15 października to bardzo ważna data dla Polski. Tego dnia odbędą się wybory parlamentarne. O trzecią kadencję rządzenia krajem walczy Prawo i Sprawiedliwość. Z kolei partie opozycyjne chcą przejąć władzę.
Marcin Gortat nie ukrywa, że w wyborach nie zagłosuje na PiS. Powodów jest kilka. Jego zdaniem, za obecnych rządów Polsce bliżej do Białorusi i państw autorytarnych niż do krajów Unii Europejskiej. Przytoczył kilka historii, które spotkały go ze strony obozu rządzącego. - Jestem nie tyle zaskoczony, ile zasmucony, czy przerażony tym, jaki paskudny system powstał w Polsce - powiedział w rozmowie z Rafałem Tymińskim, dziennikarzem "Przeglądu Sportowego".
Do jednej z nich doszło podczas kampanii prezydenckiej w 2020 roku w Łodzi. Po wyjściu z siedziby swojej fundacji Gortat przypadkowo natknął się na prezydent miasta Hannę Zdanowską i kandydującego w wyborach Rafała Trzaskowskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polka zrobiła furorę w Monachium. Co za pokaz!
- Wymieniliśmy uprzejmości, uścisnęliśmy sobie dłonie, byli przy tym dziennikarze... Jeszcze tego samego dnia dostałem informację z obozu władzy, że jeżeli chcę, aby moja fundacja nadal realizowała projekty z ministerialnym wsparciem finansowym, czy mogła liczyć na wsparcie spółek skarbu państwa, to powinienem "bardziej uważać na to, na kogo wpadam na ulicy". Byłem zniesmaczony - opowiedział.
Gortat jest zdania, że o zasadności wsparcia dla jego fundacji powinna decydować jakość programów, a nie to, co mówi czy z kim się spotyka. Dodał, że obecnie fundacja, która wspiera sportowy rozwój dzieci i młodzieży, nie ma co liczyć na ministerialne wsparcia czy pieniądze ze sponsoringu spółek skarbu państwa.
- Nie zgadzam się na takie praktyki. Żeby było jasne, nigdy nie staraliśmy się o państwowe miliony, bo mamy wspaniałych partnerów i sponsorów fundacji (...) Programy były dobre przez osiem czy dziesięć lat, ale teraz są już niedobre? Niepotrzebne? Straciły swoją wartość? Tak moim zdaniem postępuje się w systemach opresyjnych, autorytarnych, ale ja jestem Polakiem i prowadzę fundacje i szkoły sportowe dla dzieci w Polsce, a nie u Orbana na Węgrzech czy Erdogana w Turcji - powiedział.
W przeszłości Gortat współpracował także z ministrem kultury Piotrem Glińskim, który w przeszłości pełnił również funkcję ministra sportu. Z Glińskim ustalał warunki organizacji Polskiej Nocy w NBA. Koszykarz przyznał, że polityk dotrzymał umowy, bo ustalenia były takie, że pokazano Polskę jako piękny i fajny kraj, bez żadnej partyjnej propagandy. Chwalił także Glińskiego za pracę w ministerstwie sportu. Jego zdaniem, gdyby nadal był on ministrem, to byłoby dla sportu lepiej niż jest obecnie.
Gortat współpracuje także z Kasą Stefczyka, której przewodniczącym rady nadzorczej jest senator PiS Grzegorz Bierecki. Były koszykarz Washington Wizards wyznaje zasadę, że dla niego nie ma znaczenia, czy firma jest apolityczna czy powiązana z jakąś partią. Gdy zawierał umowę z Kasą Stefczyka, ostrzegano go. Nic z tych ostrzeżeń się nie potwierdziło.
- Nie wiem nawet jak oceniać to od strony politycznej. Być może senator Bierecki też ma w sobie tyle niezależności politycznej, co minister Gliński? A może po prostu firma - jako że nie jest państwowa - nie musi zwracać uwagi na żadne zależności partyjne i kieruje się tylko tym, co opłaca się jej marketingowo? - stwierdził.
Na koniec przyznał, że po wyborach powinno dojść do zmiany władzy w Polsce. - Trzeciej kadencji dla PiS być nie powinno, takie jest moje zdanie. Mówię to nie jako były sportowiec, ale jako polski obywatel - zakończył.
Czytaj także:
Błyszczy w I lidze. Teraz ma zagrać w EuroCupie
Dziewa zachwycił w EuroCupie! Polak był liderem swojego niemieckiego zespołu