"Wszyscy czekają na pieniądze". Tak drużyna zareagowała na odejście Miłoszewskiego [WYWIAD]

Materiały prasowe / Tomasz Browarczyk / Enea Zastal BC / Mazurczak i Mathews
Materiały prasowe / Tomasz Browarczyk / Enea Zastal BC / Mazurczak i Mathews

- Wszyscy czekają na spłatę zaległości. Mam nadzieję, że niedługo otrzymam wszystkie pieniądze i kontrakt będzie w pełni rozliczony - mówi nam Andrzej Mazurczak, reprezentant Polski, były gracz Enea Zastalu BC.

W rozmowach z zawodnikami Enea Zastalu BC, którzy występowali w drużynie w sezonie 2021/2022, bardzo często pada wątek finansów i dużych opóźnień w wypłatach. Andrzej Mazurczak mówi nam wprost, że jego kontrakt nadal nie został zrealizowany, koszykarz nadal czeka na spłatę zaległości.

28-latek w następnym sezonie nie będzie już występował w Zielonej Górze, przenosi się do Kinga Szczecin, którego trenerem jest Arkadiusz Miłoszewski. Piszemy o tym nieprzypadkowo, bo to właśnie osoba trenera była główną przyczyną, dla której Mazurczak wybrał propozycję ze Szczecina. Odrzucił m.in. oferty z Lublina i Gliwic.

- Ciekawostką jest fakt, że już w zeszłym roku - wybierając Zastal - też patrzyłem na to, że w sztabie szkoleniowym jest Arkadiusz Miłoszewski. Wiedziałem, że będę mógł liczyć na jego wsparcie. Gdy odszedł, to każdy w drużynie był smutny z tego powodu, ale też mocno mu kibicował na nowej drodze życia w Kingu Szczecin - mówi nam 28-letni rozgrywający.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wchodziła pod kosz i nagle... Coś niesamowitego!

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Był pan na liście reprezentacji Polski na zgrupowanie przed dwoma ostatnimi meczami z Izraelem i Niemcami w eliminacjach do MŚ, ale finalnie nie pojawił się w Lublinie. Dlaczego?

Andrzej Mazurczak, nowy koszykarz Kinga Szczecin, były zawodnik Enea Zastalu BC Zielona Góra: Zacznę od tego, że zawsze jestem wdzięczny, gdy widzę swoje nazwisko na liście reprezentacji Polski. To duży powód do dumy i satysfakcji, że mogę reprezentować kraj na arenie międzynarodowej. Teraz jednak sytuacja potoczyła się nieco inaczej u mnie, wolałem z różnych powodów zostać w domu w Chicago. Rozmawiałem z dyrektorem Łukaszem Koszarkiem na ten temat, przekazałem mu taką wiadomość, że dla mnie - w tym momencie - priorytetem jest spędzenie czasu z rodziną.

Jak pan ocenia ostatnie miesiące spędzone w Zielonej Górze? To był trudny sezon pod względem mentalnym?

To był bardzo długi sezon. Ale byłem na to przygotowany, bo gdy podpisywałem umowę w Zastalu, to wiedziałem, że będziemy grali w dwóch ligach: PLK i VTB. Nie ukrywam, że wielu z nas przyszło do Zielonej Góry właśnie po to, by sprawdzić się w rozgrywkach ligi VTB. Szkoda, że nie udało się tam dograć sezonu. Wiemy, co się wydarzyło, klub podjął jedyną dobrą decyzję.

A czy to nie wpłynęło na motywację graczy, szczególnie tych, którzy przyszli pokazać się właśnie w VTB?

Myślę, że niektórzy faktycznie mieli problem z motywacją. To też wynikało z faktu, że wcześniej graliśmy po 2-3 mecze w tygodniu, był ustalony rytm, a nagle wszystko wywróciło się do góry nogami. Było więcej treningów, a mniej grania. W marcu mieliśmy zagrać około 10 spotkań, a skończyło się na 2-3 w polskiej lidze. Ogólnie naszym wynikiem w PLK jestem mocno rozczarowany. Mieliśmy fajną drużynę i atmosferę, ale... zabrakło wyniku. Nie osiągnęliśmy założonego celu.

Mam wrażenie, że przez cały sezon czegoś brakowało w zespole Enea Zastalu BC. Był potencjał, ale to nie zawsze nie przekładało się na wyniki, a najlepszy tego dowód mieliśmy w fazie play-off. Było 2:0 w ćwierćfinale ze Śląskiem, a skończyło się 2:3.

