Michał Chyliński: Decyzja w 24 godziny

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Michał Chyliński
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Michał Chyliński

- Kilka lat nie było mnie w fazie play-off, tęsknię za grą o medale. Nawet nie zacząłem rozmów z Astorią z szacunku do klubu, ponieważ liczył się dla mnie aspekt sportowy, możliwość gry w pucharach, a nie kwestie finansowe - mówi Michał Chyliński.

36-letni Michał Chyliński ostatnie trzy sezony spędził w Enea Abramczyk Astorii Bydgoszcz, w minionych rozgrywkach na parkietach Energa Basket Ligi notował średnio 7,7 punktu, dwie zbiórki i dwie asysty. Były głosy, że Chyliński właśnie w Bydgoszczy zakończy sportową karierę, ale... wygrała ambicja sportowa. Koszykarz otrzymał bardzo konkretny telefon od Mantasa Cesnauskisa, który jest fanem jego umiejętności. Strony szybko ustaliły warunki kontraktu.

- Bardzo chciałem w swoim zespole Michała Chylińskiego. Takiego zawodnika bardzo mi brakowało na obwodzie w ostatnim sezonie. Mam na myśli doświadczonego polskiego zawodnika, który wie, jak smakuje gra o najwyższe cele. Gdy dowiedziałem się, że jest wolny, to od razu do niego zadzwoniłem. Znam go jako człowieka i koszykarza. Bardzo szybko się dogadaliśmy. On chce jeszcze sporo pokazać w tej lidze. Wierzę, że nam mocno pomoże - mówi nam Mantas Cesnauskis, trener Grupa Sierleccy Czarni Słupsk.

- Nie ukrywam, że nad propozycją ze Słupska zastanawiałem się niecałe... 24 godziny. Tutaj duże ukłony dla mojej żony, która wykazała się dużym poświęceniem. Została z dwójką dzieci w Bydgoszczy. Nie chcieliśmy starszej córce - wyprowadzką do innego miasta - wywracać życia do góry nogami. Dziękuję żonie, że mogę spełniać swoje sportowe ambicje. Mam nadzieję, że ten ruch się opłaci - podkreśla Michał Chyliński w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Powiem szczerze: myślałem, że zakończy pan karierę w Bydgoszczy, miejscu, w którym mieszka pan na co dzień. Dlaczego ostatecznie do tego nie doszło?

Michał Chyliński, nowy zawodnik Grupa Sierleccy Czarni Słupsk, trzy ostatnie sezony w Enea Abramczyk Astorii Bydgoszcz: Wielu tak myślało, było też sporo osób, które twierdziło, że tam odcinam kupony...

Mocne słowa. A to możliwe przy trenerze Arturze Gronku?

Jeśli ktoś twierdzi, że przy trenerze Gronku można odcinać kupony, to zapraszam go na okres przygotowawczy i wtedy zobaczy, jak to wszystko wygląda. Ale zostawmy to już. Nie ma sensu rozwodzić się nad tymi opiniami. Wiem, kim jestem i jaką mam etykę pracy.

Był w ogóle otwarty temat dalszej gry w Astorii?

Ja nawet nie zacząłem rozmów z Astorią z szacunku do tego klubu, ponieważ liczył się dla mnie aspekt sportowy, możliwość gry w pucharach, a nie kwestie finansowe. Zadzwonił do mnie trener Mantas Cesnauskis, który przedstawił mi bardzo ciekawą i konkretną wizję. Wtedy jeszcze mówiło się o fazie grupowej FIBA Europe Cup. Teraz sytuacja nieco się zmieniła, ale to i tak nie zmienia faktu, że w Słupsku mogę w pełni zrealizować swoje ambicje sportowe.

Co zadecydowało o transferze do Czarnych Słupsk?

Ambicja sportowa i rozmowa z trenerem Mantasem Cesnauskisem. Przyszedłem do Czarnych Słupsk, bo chcę jeszcze o coś powalczyć. Nie ukrywam, że bardzo zależało mi na tym, by być w miejscu, w którym będę mógł grać o jak najwyższe cele sportowe. Jestem głodny gry i rywalizacji.

Jaka była pana reakcja, gdy odebrał telefon od Mantasa Cesnauskisa?

Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Ucieszyłem się, bo mam jeszcze w sobie dużo energii i chęci do tego, by rywalizować z najlepszymi i grać o duże cele w naszej lidze. Nie ukrywam, że nad propozycją ze Słupska zastanawiałem się niecałe... 24 godziny. Tutaj duże ukłony dla mojej żony, która wykazała się dużym poświęceniem. Została z dwójką dzieci w Bydgoszczy. Nie chcieliśmy starszej córce - wyprowadzką do innego miasta - wywracać życia do góry nogami.

Dziękuję żonie, że mogę spełniać swoje sportowe ambicje. Mam nadzieję, że ten ruch się opłaci. W wakacje wykonałem sporo ciężkiej pracy, by pomagać drużynie, która ma duży potencjał. Uważam, że jesteśmy w stanie namieszać w lidze, choć ta mocno się zmienia. Jest sporo zespołów, które zgłaszają chęć rywalizacji o czołowe lokaty. Zapowiada się bardzo ciekawy sezon. Mogę też zdradzić słowa, które powiedziałem trenerowi Cesnauskisowi podczas pierwszej rozmowy.

Co to były za słowa?

Nie ukrywam, że bardzo podobała mi się jego wizja budowania składu i filozofii gry. W zeszłym sezonie byłem dużym fanem gry słupskiego zespołu.

Michał Chyliński: Mam szacunek do prezesów Astorii
Michał Chyliński: Mam szacunek do prezesów Astorii

Aż tak?

Tak. Trener Cesnauskis stawia na sprawdzone elementy, które przynoszą dużo korzyści. W obronie gramy twardo i fizycznie, nie ma skomplikowanych schematów. Bazuje się na tym, co uda się wypracować przez tygodnie pracy. Liczą się fundamenty. Jestem zdania, że to jest kluczowa kwestia w naszej lidze, do tego by odnieść sukces.

Mam takie wrażenie, że Michałowi Chylińskiemu teraz może być łatwiej funkcjonować w takim zestawie.

Też tak uważam! Nie chcę nikomu ujmować, ale prawdą jest, że łatwiej mi się gra w otoczeniu bardziej doświadczonych zawodników. W ostatnich trzech latach w Astorii była po prostu inna koszykówka. Nie chcę, by to zabrzmiało, że kogoś krytykuję, bo tak nie jest, ale to było coś zupełnie innego. Starałem się w tym odnaleźć, bywało lepiej i gorzej. Nie ma co ukrywać, że to też było cenne doświadczenie, z którego wyciągnąłem wnioski. Mam ogromny sentyment do Astorii. Jestem wdzięczny prezesom (Dzedzejowi i Borkowskiemu) za to, że mogłem zagrać w ekstraklasie w moim macierzystym klubie. To jest dla mnie wielka sprawa.

Podaliście sobie ręce na pożegnanie?

Tak. Rozstaliśmy się w zgodzie. Ja życzę Astorii jak najlepiej. Przed ogłoszeniem transferu do Słupska poszedłem do prezesa na rozmowę i przekazałem mu moją decyzję. Powiedziałem, że aspekt sportowy jest dla mnie najważniejszy. Prezesi zrozumieli i uszanowali moją decyzję. Nawet usłyszałem takie fajne słowa: "Michał, karierę ma się jedną i należy podejmować najlepsze decyzje dla samego siebie".

Słyszę dużo optymizmu w pana głosie przed tym zbliżającym się sezonem.

Jestem mocno podekscytowany! Nie ukrywam, że mam duże oczekiwania. Kilka lat nie było mnie w fazie play-off, tęsknię za grą o medale. To jest sól koszykówki. Po to się pracuje przez 7-8 miesięcy, by później czerpać z tego radość w fazie play-off. Jeszcze jednej rzeczy nie mogę się doczekać...

Jakiej?

Atmosfery podczas meczów rozgrywanych w "Gryfii". To jest coś pięknego. Gdy kibice śpiewają "Pieśń o Małym Rycerzu", to aż ciarki przechodzą po plecach. To jest bodziec, którego bardzo potrzebowałem.

Zobacz także:
Mantas Cesnauskis grzmi: Kilku mnie oszukało!
Brat gwiazdy wyjaśnia zamieszanie. To dlatego odrzucił ofertę
Amerykanin doczekał się, Andrzej Duda zrobił to!
A.J. Slaughter: Nie wykluczam gry w polskiej lidze [WYWIAD]

Komentarze (0)