Zespół PGE Spójni Stargard jest jedną z największych rewelacji rozgrywek w Energa Basket Lidze. Podopieczni Sebastiana Machowskiego - po dokonaniu kilku zmian w składzie - grają jakościową i skuteczną koszykówkę i są o krok od awansu do upragnionej w Stargardzie fazy play-off.
Duża w tym zasługa pozyskanego - w trakcie trwania rozgrywek - Courtneya Fortsona, który wrócił do koszykówki po prawie dwuletniej przerwie. Amerykanin znacząco podniósł poziom zespołu. Od momentu jak przyszedł, wszyscy zaczęli grać lepiej, a to w konsekwencji przełożyło się na wyniki.
Trener Sebastian Machowski w rozmowie z WP SportoweFakty zdradza, jak udało się namówić Fortsona do transferu do Stargardu, co zmieniło się po jego przyjściu i jak wygląda z nim komunikacja na co dzień. Niemiecki szkoleniowiec mówi nam także o kulisach transferów innych ważnych zawodników: Bensona i Penavy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Błachowicz pojechał na egzotyczne wakacje. Pokazał hitowe zdjęcie
- Mimo że jesteśmy klubem z małego miasta, o znacznie mniejszych możliwościach finansowych od innych zespołów z czołówki, to potrafimy grać dobrą i jakościową koszykówkę, a najważniejsze zwyciężać. Mnie - jako trenera - najbardziej zadowala fakt, że znaleźliśmy sposób do wygrywania meczów - podkreśla Sebastian Machowski.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty: Jakie były okoliczności transferu Courtneya Fortsona do PGE Spójni Stargard? Jak udało się go namówić na grę w waszym klubie?
Sebastian Machowski, trener PGE Spójni Stargard: Jak wszyscy wiedzą: Courtney nie grał w koszykówkę przez dwa lata. Jego żona - po urodzeniu pierwszego dziecka - miała pewne problemy. Courtney postanowił zawiesić karierę i zostać w domu, mimo że miał na stole świetne oferty pod względem finansowym. To jednak rodzinny facet, który ma w życiu jasno ustawione priorytety. Dla niego rodzina jest najważniejsza. Gdy sprawy ułożyły się po jego myśli, Courtney postanowił wrócić do koszykówki. Zaczął szukać możliwości, by pokazać swoje umiejętności.
Czy znał go pan wcześniej? Mieliście kiedyś okazję porozmawiać?
Znałem go oczywiście z występów z ligi chińskiej. On tam grał przez cztery lata, a ja pracowałem przez okres dwóch sezonów. Courtney był MVP rozgrywek, grał na świetnym poziomie, widziałem, jak klasowy jest to rozgrywający, którego bardzo trudno powstrzymać. Gdy usłyszałem, że jest szansa go pozyskać do PGE Spójni, to długo się nie zastanawialiśmy.
Mimo dwuletniej przerwy od grania?
Tak, bo wiedziałem, jakiego typu jest to rozgrywający. Takiego właśnie potrzebowaliśmy. Przed sezonem nieco zaryzykowaliśmy z postawieniem na znacznie młodego gracza na tej pozycji, Isiaha Browna, co nie okazało się dobrym wyborem. Po prostu ten zespół potrzebował gracza o innym profilu i większym doświadczeniu. Był też moment, w którym próbowaliśmy grać z nimi dwoma, ale to manewr też nie wyszedł i finalnie rozstaliśmy się z Brownem.
W jakiej formie przyleciał do Polski?
Może wielu mi nie uwierzy, ale ja już na pierwszym treningu - po przylocie - widziałem faceta, którego wcześniej obserwowałem przez długi okres w Chinach. Nie było widać wielkich różnic. Przyjechał do Polski w świetnej formie fizycznej, od pierwszych zajęć pokazał zaangażowanie i duże serce do gry. Potrzebowaliśmy takiego gościa, który popchnie naszą drużynę w odpowiednią stronę. Też nie bałem się o jego przygotowanie, bo w Chinach miał olbrzymią dawkę grania - tam jest podobny kalendarz jak w NBA: 3/4 mecze w tygodniu. A on w każdym spotkaniu grał po 30 i więcej minut.
W Polsce jest jednak tylko jeden mecz w tygodniu. Czy to nie powoduje pewnych problemów i zgrzytów w drużynie? Pytam, bo widzę, że czasami Courtney frustruje się, gdy musi siedzieć na ławce i stamtąd przyglądać się kolegom.
Jestem z nim w stałym kontakcie, bardzo dużo rozmawiamy, i to na różne tematy. Prawdą jest, że on ma swoje ambicje, plan na różne sytuacje i wizję, jak to ma wyglądać. Tyle tylko, że ja też mam swoją wizję i konkretny plan na grę zespołu i jego wykorzystanie. Dlatego też cały czas rozmawiamy o tym, by znaleźć tę wspólną drogę. Od samego początku powtarzam mu, że on nie będzie grał po 40 minut w meczu. On musi być jak najbardziej wydajny i efektywny, by koledzy też wskoczyli na wyższy poziom, co w konsekwencji przekłada się na lepszą grę i wyniki.
W meczu z Suzuki Arką Gdynia graliście od połowy trzeciej kwarty bez niego. Dlaczego?
Courtney w ostatnim tygodniu nie czuł się najlepiej, zmagał się z przeziębieniem. W trakcie meczu widziałem, że nie jest aż tak efektywny jak zawsze, nie ma też tej odpowiedniej energii, dlatego uznałem, że czas postawić na innych zawodników. To proste.
Czy Courtney Fortson to mocny kandydat na MVP sezonu zasadniczego?
Tak. Nawet taki słabszy mecz nie powinien wpłynąć na jego notowania, które - moim zdaniem - powinny być bardzo wysokie. Courtney znacząco podniósł poziom naszego zespołu. Od momentu jak przyszedł, wszyscy zaczęli grać lepiej, a to przełożyło się na wyniki. Spójrz na to, kogo pokonaliśmy. Byliśmy lepsi od Śląska, Legii czy Trefla. Wierzę, że utrzymamy ten poziom, co da nam najpierw przepustkę do fazy play-off, a później może na coś więcej?
PGE Spójnia jest największą rewelacją rozgrywek?
Cieszę się, że słyszę takie opinie na temat naszej gry i wyników. Mimo że jesteśmy klubem z małego miasta, o znacznie mniejszych możliwościach finansowych od innych zespołów z czołówki, to potrafimy grać dobrą i jakościową koszykówkę, a najważniejsze zwyciężać. Mnie - jako trenera - najbardziej zadowala fakt, że znaleźliśmy sposób do wygrywania meczów. To był nasz priorytet od samego początku sezonu. Uważam, że mamy taką dobrą mieszanką młodości z doświadczeniem (Śnieg, Gruszecki, Kikowski). Fajnie, że z niezłej strony pokazuje się Dominik Grudziński, który teraz dostanie więcej minut pod nieobecność Brody'ego Clarke'a. Doświadczenie starszych graczy przyda się z kolei w fazie play-off.
Muszę pana zapytać o transfery w trakcie trwania sezonu. Fortson, Penava, Benson. Każdy z tych zawodników udowadnia, że warto było na nich postawić. Być może zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że zrobiliście najlepsze ruchy transferowe w lidze w kontekście ostatnich miesięcy.
Latem zaryzykowaliśmy. Postawiliśmy na Isiaha Browna na pozycji rozgrywającego, ale nie okazało się to dobrym ruchem. Można teraz powiedzieć, że Fortson okazał się takim wspaniałym prezentem dla naszego klubu. On wprowadził drużynę na wyższy poziom. Z nim gra się dużo łatwiej. Czasami sobie żartujemy, że nawet ja bym zdobył punkty, gdybym miał takiego rozgrywającego. Wystarczy być na czystej pozycji, a Courtney podaje do ciebie piłkę. Ale dużo ciepłych słów można też powiedzieć pod adresem Penavy i Bensona, którzy dołączyli do nas w trakcie sezonu. Musieliśmy poszukać zastępstw za Jonesa (odszedł do Izraela) i Sulimę (poważna kontuzja). Mogę zdradzić pewną ciekawostkę w kontekście tych graczy.
Proszę bardzo.
W przypadku obu tych zawodników udało nam się porozumieć w ciągu 48 godzin. To efekt dobrego scoutingu, przeglądu rynku i komunikacji wewnątrz klubu. Uważam, że w ciągu tych kilku miesięcy udało się zbudować fajne relacje na linii sztab szkoleniowy-front office (prezes Paweł Ksiądz - GM). Podejmujemy szybkie i skuteczne decyzje. Mamy do siebie zaufanie, nie ma potrzebnego zawahania. Choć oczywiście - w kontekście tych transferów - mieliśmy też szczęście. To nieodzowna część tego biznesu.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Nazywają go "kopią Florence'a". Sporo mu płacą
Kolenda: Erdogan to trener z wysokiej półki. Tymi słowami się kieruje
Żan Tabak. Gra na swoich warunkach [OPINIA]
Nikt nie pisnął słówkiem. Tak podpisali dużą umowę