Faworytów jest kilku. Gorzów bez dwóch zawodniczek w play-off?

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Lindsay Allen
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Lindsay Allen

Na zakończenie rundy zasadniczej PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów przegrała u siebie z Enea AZS Politechniką Poznań 78:96. Gorzowianki i tak zajęły pierwsze miejsce, z kolei poznanianki awansowały na trzecie. Te pierwsze nie popadają w euforię.

Środowy mecz niemalże od początku był pod kontrolą Enea AZS Politechniki Poznań. Goście poczuli swoją szansę. - Myślę, że świat by się nie zawalił, gdybyśmy przegrali to spotkanie. Dużo ludzi tak o tym myślało, że tak do tego podejdziemy. Natomiast my nie chcieliśmy kalkulować. Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy faworytem i jechaliśmy tu spróbować wygrać. Dobrze nam się mecz ułożył od samego początku, mieliśmy dobrą skuteczność. Strefa sprawiała problemy przeciwniczkom - mówił po spotkaniu trener Wojciech Szawarski.

Zwycięstwo dało poznaniankom trzecie miejsce na koniec rundy zasadniczej i na tym nie chcą poprzestać. - Od początku tego roku dobrze gramy i mam nadzieję, że się rozkręcamy z każdym meczem i coś w tych play-offach też osiągniemy - powiedziała kapitan zespołu, Agnieszka Skobel.

W Gorzowie mogą być niepocieszeni. To dopiero druga porażka w Energa Basket Lidze Kobiet. W drużynie zabrakło w środę Tilbe Senyurek oraz Karoliny Matkowskiej. - Przegraliśmy to mentalnie. W głowach było to, że i tak mamy to pierwsze miejsce, a nie mamy na boisku Tilby, Karoli. Podświadomie się gdzieś tam poddaliśmy. Drużyna z Poznania grała na luzie. Dostaliśmy srogie lanie, ale taka sytuacja powinna pozytywnie na nas wpłynąć - podsumował Dariusz Maciejewski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

- Wynik mówi sam za siebie. Grałyśmy fatalnie, przede wszystkim w obronie. Poznań dołożył bardzo dobrą skuteczność, więc miałyśmy po prostu problem. Nam w pierwszej połowie nic nie wpadało, mimo że to były dobre pozycje rzutowe. Obrona dzisiaj nawaliła, może trochę sił zabrakło - wtórowała mu Julia Bazan.

Szkoleniowiec PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski nie jest pewien, czy będzie miał dostępną całą kadrę na play-off. Wspomniana Turczynka i Polka mają leczyć poważne urazy, choć pierwszą z nich widzieliśmy na ławce, jak żywo wspierała koleżanki będące na parkiecie i sama jest pozytywnie nastawiona do występu w sobotę. - To są groźne urazy, nie chcę nic wyrokować. To nie błahostki, bo chodzi o kolana. Miejmy nadzieję, że chociaż jedna z nich zagra - przyznał Maciejewski.

Dobrej myśli jest też Bazan. - Tilba myślę, że już w przyszłym meczu, czyli w sobotę, na pewno będzie z nami grała. To nic poważnego. Dostała trochę wolnego. Bardzo dobrze, że wychodzimy z pierwszego miejsca, bo przez to prawdopodobnie trafiamy na Wrocław. To jest najlepsza pozycja, jaka może być, ale teraz skupiamy się tylko na play-offach, by wygrać najbliższe mecze i walczyć o jak najwyższe miejsce w tym sezonie. Bardzo tego chcemy i będziemy do tego dążyć. Jesteśmy w stanie i powinnyśmy grać o złoto - stwierdziła.

Fazy zasadniczej zespół z Gorzowa nie wygrał od bardzo dawna. Nastroje są jednak tonowane. - Mieliśmy taką sytuację dawno temu. Faworytów jest kilku co najmniej. Finał Pucharu Polski pokazał, że po powrocie Banaszak i Gertchen do składu Polkowice nie przegrały meczu. Grają całkiem inną koszykówkę, opartą na rzutach z dystansu. Do tego trzeba się bardzo dobrze przygotować. Na pewno wielu nas już skreśliło z walki o złoty medal, ale my nie możemy myśleć w kategoriach, że ktoś jest faworytem lub nie. Mamy swoje rzeczy do zrobienia. Na początku trzeba pokonać Wrocław, który również w tej drugiej rundzie gra bardzo dobrze - powiedział Maciejewski.

Za gorzowiankami 20 meczów rundy zasadniczej oraz gra w Suzuki Pucharze Polski Kobiet i Women EuroCup. Zmęczenie może odgrywać dużą rolę, ale to dotyczy wszystkich. - Wszystkim zmęczenie daje się we znaki. Oprócz Polkowic pozostałe zespoły mają ograniczoną rotację. Jeżeli komuś wypadnie podstawowy gracz, to jest duży problem. Wtedy szanse się wyrównują. Weźmy Zagłębie Sosnowiec. Siedem zwycięstw w pierwszej rundzie. Wypadła im January na dwa miesiące i wygrali tylko trzy mecze - zauważył trener Akademiczek. - Aby było łatwiej, rotacja powinna być trochę większa. Zobaczymy, jak będzie. Dobrze, że Paula Duchnowska wróciła. Wszystkie się z tego cieszymy - mówiła z kolei Julia Bazan.

W Gorzowie nikt już nie rozpamiętuję sytuacji z Dominiką Fiszer, mimo że ta mogłaby wzmocnić rotację w zespole. - W ogóle nie odczuliśmy tego w tej rundzie. Wygraliśmy wszystko, co mieliśmy wygrać. Tej sytuacji w klubie nikt już nie pamięta. Koncentrujemy się na przyszłości, a to było kilka miesięcy temu - zakończył Dariusz Maciejewski.

Zobacz także:
Nowe rozdanie, końcówka taka sama
Wysyp kontuzji w polskiej lidze!

Komentarze (0)