"Jak WKS Śląsk Wrocław zastąpi Travisa Trice'a?" - to było jedno z najciekawszych pytań letniego okresu transferowego w Energa Basket Lidze. Fachowcy razem z kibicami "Trójkolorowych" zastanawiali się, na kogo postawią przedstawiciele 18-krotnych mistrzów Polski. Trice był we Wrocławiu kochany, noszony na rękach, bo był świetnym koszykarzem o ludzkiej twarzy.
Tańczył z rywalami na parkiecie, prowadził drużynę do kolejnych zwycięstw, a po meczach zbijał piątki z kibicami, rozdawał autografy i uśmiechał się do zdjęć. Często powtarzał: "relacje z fanami są dla mnie bardzo istotne, bez nich nie byłoby tego sportu".
Jego odejście było ciosem dla wrocławskiej społeczności, ale to też dowód na to, że w koszykówce nie ma za bardzo sensu przywiązywać się do nazwisk, bo migracja zawodników (po i w trakcie sezonu) między klubami jest ogromna. Nawet sami trenerzy podkreślają, że obcokrajowcy wybierają Polskę jako trampolinę do lepszych i bogatszych lig.
Trice nie ukrywał tego, że wybrał Śląsk właśnie ze względu na promocję swojej osoby w renomowanych rozgrywkach EuroCup. Tam pokazał się z dobrej strony, później został MVP finałów i wyfrunął do wielkiego świata. Kilka dni po zakończeniu sezonu ogłoszono jego transfer do hiszpańskiej UCAM CB Murcia.
Na miejsce Trice'a pozyskano o trzy lata młodszego Jeremiaha Martina, który w swoim CV ma występy w lidze NBA. Absolwent uczelni Memphis w najlepszej lidze świata rozegrał 21 meczów: 12 w Brooklyn Nets (trzy w fazie play-off) i dziewięć w Cleveland Cavaliers.
Martin grał też na zapleczu NBA (G-League), a w 2021 roku zdecydował się na karierę poza USA. Miniony sezon rozpoczął w Nowej Zelandii, a finalnie zakończył go w niemieckiej BBL. Tam dla drużyny BC Getynga notował średnio 16,8 punktu, 3,2 zbiórki i 3 asysty na mecz. Występy w eurocupowym Śląsku Wrocław są dla niego kolejnym krokiem w karierze. Może pokazać się na dużej scenie i - podobnie jak Trice - podpisać później kontrakt w silniejszym klubie za większe pieniądze. O ile oczywiście podoła roli lidera wrocławskiego zespołu.
- Po rozmowie z trenerem i moim agentem wiedziałem, że to miejsce, w którym chcę być. Widzę w tym klubie ogromny potencjał i chcę być częścią czegoś wyjątkowego - tłumaczył po podpisaniu umowy ze Śląskiem.
Urlep go chwali
Jak na razie idzie mu znakomicie. Martin już w sparingach pokazywał, że Śląsk dokonał dobrego wyboru. Po meczu w Zielonej Górze, w którym Amerykanin dał próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności, Kosma Zatorski, redaktor naczelny portalu Polskikosz, napisał wprost: "Martin to dobrze zainwestowane pieniądze".
W 3 z 4 meczów tego sezonu 26-letni Amerykanin przekroczył barierę 20 punktów, udowadniając, że jest graczem o sporych umiejętnościach. Jego atuty to na pewno szybkość (może najszybszy w lidze?), spryt, dobra gra na kontakcie z rywalami, penetracja, niezła defensywa, walka na zbiórkach (prawie 7 zb na mecz), kreowanie pozycji dla kolegów (5,7 asyst). Trener Andrej Urlep dodaje jeszcze jeden element: wyrachowanie w końcowych fragmentach meczów. W Warszawie Martin zdobył 10 z 14 ostatnich punktów drużyny w IV kwarcie.
- Jeremiah Martin udowadnia, że latem dokonaliśmy dobrego wyboru. Pokazuje, że jest graczem opanowanym, który świetnie rozgrywa najważniejsze fragmenty spotkań, mam nadzieję, że utrzyma to do końca sezonu - twierdzi szkoleniowiec WKS-u Śląska Wrocław.
Co różni Martina i Trice? Na pewno rzut z dystansu. MVP minionego sezonu nie miał z tym żadnego problemu, potrafił trafić nawet z ośmiu metrów. Był w tym elemencie piekielnie skuteczny. Z Martinem jest nieco inaczej, co ostatnio postanowili wykorzystać koszykarze Anwilu Włocławek.
W trakcie spotkania rywale, którzy byli dobrze na niego przygotowani, dawali mu nieco miejsca na oddawanie rzutów z dystansu, a to wszystko ze względu na to, że nie jest to jego najgroźniejsza broń. We wcześniejszych klubach rzucał bowiem na około 30-procentowej skuteczności, a w trzech pierwszych meczach sezonu miał 0/4. W Hali Mistrzów oddał aż pięć takich rzutów, dwa razy piłka wylądowała w koszu. Swoje zdanie w tym temacie wyraził trener Śląsk Wrocław.
- Wszyscy myślą, że to słaby shooter, ale to nie jest prawda. Oczywiście musi jeszcze nad tym elementem popracować, by być jeszcze lepszym, ale mnie jego celne "trójki" nie zaskakują - podkreśla Andrej Urlep.
Martin swoją klasę udowodnił w pierwszych meczach w PLK, teraz czas na kolejny sprawdzian. I to na znacznie wyższym poziomie. W środę koszykarze WKS-u Śląska Wrocław rozpoczynają rywalizację w rozgrywkach EuroCup. Pierwszym rywalem będzie hiszpańska Herbalife Gran Canaria. Umiejętności Martina sprawdzi m.in. 34-letni A.J. Slaughter, jeden z liderów reprezentacji Polski na EuroBaskecie (Polacy zajęli 4. miejsce).
Karol Wasiek, WP SportoweFakty
Zobacz także:
Tak buduje się zespół w polskiej lidze. Trener odkrywa karty
Mateusz Ponitka: Bez czekania na NBA
Żan Tabak: Polska liga nie jest atrakcyjna
Jest o nim głośno. Polski trener: chcę budować swoją markę
ZOBACZ WIDEO: Znamy grupę el. EURO 2024, cele na MŚ w Katarze - gorące dni reprezentacji | Z Pierwszej Piłki #21