Tylko sześć spotkań rozegrali Litwini na EuroBaskecie 2009 w Polsce, gdyż swoją przygodę zakończyli na rundzie grupowej w Łodzi. Wygrywając tylko jeden mecz przeciwko Bułgarii, zostali sklasyfikowali dopiero na 11. miejscu, co jest drugim najgorszym wynikiem tej reprezentacji w historii Mistrzostw Europy (W 2001 roku w Turcji Litwini zajęli 12. lokatę). Nic więc dziwnego, że Litewski Związek Koszykówki (LKF) szybko podjął decyzje mające na celu wyjście z dołka.
Po pierwsze, przyjął dymisję dotychczasowego trenera Ramunasa Butautasa, na którego spadła cała fala krytyki za fatalny występ na turnieju. A po drugie, powziął decyzję, że kolejnym szkoleniowcem kadry na pewno będzie Litwin. Związek jest bowiem zdania, że mimo nieudanej przygodzie z Butautasem, porządek w reprezentacji może zaprowadzić tylko rodzimy trener. Nazwiska trzech kandydatów ubiegających się o to stanowisko zostaną zaprezentowano oficjalnie na zebraniu działaczy LKF 21 października. Mimo jednak usilnych starań prezesa związku Vladasa Garastasa, trójka pretendentów jest znana.
Pierwszy z nich to największa postać litewskiej myśli szkoleniowej - Jonas Kazlauskas. Podstawowym problemem jest jednak fakt, iż 55-letni trener związany jest kontraktem z reprezentacją Grecji, którą doprowadził do brązowego medalu Mistrzostw Europy. Umowa wygaśnie dopiero za kilkanaście miesięcy a Litwa potrzebuje trenera najpóźniej od marca (takie są założenia związku). Sam Kazlauskas uciął wszelkie spekulacje na temat możliwego zerwania kontraktu za odpowiednią sumą wykupu, aczkolwiek przyznał, że prowadzenie reprezentacji swojego kraju to zawsze wielkie wydarzenie i honor.
Drugim kandydatem jest Rimas Kurtinaitis doskonale znany polskim fanom ze Śląska Wrocław, który w batalii o stanowisko pierwszego trenera kadry ma kilka atutów w ręku. Przede wszystkim kosztowałby związek o wiele mniej, niż Kazlauskas, a ponadto na ostatnim EuroBaskecie był asystentem Butautasa i teraz mógłby otrzymać swoją szansę. Przemawiają za nim również sukcesy, które odniósł w ostatnim sezonie z Lietuvosem Rytas Wilno m.in. triumf w Pucharze Europy czy deklasacja Żalgirisu Kowno na krajowym podwórku we wszystkich rozgrywkach.
Na ostatnią, hierarchicznie, opcję wygląda zatrudnienie najmłodszego z tego grona Kęstutisa Kemzury. Być może jednak wariant ten w ogóle nie będzie brany pod uwagę, gdyż Kemzura ma czas do 15 października, by określić się czy zamierza kontynuować swoją przygodę z reprezentacją... Łotwy. Bowiem tą właśnie kadrę prowadził 39-latek na turnieju w Polsce i choć odpadł z rundy kwalifikacyjnej w wyjątkowo dziwny sposób po wygranym meczu z Niemcami, to jednak sternicy łotewskiej federacji są zgodni - warto dać kolejną szansę temu szkoleniowcowi.