Wraca do polskiej ligi, bo chce coś udowodnić. Nam mówi o trudnej walce z koronawirusem

- Wiem, że kibice Anwilu mają gorzki smak z tamtego, niespokojnego sezonu sprzed roku, zdaje sobie sprawę, że niektórzy już na mnie postawili krzyżyk, ale udowodnię im, że wróciłem na dawny poziom - zapowiada Shawn Jones, nowy gracz PGE Spójni.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Shawn Jones WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Shawn Jones
Shawn Jones - to nazwisko elektryzuje kibiców. Fani pamiętają jego świetne akcje z Anwilu Włocławek. Jeśli jest zdrowy, potrafi dominować pod koszami. Na zatrudnienie 30-letniego podkoszowego zdecydowała się PGE Spójnia, która buduje interesujący skład na sezon 2022/2023. Wiemy, że przedstawiciele stargardzkiego klubu - w porównaniu do minionych rozgrywek - dysponują większą gotówką i tym samym mogą sobie pozwolić na pozyskanie mocniejszych nazwisk na rynku. Takim nazwiskiem jest bez wątpienia Amerykanin Shawn Jones.

Koszykarz w rozmowie z WP SportoweFakty przekonuje, że do transferu przekonała go osoba trenera Sebastiana Machowskiego, którego poznał za czasów gry w Anwilu Włocławek. Wtedy szkoleniowiec prowadził zespół Twardych Pierników Toruń. Teraz obaj spotkają się w Stargardzie.

Machowski wspomniał o Pucharze Polski

- Pierwsza rozmowa, którą odbyłem z trenerem trwała dość długo, początkowo żartował z meczu o Puchar Polski, w którym Anwil ograł Polski Cukier, a ja byłem MVP meczu. Potem zaczęliśmy rozmawiać o sezonie, składzie i grze. Plany na ten sezon są ekscytujące, nie mogę się już doczekać - mówi nam Shawn Jones.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis nowej gwiazdy Barcy. Tak się przywitał z fanami

- Nie ma co ukrywać, że głównym czynnikiem, dla którego zdecydowałem się na transfer do PGE Spójni, jest trener Sebastian Machowski. Kiedy grałem przeciwko niemu w Polsce i oglądałem niektóre jego mecze, to nie ukrywam, że bardzo spodobał mi się jego styl trenerski, a także styl, w jakim gra zespół. Gra dla trenera, który mnie zna i wie, jak ustawić mnie w sytuacji, w której odniosę sukces, to rzecz, której naprawdę szukałem po poprzednim sezonie - komentuje Amerykanin.

Ostatni sezon Jones spędził w Chorwacji, był zawodnikiem KK Split. Wystąpił w 8 meczach Ligi Adriatyckiej, w których przeciętnie notował 10,5 pkt i 5 zbiórki. Jak sam podkreśla, był to dla niego - pod wieloma względami - bardzo trudny sezon, z którego wyciągnął wiele pozytywnych wniosków.

- Wiadomo, że sezon nie przebiegał tak, jak go zaplanowałem. Ale jest kilka pozytywów, z których jestem naprawdę dumny. Doszedłem do pełni zdrowia po kontuzji, co większości ludzi zajęłoby znacznie więcej czasu. Również w związku z tym, co wydarzyło się w klubie, znalazłem się w sytuacji, że musiałem sam opłacić własną operację i rehabilitację, którą przechodziłem każdego dnia. To był trudny moment: tylko ja i fizjoterapeuta, przez większość czasu bez rodziny, bez kolegów z drużyny. Mentalnie dorosłem, a także stałem się twardszy, przechodząc przez ten cały proces. Prawdą jest, że wychodzenie z trudnej sytuacji życiowej jest zawsze pozytywną rzeczą - opowiada Shawn Jones.

Przypomnijmy, że dla 30-letniego Amerykanina będzie to trzeci rozdział w Energa Basket Lidze. W sezonie 2019/2020 Jones był pierwszoplanową postacią Anwilu i jedną z największych gwiazd PLK. Amerykanin sprytnie ustawiał się pod koszami, był trudny do powstrzymania dla rywali, na dodatek grał na dużej skuteczności. Nie tylko dobrze wykańczał akcje pod obręczą, ale potrafił także wyjść na półdystans i stamtąd zdobyć punkty. Był MVP Suzuki Pucharu Polski.

