Zdecydowała trzecia kwarta - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Asseco Prokom Gdynia

Koszykarze Stal Stalowa Wola po porażce z wicemistrzem Polski tym razem musieli uznać wyższość mistrza kraju. We wtorkowy wieczór Asseco Prokom Gdynia wygrał w Stalowej Woli różnicą 26 oczek. Do odniesienia zwycięstwa graczom z Trójmiasta wystarczyła dobra gra przez 10 minut.

Zaskoczyli mistrza

Początek meczu nie zapowiadał emocji. Po 150 sekundach goście po dwóch trójkach Jana Jagli prowadzili 0:6. Wydawało się, że Asseco Prokom Gdynia zacznie odjeżdżać Stalówce. Tak się jednak nie stało. Sygnał do ataku dał Michał Gabiński, który rzucił zza linii 6.25m. Potem to samo uczynił Rafał Partyka i po ponad 4 minutach był remis 8:8. Po gospodarzach widać było wolę walkę i chęci. Po niespełna sześciu minutach beniaminek z Podkarpacia wyszedł na prowadzenie 12:10. Chwile potem przewaga wzrosła do trzech oczek. Do końca tej kwarty trwała ostra walka punkt za punkt, ale przewaga gospodarzy nie zmalała i po pierwszych 10 minutach było 21:18. - Stal nas nie zaskoczyła. My po prostu szukaliśmy odpowiedniego rozwiązania. Rotowaliśmy składem i stąd tak a nie inaczej wyglądała nasza gra, mimo że zła ona nie była. Gospodarze poczuli szansę, trafili trójki. Stal poczuła sie pewniej i musieliśmy włożyć sporo wysiłku, aby ją zatrzyać - powiedział po meczu opiekun Asseco Prokomu Gdynia Tomas Pacesas.

Dobre siedem minut Stali

Bardzo szybko mistrz Polski zredukował stratę do Stali. Po 150 sekundach drugiej części gry goście wyszli na prowadzenie. Potem przez kolejne sześć minut drużyna z Gdyni nie potrafiła wyraźnie odskoczyć Stalówce. Jeszcze w 14 minucie meczu po trafieniu Gabińskiego na prowadzeniu była Stal, ale jak się okazało było to ich ostatnie prowadzenie. Potem do głosu doszli gdynianie, którzy w ostatnich trzech minutach zagrali bardzo dobrze i do przerwy wygrywali 33:41.

Pokazali klasę

O trzeciej kwarcie można powiedzieć niewiele. Stal zdobyła w niej 12 punktów i była tłem dla świetnie grających gości z Gdyni. Asseco bardzo szybko odskoczyło na kilkanaście oczek, a Stalówka nie potrafiła przebić się przez grających strefą mistrzów Polski. Przewaga graczy z Trójmiasta rosła z minuty na minutę. Po niecałych 23 minutach Stalowcy mieli szansę zredukować nieco stratę, ale nie wykorzystali dwóch rzutów osobisty po faulu umyślnym Adama Łapety, a potem bardzo szybko stracili piłkę i dwa kolejne oczka. W połowie tej części gry po trafieniu 2+1 Davida Logana zrobiło się 37:58, a po kolejnej akcji 2+1 tym razem Łapety na ponad minutę przed końcem tej kwarty 43:73. Mecz właściwie był już rozstrzygnięty przed ostatnią odsłoną spotkania.

Zagrali Polakami

Mistrzowie Polski jeszcze przez trzy minuty ostatniej kwarty grali tak, jak przystało na najlepszą drużynę poprzedniego sezonu w kraju. Potem trener Tomas Pacesas wprowadzał systematycznie na plac gry samych Polaków i przed ostatnie 6 minut na parkiecie w drużynie Asseco występowali sami zawodnicy znad Wisły. Gospodarze nie potrafili jednak wykorzystać tej okazji. Dopiero w ostatnich 120 sekund głównie za sprawą Jarryda Loyda zniwelowali rozmiary porażki z 36 oczek straty do 26. Ostatecznie Asseco Prokom Gdynia zwyciężył w Stalowej Woli 66:92. Gdyby koszykarze z Podkarpacia potrafili zagrać przez 40 minut tak, jak w pierwszej kwarcie, to mistrz Polski miałby niemałe problemy z odniesieniem zwycięstwa w potyczce z beniaminkiem.

Stal Stalowa Wola - Asseco Prokom Gdynia 66:92 (21:18, 12:23, 12:36, 21:15)

Stal Stalowa Wola: Loyd 23 (2x3), Wołoszyn 12 (3x3), Gabiński 12 (1x3), Partyka 6 (2x3), Godbold 4, Klima 3 (1x3), Nelson 2, Malczyk 2, Andrzejewski 2.

Asseco Prokom Gdynia: Logan 22 (3x3), Sow12, Brazelton 9 (3x3), Jagla 8 (2x3), Woods 8, Burrell 8, Ewing 8, Kostrzewski 6, Łapeta 6, Hrycaniuk 4, Szczotka 1, Seweryn 0.

Sędziowali: Grzegorz Ziemblicki, Roman Kuczyński, Tomasz Tomaszewski.

Widzów: 1000.

Źródło artykułu: