Spotkanie rozpoczęło się od celnego rzutu Ivany Matovic. Niestety, jak się później okazało, było to jedyne prowadzenie Lotosu w tym meczu. Do remisu szybko doprowadziła Penny Taylor, która już w kolejnej akcji wyprowadziła Fenerbahce na prowadzenie 5:2. Od tego momentu Turczynki zaczęły kontrolować przebieg gry. W 7. minucie meczu po celnych rzutach Nevriye Yilmaz i Nevrin Nevlin, Lotos przegrywał 11:15. Gdynianki nie radziły sobie z obroną jeden na jednego, a ataki były rozbijane przed defensywę miejscowych lub marnowane przez niewymuszone straty. W 8. minucie spotkania trener Jacek Winnicki, widząc chaotyczną grę Shameki Christon, poprosił o czas. Po przerwie na boisku w miejsce Amerykanki zameldowała się Claudia Sosnowska, co nie miało większego wpływu na obraz gry gdynianek. Wynik po pierwszych dziesięciu minutach ustaliła Esmeral Tuncluer, oddając celny rzut z dystansu - 23:13.
W drugiej kwarcie Lotos stanął strefą w obronie. Niestety i to rozwiązanie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Po "trójce" Nicole Powell oraz szybkich akcjach Nevrin Nevlin i Birsel Vardarli, Fenerbahce odskoczyło na 17 punktów - 30:13. Trener Lotosu ponownie zaprosił Shamekę Christon na ławkę rezerwowych i mocno zdenerwowany rozrysował jej jak ma grać. Amerykanka szybko powróciła na parkiet, jednak na boisku niepodzielnie panowały podopieczne trenera Haydera Kemal Atesa, które raz po raz dziurawiły kosz przyjezdnych. Ostatnie punkty w tej kwarcie zdobyła Ivana Matovic, popisując się celnym rzutem zza linii 6,25 m - 44:29.
Trener Jacek Winnicki ciągle szukał optymalnego składu i taktyki na ten mecz. W trzeciej kwarcie, podobnie jak to miało miejsce w meczu FGE z Super Pol Tęczą Leszno, na boisku pojawiły się dwie rozgrywające Lotosu, Paulina Pawlak i Erin Phillips. Ale i tym razem, jak pokazały najbliższe minuty, nie był to udany pomysł. Mistrzynie Turcji w ciągu 6 minut zdobyły jedenaście punktów przy czterech Lotosu, dzięki czemu prowadziły już 55:33. W 27. minucie, po dwóch celnych rzutach z dystansu Birsel Vardarli, Fenerbahce Stambuł osiągnął najwyższe, bo 24-punktowe prowadzenie - 61:37. W tym momencie trener Jacek Winnicki nie miał już nic do stracenia. Na ławce rezerwowych posadził Shamekę Christon oraz Paulinę Pawlak. Co ciekawe, od tej chwili Lotos zaczął odrabiać straty. Po rzutach Magdaleny Leciejewskiej, Erin Phillips i Emilji Podrug przegrywał 45:63.
Czwartą kwartę Lotos rozpoczął od mocnego uderzenia. Po celnych rzutach Emilji Podrug, Magdaleny Leciejewskiej i Erin Phillips, trener Fenerbahce Stambuł poprosił o czas. W tym momencie Lotos przegrywał już tylko 51:63. Po przerwie gdynianki nie zwalniały tempa. Punkty zdobywały Podrug, Matović i Sosnowska, a jakby tego było mało, w 39. minucie meczu celny rzut z dystansu oddała Olivia Tomiałowicz i prowadzenie Fenerbahce stopniało do pięciu oczek - 62:67. W odpowiedzi punkty zdobyła Nevriye Yilmaz, a o czas poprosił szkoleniowiec Fenerbahce. Po przerwie zrobiło się jeszcze goręcej kiedy zza linii 6,25 m trafiła Erin Phillips (na 20 sekund przed końcem meczu). Strata Lotosu zmalała do czterech punktów (67:71) i odrodziła się nadzieja na zwycięstwo. Od tej chwili gdynianki musiały faulować Turczynki, by przerywać akcje, a same w szybkim tempie zdobywać kolejne punkty z dystansu. Niestety gospodynie w osobach Powell i Taylor pewnie wykonywały rzuty osobiste, a gdynianki marnowały swoje akcje. Mecz zakończył się zwycięstwem mistrza Turcji 75:67.
Fenerbahce Stambuł - Lotos Gdynia 75:67 (23:13, 21:16, 19:14, 12:24)
Lotos: Ivana Matovic 16, Emilija Podrug 14, Erin Phillips 11, Magdalena Leciejewska 7, Paulina Pawlak 7, Olivia Tomiałowicz 6, Shameka Christon 4, Claudia Sosnowska 2.
Fenerbahce: Nicole Powell 18, Birsel Vardarli 13, Penny Taylor 13, Tammy Sutton-Brown 11, Nevriye Yilmaz 8, Esmeral Tuncluer 7, Nevin Nevlin 5, Melike Bakircioglu 0, Yasemin Dalgalar 0.