"Nie zabiła mnie białaczka, ale może Kreml". Wstrząsające wyznanie Olega Tinkowa

Otwarcie krytykuje Rosję i Władimira Putina za wojnę z Ukrainą. Stracił większość majątku, a teraz musi się ukrywać w obawie o swoje życie. - Czy mają zamiar mnie zabić? Nie wiem. Nie wykluczam tego - powiedział w rozmowie z "New York Times".

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Oleg Tinkow Getty Images / Michael Steele / Na zdjęciu: Oleg Tinkow
Oleg Tinkow był jednym z najbogatszych ludzi na świecie, a jego majątek wyceniano na sześć miliardów dolarów. Po zbrodniczej inwazji Rosji na Ukrainę stracił większość fortuny.

Jego ekipa kolarska Tinkoff, w której jeździł również Rafał Majka, była jedną z najlepszych na świecie. W 2016 roku wycofał się ze sportu, a niedługo później wykryto u niego białaczkę.

Od samego początku wojny krytykuje Rosję. Teraz udzielił swojego pierwszego wywiadu od rozpoczęcia przez jego ojczyznę inwazji na Ukrainę.

ZOBACZ WIDEO: Zobacz, co wymyśliła Anita Włodarczyk. Ma specyficzne poczucie humoru

W rozmowie z "New York Times" Tinkow przyznał, że musiał zatrudnić ochronę po tym, jak przyjaciele mający kontakty w rosyjskich służbach powiedzieli mu, że powinien obawiać się o swoje życie.

Przez lata Tinkow unikał konfliktów z Kremlem i Władimirem Putinem. Twierdzi ponadto, że wielu jego znajomych biznesmenów również sprzeciwia się wojnie, ale "wszyscy się boją". Tinkow powiedział ponadto, że choroba (białaczka) mogła uczynić go bardziej odważnym w wypowiadaniu się na temat wojny.

- Zdałem sobie sprawę, że Rosja, jako kraj, już nie istnieje. Uważałem, że reżim Putina jest zły. Ale oczywiście nie miałem pojęcia, że przybierze to tak katastrofalną skalę - powiedział.

19 kwietnia Tinkow zamieścił w sieci mocny komentarz dotyczący rosyjskiej armii. "Generałowie, budząc się z kacem, orientują się, że mają g******** armię. A jak armia ma być dobra, jeśli wszystko inne w kraju jest g******* i pogrążone w nepotyzmie i służalczości?" - pisał.

"New York Times" informuje, że dzień później Kreml skontaktował się z kadrą kierowniczą jego banku. - Powiedzieli, że oświadczenie nie jest mile widziane, a bank zostanie znacjonalizowany, jeżeli go nie sprzedam i jeśli nie zmienią nazwy - tłumaczył Tinkow.

22 kwietnia Tinkow ogłosił zmianę nazwy i podkreślił, że było to już planowane wcześniej. Po krytyce wojny dostał ofertę sprzedaży swoich udziałów w banku. Przyznał, że była nie do negocjacji, a sam czuł się jak zakładnik.

- Zmusili mnie do sprzedaży z powodu moich oświadczeń. Sprzedałem je za kopiejki (rosyjskie grosze) - mówił. Ceny nie ujawnił, ale zdradził, że było to 3 proc. realnej wartości.

- Powiedzieli mi: "decyzja dotycząca ciebie została podjęta". Czy to oznacza, że na dodatek mają zamiar mnie zabić? Nie wiem. Nie wykluczam tego - dodał.

W obawie o swoje życie Tinkow nie podaje, gdzie aktualnie przebywa. Przyznał ponadto, że nie wierzy w przyszłość Rosji. Jego zdaniem dopóki żyje Władimir Putin, kraj się nie zmieni.

Rosyjska inwazja na Ukrainę rozpoczęła się 24 lutego. Od tamtej pory każdego dnia giną dziesiątki ludzi, w tym cywile. Bestialski i nieuzasadniony atak Rosjan sprawił, że na ten kraj nałożono szereg sankcji.

Czytaj także:
Michał Kwiatkowski pokazał światu, jak świętował majówkę
Jest na czarnej liście, razem z córkami Putina. Zapadła wokół niego zmowa milczenia, również w Polsce

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×