Wygrana, która dała wiarę. Powrót, który dał nadzieję

Arcyważne zwycięstwo z rywalem, który w ostatnim czasie nam nie leżał. Nie byłoby triumfu nad Izraelem, gdyby nie powrót do reprezentacji Polski Mateusza Ponitki. - Przyjeżdżam robić swoje zadanie - powiedział przed kamerą TVP Sport.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Mateusz Ponitka Materiały prasowe / Wojciech Figurski / 400mm.pl / Mateusz Ponitka
To był pierwszy z dwóch meczów o życie dla reprezentacji Polski w eliminacjach do mistrzostw świata. Po szalonym meczu Biało-Czerwoni ograli w Lublinie po dogrywce Izrael 90:85.

Dla Mateusza Ponitki mecz szczególny. Pierwszy pod wodzą trenera Igora Milicicia i pierwszy, odkąd rozwiązał w lutym kontrakt z Zenitem Sankt Petersburg.

I od pierwszej minuty spotkania było widać dwie rzeczy. Jak dużo Ponitka znaczy dla tej kadry oraz to, że po czteromiesięcznej przerwie jakby w ogóle nie było śladu.

Nasz kapitan grał z dużą energią, wymuszał seryjnie przewinienia, zdobywał punkty i kapitalnie czytał grę rywali - pierwsza połowa była wręcz wymarzona, koncertowa.

Po zmianie, gdy drużyna potrzebowała lidera, znów wziął wszystko na swoje barki. Ważne "trójki", rzuty wolne, przechwyty. W ostatniej akcji czwartej kwarty to on zebrał piłkę i wyprowadził szybki atak, który rzutem na dogrywkę zakończył Jarosław Zyskowski.

W dogrywce Polacy już tego nie puścili. A Ponitka? 23 punkty, dziewięć zbiórek, sześć asyst, sześć przechwytów i wskaźnik efektywności gry na poziomie 30. "Not bad" powiedzieliby za oceanem.

Czy spodziewał się tak trudnego meczu? Oczywiście. - Każde spotkanie tak wygląda. Każdy walczy o mistrzostwa świata. Tu nikt nie będzie odpuszczał więc to było pewne, że będzie ciężko - przyznał przed kamerą TVP Sport.

Przyjeżdża robić swoje


- To zwycięstwo na pewno daje dużo wiary i nadziei - dodał tuż po zakończonym pojedynku. Nadzieja jest, bo Polacy dzięki zwycięstwu zachowali szansę na awans z grupy.

Przed nimi ostatni mecz. W niedzielę zagrają w Bremie z Niemcami. - To na pewno bardzo dobry zespół. Łatwo nie będzie, ale mam nadzieję, że po takim zwycięstwie, gdzie pokazaliśmy charakter w końcówce i w dogrywce, zespół się trochę zbuduje i będziemy mogli powalczyć o wygraną - przyznał.

Ponitka jako lider i jako kapitan spisał się na medal. On do wszystkiego podchodzi jednak na chłodno. - Przyjeżdżam tutaj robić swoje zadanie. Umówiliśmy się z trenerem, że przyjeżdżam, że dam z siebie wszystko i dałem z siebie wszystko. Kto chce myśleć co chce myśleć, to już nie moja sprawa - zakończył.

Zobacz także:
Co za ścisk! Tak wygląda tabela Polaków w el. MŚ
Wygrali batalię o Aarona Cela! Są kolejne transfery

ZOBACZ WIDEO: Prawdziwa magia! Zobacz, co zrobił reprezentant Polski
Czy Mateusz Ponitka to obecnie najlepszy polski koszykarz?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×