem Romanem Giertychem.

Przesłuchano kilkudziesięciu świadków, zgromadzono kilkanaście tomów akt, duża część procesu przypadła na okres pandemii koronawirusa, co spowodowało pewne komplikacje i wydłużyło czas (w 2020 roku było sporo przełożonych rozpraw).

Prokuratura nadal działa

To nie koniec problemów polskiego kolarstwa. Sprawa Andrzeja P. nie jest jedyną, która uderza w PZKol. Prokuratura Regionalna w Warszawie nadal prowadzi śledztwo ws. niegospodarności (nieprawidłowości finansowych), do których miało dochodzić w kolarskiej centrali.

W wyniku przesłuchania kilkudziesięciu świadków oraz zgromadzenia prawie 30 tomów i 50 segregatorów pełnych załączników księgowych postawiono już zarzuty byłemu prezesowi związku Januszowi P. oraz byłemu sekretarzowi generalnemu centrali - Marcinowi W. (TUTAJ pisaliśmy o tym więcej >>).

Śledztwo nie zostało jednak zakończone i niewykluczone, że wkrótce kolejne osoby usłyszą oficjalne zarzuty. A potem staną przed sądem.




Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×