"Za trzy dni możesz umrzeć". Reprezentant Polski usłyszał koszmarną diagnozę

Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka
Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka

Mateusz Ponitka w wywiadzie dla BasketNews zdradził, że na początku tego roku przeszedł prawdziwy koszmar. Zaczęło się od... kontuzji nosa.

W tym artykule dowiesz się o:

- Byłem bliski śmierci - przyznał Mateusz Ponitka w rozmowie z Giorgosem Kyriakidisem z portalu BasketNews. Reprezentant Polski w koszykówce i zawodnik włoskiego klubu Reggio Emilia (od sierpnia tego roku) zdecydował się opowiedzieć o swojej dramatycznej historii.

Wszystko zaczęło się od urazu nosa, którego Ponitka nabawił się podczas treningu przed styczniowym meczem Euroligi Zenita Sankt Petersburg z Anadolu Efes Stambuł.

Polak trafił do szpitala, a tam uspokojono go, że jego nos nie jest złamany i koszykarz powinien szybko wrócić na parkiet.

- Nie chcę wskazywać palcami, ponieważ popełniono wiele błędów. Ludzie o tym nie wiedzą, bo wcześniej o tym nie mówiłem. Próbowałem wrócić do gry po kilku dniach, ale kręciło mi się w głowie. Grałem w Efes i nie pamiętam niczego z tego meczu - przyznał.

Dramat sportowca rozegrał się w Hiszpanii, gdzie Zenit zmierzył się najpierw z Baskonią, a potem z Realem Madryt. 28-letni Ponitka nie był w stanie wyjść na parkiet.

- Przez cały poranek krwawiłem z nosa. Nie mogłem oddychać. Nos był spuchnięty - wyjawił. Na szczęście dla niego lekarze madryckiego zespołu zaoferowali pomoc. Po wykonaniu badań okazało się, że wymaga natychmiastowej operacji.

- Znalazłem się na stole operacyjnym. Usłyszałem od pani doktor: "Jesteś tu z żoną. Powiem ci wprost. W ciągu następnych trzech dni możesz dostać poważnej infekcji w nosie, który jest blisko mózgu. Kiedy zacznie się sepsa, umrzesz. Za dwa-trzy dni możesz umrzeć". To były jej słowa, nie moje - dodał.

Operacja udała się, obyło się bez dalszych komplikacji, a historia urazu nosa Ponitki zakończyła się szczęśliwie.

Zobacz:
O tym konflikcie w polskiej koszykówce jest głośno. Brat zamknął mu drogę do reprezentacji?
"Nie dziwię się, że ma ksywę "Polski Młot". Poleciały gromy na Gortata!

Komentarze (0)