W pełni się zgadzam, myślę, że te play-off były odzwierciedleniem tego, co graliśmy przez cały sezon. Mieliśmy potencjał, a nie umieliśmy go w pełni wykorzystać. Czegoś nam zawsze brakowało, trudno mi jednoznacznie określić, jaki to był element. To trudne do zdefiniowania. Niestety to też wyszło w najważniejszym momencie.

Prawda jest też taka, że w niektórych meczach graliśmy słabiej, a mimo to wygrywaliśmy, bo mieliśmy talent. Wiedzieliśmy, że mamy lepszą drużynę i szerszy skład. W serii - i to z tak klasową drużyną jak Śląsk - jest nieco inaczej. Prowadziliśmy 2:0, mieliśmy wszystko w swoich rękach, a przegraliśmy. I to na własne życzenie.

Mazurczak: Nadal czekam na pieniądze
Mazurczak: Nadal czekam na pieniądze

Bardzo często w rozmowach z zawodnikami Enea Zastalu BC pada wątek finansów, braku wypłat i wpływu całej sytuacji na drużynę. Jakie jest pana zdanie w tym temacie?

Gdy podpisywałem kontrakt, to zdawałem sobie sprawę, jak wygląda kwestia organizacyjno-finansowa w Enea Zastalu BC. Świadomie podjąłem to ryzyko, wiedziałem, że będą opóźnienia w wypłatach. Myślę, że znacznie trudniej mieli ci, którzy w Zielonej Górze byli z rodzinami, choć dla każdego z nas koszykówka - oprócz miłości - jest też pracą. Są wydatki, inwestycje i tak dalej. Nie ma co ukrywać, że znacznie bardziej komfortowo jest w momencie, gdy koszykarz może w pełni skupić się tylko na treningach i meczach.

Czy pana kontrakt jest już rozliczony czy nadal czeka pan na uregulowanie zaległości?

Wszyscy czekają. Mam nadzieję, że niedługo otrzymam wszystkie pieniądze i kontrakt będzie w pełni rozliczony.

Za panem całkiem udany sezon, z możliwością gry w lidze VTB i rywalizacją z bardzo mocnymi zawodnikami. Teraz przed panem całkowicie nowy rozdział: King Szczecin. Dlaczego ten klub? I czy prawdą jest, że miał pan sporo ofert (m.in. GTK czy Start)?

Tak, na stole miałem kilka ofert, faktycznie było w czym wybierać. Myślę, że w tym ostatnim sezonie pokazałem w niektórych momentach - także w play-off, iż jestem w stanie zagrać na wysokim poziomie w polskiej lidze i być ważną częścią drużyny. Wybrałem Kinga głównie ze względu na znajomość z trenerem Arkadiuszem Miłoszewskim. Złapałem z nim nić porozumienia na zgrupowaniu kadry. Wiedziałem, że mogę go zapytać o każdą sprawę. Był otwarty na rozmowę. Dzięki niemu dobrze czułem się na kadrze.

Ciekawostką jest fakt, że w zeszłym roku - wybierając Zastal - też patrzyłem na to, że w sztabie szkoleniowym jest Arkadiusz Miłoszewski. Wiedziałem, że będę mógł liczyć na jego wsparcie. Gdy odszedł, to każdy w drużynie był smutny z tego powodu, ale też mocno mu kibicował na nowej drodze życia w Kingu Szczecin.

Teraz trener Miłoszewski zapowiedział, że będę miał dużą rolę w zespole, a do tego bardzo dążyłem. Uważam, że stać mnie na to, by grać na wysokim poziomie w niemal każdym meczu, a nie tylko w niektórych. Myślę, że w Kingu to udowodnię. Cieszę się, że będę z trenerem Miłoszewskim współpracował w dłuższym okresie.

Czy prawdą jest, że już w trakcie minionego sezonu mógł pan trafić do Kinga Szczecin?

Rozmawialiśmy z trenerem Miłoszewskim, ale nigdy nie padł temat transferu. Ja też nie myślałem o odejściu z Zastalu w trakcie rozgrywek. Chciałem dokończyć sezon w Zielonej Górze.



Zobacz także:
Gruba lista wolnych Polaków. Duże nazwiska do wzięcia!
Kluby walczą o Polaków. Trener w szoku: ceny mocno skoczyły!
Jeden telefon przekreślił transfer na samym finiszu! Wiemy, dlaczego
Prezes Czarnych Słupsk: Nie zadłużę klubu, bo komuś coś się wydaje [WYWIAD]

Źródło artykułu: