Kogoś trzeba będzie skreślić. Igor Milicić będzie miał kłopot... bogactwa

PAP / Zbigniew Meissner / Igor Milicić
PAP / Zbigniew Meissner / Igor Milicić

Od lat jednym z filarów kadry koszykarzy był A.J. Slaughter. Temu jednak bliżej meczu pożegnalnego w reprezentacji Polski, niż wyjazdu na kolejną wielką imprezę. Następcy są już znani, ale zagrać będzie mógł tylko jeden.

Na prekwalifikacje do igrzysk olimpijskich 36-letni już A.J. Slaughter nie przyjechał. Dał organizmowi odpocząć. Przez ostatnie lata był kluczową postacią dla kadry prowadzonej tak przez Mike'a Taylora, jak i Igora Milicicia.

W takiej sytuacji Milicić zdecydował się włączyć do składu Geoffrey'a Groselle'a. Nie ma jednak wątpliwości, że jego przygoda z naszą kadrą to tylko chwilowy epizod - podczas turnieju w Gliwicach spędził na parkiecie zaledwie 27 minut, a Biało-Czerwoni rozegrali... pięć meczów. W jednym w ogóle nie pojawił się na boisku.

Kadra - pomimo braku Slaughtera - zdołała zrobić swoje. Zaliczyła komplet zwycięstw, dzięki czemu awansowała do głównych eliminacji do igrzysk w Paryżu. Te odbędą się w lipcu przyszłego roku.

ZOBACZ WIDEO: MŚ Budapeszt. Paweł Fajdek: Nie ma ludzi niezniszczalnych

Wtedy też Milicić będzie w zupełnie innej sytuacji. Najpewniej bowiem będzie mógł wybierać, jakiego zawodnika będzie chciał mieć. Z paszportem wtedy mogą być już Jonah Mathews i Brandin Podziemski.

Sytuacja tego pierwszego jest na ostatniej prostej. - W piątek wysłaliśmy rekomendację do ministra sportu, który zapytał nas pisemnie o uzasadnienie przyznania paszportu - przyznał prezes PZKosz Radosław Piesiewicz. - Mam nadzieję, że w tym tygodniu wszystkie niezbędne dokumenty będą na biurku prezydenta i nie ukrywam, że liczymy na ten podpis - dodał.

Mathews byłby naturalnym zastępstwem dla Slaughtera. Ten debiutował z orzełkiem na piersi w sierpniu 2015 roku. Kadrze nigdy nie odmawiał. Był czołową postacią drużyny, która w 2019 roku zajęła 8. miejsce na mistrzostwach świata czy tej, która rok temu była czwarta na EuroBaskecie.

Kolejnym graczem, który może kadrze pomóc, jest wspomniany Podziemski. Rozmowy są daleko posunięte, a odbyli je w imieniu PZKosz Rafał Juć (skaut Denver Nuggets) i dyrektor reprezentacji Polski Łukasz Koszarek.

Piesiewicz też weźmie w nich udział. - Nie ukrywam, że wybieram się do niego. Podziemski jest bardzo chętny do gry w reprezentacji Polski. Jego tata i dziadek są zdeterminowani, my też - wyjaśnił.

Ze względu na to, że Podziemski ma polskie korzenie, procedura z paszportem - według Piesiewicza - będzie łatwiejsza.

Problemem jest to, że Podziemski i Mathews nie będą mogli zagrać razem. W kadrze może bowiem występować tylko jeden gracz naturalizowany, a Podziemski - pomimo, że ma polskie korzenie - będzie traktowany jako zawodnik naturalizowany.

Dlaczego? - Bo nie miał paszportu do 16 roku życia. Złożyliśmy takie zapytanie do FIBA, żeby podpowiedzieć, że to Polak... ale nie udało się - śmiał się Piesiewicz.

Mathews czy Podziemski? Każdy z nich będzie wartością dodaną do tego zespołu, a to przecież nie wszystko. Po triumfie w prekwalifikacjach padła jeszcze jedna ważna deklaracja.

- To świetnie, że gramy dalej. Chciałbym zagrać w turnieju eliminacyjnym. Myślę, że jeśli będę zdrowy, to na pewno tam będę. Już nie mogę się doczekać zgrupowania - przyznał Jeremy Sochan w rozmowie z Łukaszem Szwonderem na kanale "Keepthebeat" w serwisie YouTube.

Liderzy, jak Ponitka, Sokołowski i Balcerowski. Młode wilki, jak "juniorzy" Pluta i Milicić. Do tego Sochan i Podziemski czy Mathews. Wygląda to bardzo interesująco.

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Genialny spektakl! Polski karnawał w drodze do igrzysk!
Sochan złożył ważną deklarację ws. gry w kadrze

Źródło artykułu: WP SportoweFakty