- Pierwszy pobyt we Włocławku był niesamowity. Świetny trener, świetny zespół i świetni fani! Wszystko układało się kapitalnie aż do momentu gdy wybuchła pandemia - wspomina.

Należy przy okazji dodać, że władze Anwilu - przed wybuchem pandemii - miały szeroko zakrojone plany co do kluczowych zawodników zespołu na kolejny(e) sezon(y). W tym gronie był wspomniany Jones, któremu zamierzono przedstawić konkretną propozycję kontraktu. Wszystko pokrzyżowała pandemia.
Shawn Jones wraca do polskiej ligi Shawn Jones wraca do polskiej ligi
Przed kolejnym sezonem nie udało się podpisać z nim umowy, ale po kilku miesiącach powrócił temat jego ponownego zakontraktowania. Amerykanin miał inne propozycje (starało się o niego m.in. GTK Gliwice), ale ostatecznie wybrał ofertę włocławskiego klubu. To jednak nie był już tak dobry okres w jego karierze. Podkoszowy więcej czasu spędzał u lekarzy i rehabilitantów niż na parkiecie. Zdołał w barwach Anwilu wystąpić tylko w 6 meczach Energa Basket Ligi.

"Wracam, bo chcę coś udowodnić"

Amerykanin w rozmowie z WP SportoweFakty szczegółowo opisuje tamte momenty. Wspomina ciężkie chwile, gdy zaatakował go koronawirus, który mocno storpedował jego organizm. Później przez to pojawiły się kolejne urazy.

- Drugi pobyt nie był już tak dobry dla mnie i zespołu. Niestety złapałem koronawirusa podczas moich pierwszych dni pobytu we Włocławku, na dodatek miałem dwóch różnych trenerów i trzy różne konfiguracje zespołu w czasie, gdy byłem na izolacji. Ale to jest część biznesu, który trzeba akceptować - wspomina.

- Wiem, że kibice Anwilu mają gorzki smak z tamtego niespokojnego sezonu sprzed roku. Moim planem było wrócić i pomóc drużynie, która była w tarapatach, i pomóc naprawić sytuację przez ostatnie kilka miesięcy sezonu. Ale złapałem COVID-19, miałem się tak źle, że nie wychodziłem z łóżka przez pierwsze kilka moich dni w izolacji. To był trudny okres. Tuż po izolacji zagrałem mecz z Treflem Sopot, wtedy zaczęły się moje kolejne problemy z mięśniami. Powinienem lepiej ocenić całą sytuację i po prostu zrobić sobie nieco dłuższą przerwę. Cały czas się tego uczę - dodaje.

Gdy PGE Spójnia ogłosiła transfer Jonesa, pojawiły się komentarze, że Amerykanin nie jest już tym samym zawodnikiem co w przeszłości. "Monster?" - to już tylko wspomnienia - mówili niektórzy, dodając, że koszykarz ma ogromne problemy ze stanem zdrowia. Co na to sam zainteresowany?

- Dotarły do mnie takie głosy. Nie będę kłamał. Te ostatnie dwa sezony nie były dla mnie najlepsze, miałem kilka dziwnych kontuzji. Ale chyba wszyscy się zgodzimy, że to jest część sportu. Na pewno wchodzę w ten sezon, aby naprawdę wszystkim pokazać, że wróciłem do tego poziomu, który prezentowałem wcześniej. Moim atutem jest to, co przeszedłem, to mnie pozytywnie zbudowało - odpowiada.

Jones w przeszłości występował w mocnych ligach na Starym Kontynencie. Zaczynał w Niemczech, później był w Hiszpanii, Włoszech i Izraelu. W barwach Hapoelu Unet Holon (grał w Lidze Mistrzów i FIBA Europe Cup) notował średnio 9,4 punktu i 5,9 zbiórki.




Zobacz także:
Łukasz Kolenda: Polakom nie jest łatwo wyjechać [WYWIAD]
Tak budowano nową Arkę. Debiutant Szubarga odsłania kulisy [WYWIAD]
Gronek: Mamy kim straszyć! Nam mówi o transferach Slaughtera i Dorsey-Walkera
Nowa gwiazda polskiej ligi? Ekspert nie ma wątpliwości

Czy Shawn Jones będzie dużym wzmocnieniem PGE Spójni Stargard?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×