26-letni Jared Wilson-Frame pod koniec sierpnia podpisał kontrakt z Kingiem Szczecin. Trener Arkadiusz Miłoszewski mógł w końcu odetchnąć, bo na trzy tygodnie przed startem sezonu 2022/2023 - po niełatwych negocjacjach - udało mu się pozyskać jakościowego zawodnika, który miał pełnić rolę lidera w szczecińskim zespole.
Nie jest tajemnicą, że ten transfer wywołał duże poruszenie w środowisku, eksperci - także inni trenerzy - mocno chwalili ten ruch. "Ten gracz ma duże możliwości, może być objawieniem ligi" - mówili.
Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, że Wilson-Frame wywinie taki numer szczecińskiemu klubowi. Strony w momencie podpisywania kontraktu ustaliły dokładny termin przyjazdu 26-letniego zawodnika do Polski. On i jego agent zapewniali, że Amerykanin stawi się w Szczecinie w wyznaczonej dacie.
ZOBACZ WIDEO: "Ćwierćfinał mistrzostw świata? Brzmi super!". Analiza szans polskich siatkarek
Radość w szczecińskim klubie szybko zamieniła się we frustrację. Gdy kierownik Kinga próbował skontaktować się z zawodnikiem ws. ustalenia szczegółów przyjazdu, ten przestał odbierać telefon. Nie było z nim żadnego kontaktu. To był wyraźny sygnał dla klubu, że z Amerykaninem dzieje się coś niedobrego. I tak też było. Po dwóch dniach jego agent zgłosił się do klubu z prośbą o... rozwiązanie kontraktu.
"Dostał znacznie lepszą ofertę z innego klubu i chce z niej skorzystać" - przekonywał. W klubie konsternacja. "Przecież ma podpisaną umowę u nas! Jak sobie to wyobraża?" - pytali zszokowani przedstawiciele Kinga. Między stronami doszło do sporych przepychanek słownych, ale finalnie nic z nich nie wynikło. Zawodnik nie przyjechał do Szczecina, na dodatek podpisał drugi kontrakt (w G-League - to zaplecze ligi NBA). W tym momencie... ma dwie ważne umowy, co jest niezgodne z regulaminem FIBA.
Wiemy, że klub zgłosił tę sprawę do specjalnego wydziału FIBA. Organ dyscyplinarny tej federacji zajmuje się tematem. King Szczecin będzie dochodził swoich praw i domagał się odszkodowania od zawodnika oraz jego agenta.
- Zawodnik podpisał umowę, agent zrobił to samo, ale po dwóch dniach gracz podjął decyzję, że jednak do nas nie przyjedzie, bo... podpisał kontrakt z innym klubem. Nie chciał przylatywać do Europy. W tym momencie ma dwa kontrakty. Było dużo przepychanek, sprawę zgłosiliśmy do FIBA, ale koszykarz może grać w Stanach Zjednoczonych. Tam nie możemy nic zrobić, bo G-League nie podlega pod jurysdykcję FIBA - mówi nam trener Arkadiusz Miłoszewski.
- Może i dobrze, że tak się stało? Już te dwutygodniowe negocjacje pokazały, że od początku mielibyśmy z nim ogromne problemy - dorzuca po chwili.
Przypomnijmy, że Jared Wilson-Frame miał przylecieć do Szczecina prosto z Las Vegas, gdzie w barwach Orlando Magic występował w NBA Summer League. Ostatnio grał na zapleczu ligi NBA. W G-League reprezentował barwy Salt Lake City Stars (klub afiliacyjny Utah Jazz). Miniony sezon skończył ze średnimi na poziomie 16 punktów, 5 zbiórek i 4 asyst na mecz. Ciekawostką jest fakt, że 26-latek grał już wcześniej w Europie. W barwach belgijskiego Limburg United Amerykanin średnio notował 16 punktów na mecz.
Z naszych informacji wynika, że King Szczecin jest bardzo blisko znalezienia następcy Jareda Wilsona-Frame'a. Wszystko wskazuje na to, że będzie to zawodnik z przeszłością w polskiej lidze.
- Jesteśmy na dobrej drodze do podpisania kontraktu z zawodnikiem, który może występować na pozycjach od 1 do 3. Potrafi grać z piłką, zdobywać punkty, ale jest też energetyczny i dobrze gra w defensywie - podkreśla trener Miłoszewski.
King Szczecin na inaugurację sezonu przegrał z BM Stalą Ostrów Wielkopolski 88:97. W 2. kolejce podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego zagrają u siebie z Enea Zastalem BC Zielona Góra (niedziela, 2 października: 19:30).
Karol Wasiek, WP SportoweFakty
Zobacz także:
Gwiazdor NBA pisał o nim w sieci. Tak trafił do Polski
Prezes polskiego klubu: Inflacja i kurs dolara nas przytłaczają
Żan Tabak: Polska liga nie jest atrakcyjna [WYWIAD]
Tyle wydali na obcokrajowców. Kadrowicz pomagał budować skład