MKS Dąbrowa Górnicza wygrywa w Jeleniej Górze

To było starcie dwóch ekip, które świetne rozpoczęły swój sezon. W pierwszej kolejce sezonu 2009/2010 Sudety wygrały na wyjeździe z ŁKS-em Łódź 86:74 , a MKS Dąbrowa Górnicza pokonała u siebie MOSiR Krosno 50:44. Na pierwsze spotkanie w Jeleniej Górze czekali przede wszystkim kibice, którzy niemal do ostatniego miejsca wypełnili halę przy ulicy Sudeckiej.

Spotkanie lepiej rozpoczęli przyjezdni, już na początku wypracowali sobie kilkupunktową przewagę. Jeleniogórzanie byli stremowani, długo męczyli się ze zdobyciem swojego pierwszego kosza. Dopiero w czwartej minucie fatalną passę rzutową przerwał Janavor Weatherspoon. Goście wysoko postawili poprzeczkę w tym spotkaniu, dzięki świetnym rzutom Radosława Basińskiego i Marka Piechowicza prowadzili już 14:10. Wtedy przebudził się jeleniogórski zespół. Za sprawą Tomasza Wojdyły, który nie tylko świetnie bronił, ale i rzucał do przeciwnego kosza miejscowi zakończyli pierwszą kwartę prowadząc 18:16.

Wydawało się, że Sudety zaczną grać coraz lepiej i odskoczą rywalom na kilka punktów. Jednak po przerwie jeleniogórzanie popełniali sporo błędów i mieli problemy ze zdobywaniem kolejnych koszy. Goście z zimną krwią wykorzystywali błędy rywali i po 14.minutach meczu było już 27:18. Trener jeleniogórzan - Ireneusz Taraszkiewicz nie wytrzymał i wziął czas dla swojego zespołu. Nie pomogło. Jeleniogórzanie zaraz po przerwie popełnili kolejny prosty błąd, w postaci straty piłki na własnej połowie, a to bez wahania wykorzystał Marek Piechowicz popisując się efektownym wsadem. Gospodarze spotkania próbowali odrobić straty i grać na swoim poziomie. Dopiero w szóstej minucie tej kwarty pierwsze punkty zdobył Paweł Minciel trafiając dwa osobiste. Później z dobrej strony pokazał się Krzysztof Samiec, który popisał się celną trójką. Jednak to było za mało, bo goście wyraźnie przyśpieszyli i za sprawą Radosława Basińskiego i Krzysztofa Kozińskiego seryjnie zdobywali kolejne punkty. Po drugiej kwarcie przyjezdni prowadzili już 42:29.

Po zmianie stron przebudził się obcokrajowiec w drużynie Sudetów - Janavor Wheatherspoon, który dwoił się i troił pod koszem rywali. Zdobywca 18 punktów dał sygnał swojej drużynie do odrabiania strat. To po jego celnych rzutach i trafieniu Rafała Niesobskiego trener Dąbrowy - Wojciech Wieczorek zmuszony był wziąć czasu, ponieważ przewaga jego zespołu zmalała do pięciu punktów (39:44). Później trwała zacięta walka o każdy kawałek boiska. Niesamowite walki o piłkę na całym parkiecie, wysoka skuteczność rzutowa obydwu drużyn oraz szybkie kontry podobały się kibicom. Po dwóch celnych rzutach Niesobskiego zza linni rzutów wolnych dały prowadzenie Sudetom, ale nie na długo. Celna trójka Krzysztofa Kozińskiego i rzut Grzegorza Szybowicza wyprowadził Dąbrowę na pięciopunktowe prowadzenie 54:49.

Czwartą kwartę lepiej zaczęli goście, którzy wykorzystali fatalne błędy Sławomira Nowaka i Tomasza Prostaka. Po pięknym rzucie za trzy Kozińskiego przewaga przyjezdnych wzrosła do 10 punktów. To oni do samego końca kontrowali przebieg spotkania i nie dali sobie wyrwać zwycięstwa. W jeleniogórskim zespole brakowało zespołowej gry, jak miało to miejsce w Łodzi, a sami zawodnicy popełniali za dużo prostych błędów - jak na złość pudłowali zza linii rzutów wolnych. Goście przede wszystkim dzięki wysokiej skuteczności oraz świetnej grze zmienników z ławki rezerwowych potrafili zneutralizować wszystkie atuty jeleniogórskiej drużyny odnosząc kolejne zwycięstwo w sezonie.

Sudety Jelenia Góra - MKS Dąbrowa Górnicza 71:81 (18:16, 11:26, 20:12, 22:27)

Sudety: Weatherspoon 18, Wojdyła 17, Nowak 13, Niesobski 12, Samiec 5, Minciel 2, Kułyk 2, Prostak 2

MKS: Basiński 15, Piechowicz 12, Lisewski 11, Szybowicz 10, Koziński 8, Zmarlak 8, Szczypka 6, Bogdanowicz 5, Zieliński 4, Lewicki 2

Źródło artykułu: