W przerwie letniej w ekipie Żubrów Białystok doszło do sporego przetrzebienia kadrowego. Drużynę opuściło większość czołowych zawodników (Andrzej Misiewicz, Brahima Konare, Piotr Jagoda, Artur Busz, Adam Bet i Kamil Zakrzewski). W miejsce tych graczy nie przyszedł właściwie nikt, kto mógłby wypełnić lukę po tej "armii zaciężnej". Teraz skład podlaskiego teamu opiera się głownie "garstce" koszykarzy, którzy zostali w zespole i nowych zawodnikach ściągniętych z drugoligowego Tura Bielsk Podlaski.
Z racji znacznego "odchudzenia" składu, sympatycy basketu z Białegostoku mają świadomość, że Żubry nie odegrają większej roli w pierwszej lidze, i są skazani na walkę o utrzymanie. Już w inauguracyjnej kolejce, stwierdzenie te znalazło swoje potwierdzenie, gdyż podopieczni Marka Kubiaka dostali tęgie lanie od stargardzkiej Spójni, przegrywając 65:101.
Natomiast w teamie Intermarche Zastalu Zielona Góra po inauguracji rozgrywek, nastroje również nie są zbyt dobre. Na początek, drużyna z Winnego Grodu przegrała ze Zniczem Basket Pruszków 59:75. Potyczka ta pokazała Zastalowcom, jak w tym sezonie trudna i wyrównana, będzie pierwsza liga. Ponadto, kontuzję odniósł (złamanie nosa) Wojciech Kus, który w meczu z pruszkowianami był jednym z najskuteczniejszych graczy Zastalu (15 punktów). 23-letni obrońca w Białymstoku nie wystąpi.
Mając na myśli, uraz tego zawodnika, można mówić o szczęściu w nieszczęściu, gdyż Kus to gracz obwodowy, a akurat na obwodzie w Zastalu ma kto grać. Gorzej z kolei przedstawiałaby się sytuacja, gdyby do gry niezdolny był któryś z wysokich koszykarzy, ponieważ pod koszem zielonogórskiemu zespołowi brakuje trochę centymetrów.
Z obozu Zastalu dopływają do nas również pozytywne wieści. Podopieczni Tomasza Hertka w środę w meczu pierwszej rundy Pucharu Polski pokonali drugoligowy Harmattan Gniewkowo 102:64. Zwycięstwo te jest dobrym prognostykiem dla zielonogórzan przed sobotnim meczem.
Spotkanie rozpocznie się w sobotę, 10 października o godzinie 17.00 w hali UM przy ul. Wołodyjowskiego 1.