Show trenera po meczu polskiej ligi. "Pisz sobie dalej, a od mojej drużyny się odczep!"

WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: trener Rafał Knap
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: trener Rafał Knap

Znajdujący się w połowie tabeli I ligi MKKS Żak Koszalin sprawił sensację, pokonując, jako pierwszy zespół w sezonie, lidera z Radomia w jego hali. Po zakończeniu meczu show dał Rafał Knap, trener gości, zwracając się z komunikatem do jednej z osób.

W meczu ostatniej kolejki pierwszej rundy sezonu zasadniczego Suzuki I ligi mężczyzn MKKS Żak Koszalin sprawił sensację, pokonując na wyjeździe HydroTruck Radom 83:77. Była to pierwsza domowa porażka lidera tabeli. Nic dziwnego, że po końcowej syrenie znakomite humory towarzyszyły zawodnikom i trenerowi gości.

Na konferencję prasową przybyli Arnold Sanders, zdobywca 12 punktów, i oczywiście Rafał Knap. Zanim koszykarz wyraził opinię o meczu, do zgromadzonych dziennikarzy zwrócił się szkoleniowiec. - Mam taką zasadę, że zawsze najpierw mówi zawodnik, chciałbym być jego tłumaczem, przynajmniej pierwszych dwóch zdań, bo te konferencje są zazwyczaj smutne, a my mamy dobry humor - uprzedził.

"Zła się nie ulęknę przy tak przystojnym trenerze"

Amerykanin rozpoczął wypowiedź, ale już po kilku słowach trenera było wiadomo, że "tłumaczona" wersja różni się od oryginału. - Kiedy przejdę ciemną doliną, zła się nie ulęknę, Rafał Knap stoi zawsze obok mnie. Ogólnie jestem szczęśliwy, że pracuję z tak przystojnym trenerem - powiedział Knap z szerokim uśmiechem.
 
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

- Jeżeli byśmy robili to, co mówił nam trener, czyli trafiali rzuty wolne, a mówi nam to zawsze, powtarza, "wkłada do głowy", to my jednak jesteśmy uparci i nie chcemy go słuchać, dlatego były nerwowe sytuacje - kontynuował szkoleniowiec.

- Spudłowaliśmy wiele rzutów wolnych, ale oczywiście nie jest to wina trenera, bo on uczy nas jak najlepiej, nawet rzucać z zamkniętymi oczami, po ciemku, bez ogrzewania. Straciliśmy koncentrację w trzeciej kwarcie, ale to tylko dlatego, że trener nas opuścił, powiedział: "Sami sobie poradzicie, ja nie jestem wam potrzebny". Ale bardzo potrzebowaliśmy trenera, zwłaszcza tak przystojnego, jak trener Knap - dodał, rozbawiając przedstawicieli mediów.

Ten triumf podniesie morale

Po bardzo sympatycznej części przeszedł do wypowiedzi "na serio". - Przepraszam za ten humorystyczny wstęp, ale konferencje prasowe są zazwyczaj poważne, a ja chciałem, żeby była radosna, zwłaszcza w tak szczególnym dla nas dniu, bo nie będę ukrywał, że takie zwycięstwo bardzo "buduje" nasze morale - podkreślił Knap.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważnym zawodnikiem dla HydroTrucku jest Kaheem Ransom, ale my też mieliśmy swoje ubytki, bo nie było jednego z naszych liderów, Kuby Dłoniaka. Byliśmy więc pod tym względem na równo. Wiemy, co daje swojemu zespołowi Kaheem, a co daje swojej drużynie Kuba, dlatego tym bardziej cenne jest to zwycięstwo dla nas - zaznaczył trener.

Kibice zgromadzeni na trybunach Hali MOSiR-u w Radomiu przecierali oczy ze zdumienia, gdy po pierwszej połowie Żak Koszalin prowadził 53:28. - Mimo 25 punktów przewagi i bardzo dobrej naszej gry, zwłaszcza w obronie, bo na 28 punktów aż 14 straciliśmy po rzutach wolnych, to popełniliśmy kilka niepotrzebnych fauli - Knap podał jeden z głównych powodów tego, że w trzeciej kwarcie jego podopieczni zaczęli tracić wypracowaną zaliczkę.

Wspięli się na wyżyny, dolary za orzechy

- Proszę pamiętać, że graliśmy z liderem, jest to pierwsza porażka HydroTrucku u siebie i każda drużyna, która tu przyjeżdża, musi się wspiąć na swoje wyżyny. Jest to bardzo mocny zespół i niewątpliwie jeden z faworytów do awansu. Ma dobrego trenera i zawodników z doświadczeniem ekstraklasowym. Kilku miałem przyjemność prowadzić, dlatego z sentymentem podchodzę do takich meczów - przyznał szkoleniowiec koszalinian.

- Jestem dumny z moich zawodników, z tego, że podołali zadaniu, bo każdy, kto był na parkiecie, dał z siebie wszystko. Ten mecz na początku mógł się nie podobać kibicom gospodarzy, natomiast później, gdy rywale zaczęli "gonić", to czapki z głów dla moich zawodników, że wytrzymali ten napór i nie dali się "przebić" przeciwnikom. Gdyby tak się stało, to jestem w stanie założyć się o dolary za orzechy, że ciężko byłoby nam wrócić do gry i wygrać ten mecz - stwierdził.

Zwolnienie trenera tylko na jego zasadach, specjalny komunikat

Następnie trener przyjezdnych zwrócił się z bezpośrednim apelem. - Moim "wiernym" kibicom z Koszalina, nie będę wymieniał z imienia i nazwiska, którzy mnie już zwalniali, chcieli zwolnić, może dalej chcą to zrobić, to powiem: zrobimy to na moich zasadach, a ty, trollu internetowy, pisz sobie dalej, grilluj mnie dalej, a od mojej drużyny się odczep! - powiedział prosto do kamery.

Brak strzelca

Wielu radomskich kibiców ostrzyło sobie zęby na występ Jakuba Dłoniaka w hali, w której grał w sezonie 2013/2014. Strzelca zabrakło jednak w składzie MKKS-u. - Kiedy wróciliśmy do treningów 28 grudnia, Kuba się rozchorował, miał problemy z płucami, wziął antybiotyk - Knap wyjaśnił przyczynę absencji jednego ze swoich najlepszych podopiecznych.

- Nie chcieliśmy ryzykować, ponieważ w sobotę mamy kolejny bardzo ważny mecz, kalendarz jest napięty, jak dla każdej drużyny. W styczniu mamy sześć spotkań, a Kuba, nie zaglądając w metrykę, jest graczem doświadczonym, więc jego trzeba bardziej oszczędzać niż eksploatować - zakończył szkoleniowiec.

Czytaj także:
>> Mistrzowie NBA przegrali równo z syreną
>> Gortat zszokował swoimi słowami. Jest reakcja celebryty

Komentarze (0)