Mistrzowie NBA mieli tylko 4,2 sekundy przy wyniku 116:119. Gracz Detroit Pistons, Killian Hayes wytrzymał bowiem presję i trafił dwa rzuty wolne. Trener Steve Kerr poprosił o przerwę.
Stephen Curry jest kontuzjowany, a w takich sytuacjach większa odpowiedzialność spoczywa na barkach Klaya Thompsona i Jordana Poole'a. Piłkę dostał ten pierwszy.
Thompson znów wspiął się na wyżyny, trafił za trzy, doprowadził do wyrównania i wprawił w euforię ponad 18 tysięcy kibiców, zgromadzonych w środę w hali Chase Center w San Francisco.
Pistons została tylko sekunda. Jak się chwilę później okazało, to wystarczyło!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Bohaterem ekipy z Detroit został Saddiq Bey. 23-latek trafił za trzy równo z syreną, a Pistons po szalonym meczu pokonali mistrzów NBA 122:119, odnosząc 11. zwycięstwo w kampanii 2022/2023.
- To była trudna sytuacja, nawet dobrze jej już nie pamiętam, wszystko działo się bardzo szybko - tłumaczył w rozmowie z mediami Bey. - Miałem tylko sekundę, więc musiałem błyskawicznie podjąć decyzję i jestem po prostu wdzięczny, że piłka wpadła do kosza - dodawał skrzydłowy.
Warriors nie zwykli przegrywać na własnym parkiecie. To był ich dwudziesty występ u siebie w tym sezonie i dopiero trzecia porażka. Thompson rzucił 30 punktów, a Poole miał 24 "oczka". Dla "Tłoków" 29 punktów wywalczył Chorwat Bojan Bogdanović.
Co ciekawe, było to drugie bezpośrednie starcie tych drużyn w tym sezonie i drugie zwycięstwo Pistons.
Wynik:
Golden State Warriors - Detroit Pistons 119:122 (26:34, 30:26, 32:31, 31:31)
(Thompson 30, Poole 24, Jerome 18 - Bogdanović 29, Duren 18, Bey 17)
Czytaj także: Szok w noworocznym hicie PLK. BM Stal rozniosła Legię!
Nie ma na nich mocnych. Mistrzowie Polski nadal bezbłędni