Karaś zrobił swoje - trenerzy po meczu Stal Ostrów - AZS Radex Szczecin

Andrzej Karaś, który wiele lat spędził na parkietach ekstraklasy miał udział w zwycięstwie AZS-u Radex Szczecin nad Stalą Ostrów Wielkopolski. Drużyna 37-letniego gracza w sobotni wieczór po dogrywce zwyciężyła 101:94 w pojedynku II ligi koszykarzy w grupie B.

Kasper Smektała (trener Stali): Nie wykorzystaliśmy swojej szansy. W ostatniej akcji czwartej kwarty moi zawodnicy mieli przerwać grę AZS-u i doprowadzić do rzutów osobistych. Nie zdołali tego zrobić i pozwolili Karasiowi oddać rzut. W dogrywce praktycznie nie mieliśmy już sił. Nasza gra nie opiera się na ustawianej koszykówce, chcę żeby chłopacy grali żywiołowy basket w ataku. To jest nasza siła i tym możemy wygrywać. Nie mamy wysokich i doświadczonych graczy. Nie mogłem skorzystać z usług Łukasza Ptaka, którym na czwartkowym treningu doznał skręcenia stawu skokowego. Zabrakło nam właśnie takiego zawodnika jakim jest Łukasz, żeby trochę po przepychał się pod koszami. Mamy teraz dziesięć dni przerwy. Musimy w tym czasie popracować nad dobrą obroną, dzięki której możemy uruchamiać szybki atak. To musi dobrze funkcjonować.

Zdzisław Majcherek (trener AZS-u): Moi zawodnicy z niedowierzaniem patrzyli na poczynania młodych chłopaków z Ostrowa, którzy trafiali za trzy punkty i to z każdej pozycji. Nie wychodziła nam w początkowej fazie meczu obrona. Nie lekceważyliśmy zespołu z Ostrowa, tylko po prostu tak nam wyszedł ten mecz. To był nasz drugi daleki wyjazd w zaledwie kilka dni. Ciągle jesteśmy w podróży i nie mamy czasu na żaden odpoczynek. Cieszę się, że Andrzej Karaś, który wrócił do gry po urazie kolana wszedł na ostatnie 8 minut i zrobił swoje. Na tego zawodnika liczymy, w trudnych momentach taki doświadczony gracz musi decydować o grze i o wyniku. Trzymałem go specjalnie na ławce, bo ze zdrowiem jeszcze u niego nie jest najlepiej.

Komentarze (0)